sorki za porównanie, ale nasuwa mi się na myśl film "Teoria Spisku". Tam bohater filmu wiedział dużo więcej od innych . Z jakich publikacji czerpiesz informacje? Zakres Twojej wiedzy na te tematy wskazuje, że to jest chyba Twoje hobby, podziwiam Cię za to
Powiem krotko:
Nasi wspolczesni politycy nie potrafia rzadzic. Zrowno prezydencik jak i premierek sa mistrzami ale we wchodzeniu w dupe !!!
Wczesniej czy pozniej rozgrabia(politycy) nasz kraj i nikt im w tym nie przeszkodzi! Takie sa fakty!
Tak sobie gdybam, ze moze lepij by bylo gdyby po prostu tym wszystkim porzadzil kto inny np. taka UE? Bo nie mozecie sie nie zgodzic ze mna ze tak bedzie po przylaczeniu?
No - mialo byc krotko...
Zatem koncze pelen pesymistycznych nastrojow i nie czytam wiecej zadnych postow na ten temat bo tylko mnie to doluje :(
Pozdrawiam przeciwnikow UE i kapitalizmu!
To jest ostatni raz, kiedy odpowiadam tutaj na cokolwiek.
Reszta w SZATNI. No...
To, co napiszę, możesz potraktować jako rozmowę osobistą.
Nie oglądałem tego filmu, a sama "teoria spisku" to wymysł liberałów. Objaśnię to na prostym (ale ciekawym) przykładzie. Otóż co znajdujemy w najpopularniejszych gazetach na temat "teorii spisku" i jej rzekomych wyznawcach? Wg nich mechanizm "wiary w teorię spisku" jest taki, iż "wyznawca" uważa, że cały czas ktoś pociąga za sznureczki, a im bardziej ktoś próbuje przekonać go, że coś takiego nie ma miejsca, nic na to nie wskazuje itd., "wyznawca" rzekomo odpowiada, że nie widać właśnie dlatego, że istnieje spisek.
A co możemy znaleźć ciekawego w książkach rzekomo o spisku? Przykład: tuż przed wybuchem I wojny światowej pewna osoba publiczna powiedziała w wywiadzie dla gazety (w tym miejscu podany tytuł gazety, że arcyksiążę cyt. "(...) upadnie w przedsionku sali tronowej". Wkrótce arcyksiążę ginie w zamachu.
Jak widać "spiskowiec" opiera się na rozumowaniu przyczynowo-skutkowym i ma podstawy do wyciągnięcia pewnych wniosków. Co sobą reprezentuje antyciemniacki pismak? Autorytatywnie stwierdza czyjąś głupotę i nie poczuwa się do obowiązku choćby prowizorycznego uzasadnienia, co skąd inąd jest typowe dla pewnej grupy, z której rekrutuje się m.in. większość eurofili i część zwolenników "integracji".
Co do "hobby". Jeśli ciągłą walkę o zachowanie tego, czym żyjesz, nazywasz "hobby", to możemy przy tym pozostać.
"Zacząłem" jakieś 3-4 lata temu wraz z kilkoma innymi zmianami, które wprowadziłem w postępowaniu. Początkowo (jeszcze dawniej) źródłem były lekcje historii - przecież trzeba zdobyć jakieś podstawy. Później zacząłem czytać o konkretnych zagadnieniach historycznych. Zacząłem też uważnie śledzić scenę polityczną i zasięgać informacji o tym, kto jest kim i od kiedy. Tu przydatna okazała się "Tylko Polska" Leszka Bubla. Jeśli ktoś jednak lubi opierać wiedzę o świecie na jednej gazecie (o!), to taki wybór może się to okazać niekorzystny, delikatnie mówiąc, i w dodatku zostanie zaszufladkowany jako "antysemita".
Teraz o źródłach i metodach:
Metoda jest jedna i sprawdzona. Jeżeli czytam o pewnych X problemach w źródle Z, to staram się zapamiętać problemy+ogólnikowo opinie źródła Z. Tak po kolei gromadzę w pamięci niezliczoną liczbę pytań, wątpliwości, nazwisk itd.
I teraz zaczyna się część właściwa, czyli "polowanie". Mając w pamięci całą masę zagadnień sięgam po WSZYSTKIE MOŻLIWE źródła, jakie mam do dyspozycji - od kolejnych lekcji historii, przez TV, wszystkie gazety, jakie wpadną mi w ręce, łącznie z gazetami "wrogimi", ksiązki historyczne po obserwację działań polityków i ŁOWIĘ... - szczegóły i szczególiki, pojedyncze zdania i fakty. Każdy z nich "podświetla mi się", jeśli dotyczty jednego z wymienionych wcześniej problemów, które zapamiętałem. W ten sposób gromadzę fakty i szczególiki dot. każdego zagadnienia, konfrontuję wykluczające się (zostawiam obydwa na przyszłość!), składam dostępne kawałki w całość. Tak wygląda moim zdaniem jedyny skuteczny mechanizm przy braku dostępu do obszerniejszych źródeł i braku czasu. Wczoraj np. dodałem do pamięci wątek "rybołówstwo". W przypadku takiego - zupełnie nowego pierwsze wiadomości odkładam do czasu skonfrontowania z conajmniej jedną porcją następnych. Proste! Metoda jedna, źródłami - wszysko!
Zmieniony przez - hizballah w dniu 2003-04-11 17:43:10
"Tak sobie gdybam, ze moze lepij by bylo gdyby po prostu tym wszystkim porzadzil kto inny np. taka UE? Bo nie mozecie sie nie zgodzic ze mna ze tak bedzie po przylaczeniu? "
Owszem, możemy!
Gdybanie to nie jest chyba to, w czym jesteś najlepszy, cheche. Proponuję JEDNAK poczytać i wyciągnąć wnioski, zamiast gdybać.
Życzę wytrwałości.
Dodam coś o źródłach:
Jeśli chodzi o politykę, to w grę wchodzą głównie gazety, TV i logika.
Co do historii, historiozofii, ideologii i religii:
Bardzo cenię sobie (to chyba zrozumiałe, skoro jestem narodowcem) literaturę przedwojennego ruchu narodowego i to nie tylko dzieła Romana Dmowskiego, z których, przyznaję, nie przeczytałem w całości żadnego. Polecam choćby dzieła Feliksa Konecznego (dużo w formie elektr. w internecie!), a najbardziej "Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży". Polecam też "polowanie" na pozycje wydawane przez Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych [195.117.61.186/users/mail0070/nsz/index2.htm]
Przez pewien czas pisywałem do ZŻ NSZ i otrzymalem kilkanaście książek, którymi dzielę się ze wszystkimi, nie wyłączając nauczycieli i katechetów.
Polecam też książki Normana Daviesa, Petera Rainy (Hindus jako jeden z nielicznych broni polskiego honoru - skandal!) i tego kolesia, który swego czasu prowadził wykłady z historii na Polsacie. Taki brodaty... Książki tych i innych panów pozwalają z różnych perspektyw spojrzeć na historię, a wydawnictwa NSZ pozwalają na zdobywanie informacji od tych, którzy tworzyli historię.
Rozmawiałem też z kombatantami "niezrzeszonymi", z więźniem, który został skazany przez władze PRLu na karę śmierci, uwolniony po kilkunastu latach (przy okazji wystawy "Zbrodnie w majestacie prawa 1945-56". Jednym z "bohaterów" był przyrodni brat Adama Michnika Ozjasz Szechter). W rodzinie miałem kilku partyzantów BCh, uczestnika walk o Warszawę...
Szanuję wolę zmarłych i nie mam zamiaru zmarnować krwi przez nich przelanej. K.K. Baczyński PROSIŁ, abyśmy nie dopuścili do sytuacji, w której kat, będzie kładł kwiaty na grobie ofiary. Wszystko to szanuję i zrobię, co w mojej mocy...
Oni czyli UE chcą nas "pokojowo", okraść, zeszmacić, anektować i żebyśmy byli dla nich kimś w rodzaju "wasala". Ja stanowczo mówię nie, ale nawet jak wejdziemy do tej Unii to raczej nic nie stracimy...