Fałszowanie wyborów powszechnych w kraju, gdzie istnieją niezależne media, w komisjach są ludzie z zewnątrz, a partie opozycyjne patrzą ci na ręcę, jest bardzo mało prawdopodobne.
Poza tym po co? Prezydent w Polsce mało może... Zawetuje im jakieś ustawy? No to zawetuje... Co ich to obchodzi? Nakraść i tak się będą mogli... A jeszcze będą mogli tłumaczyć się w mediach, że jest w Polsce źle, bo prezydent blokuje reformy...
Poza tym
a) nie muszą fałszować, bo nikt poważny przeciwko nim nie startuje... Bronek pewnie wygra w pierwszej turze. Jak będzie druga tura to może będzie trochę bliżej, ale i tak Bronek jest faworytem.
b) fałszowanie wyborów powszechnych przy naszym systemie łatwe nie jest, bardzo łatwo by było o wsypę. Zaangażowanych w to musiało by być bardzo dużo ludzi, a wystarczy, że jedna sypnie i media by trąbiły...
Sorry, ale "rozmawianie z ludźmi" raczej nie jest reprezentatywne Anegdotyczne przykłady ogólnie są niereprezentatywne.
Nie ma sondażu, w którym by nie prowadził. Owszem CBOS to narzędzie rządu, ale jest jeszcze sporo innych, które zazwyczaj mieszczą się w granicy błędu. Nawet jeżeli patrzeć na średnią z kilku sondaży różnych agencji, to Bronek ma powyżej 45%...
Też się swego czasu zastanawiałem, skąd Bronek tyle ma głosów. Przecież w internetach wszyscy go hejcą, tak samo gdy rozmawiasz ze znajomymi słyszy się podobne hejty na niego. Wiadomo że ma on głosy większości urzędasów ich rodzin, jak i osób zamożniejszych, ale przecież na chłopski rozum takich, którym się dobrze żyje jest o wiele mniej niż tych którzy narzekają na obecny system i jego przedstawicieli. Może po części to też kwestia tego, że większość , która jest za obaleniem tego systemu krzyczy tylko o tym głośno w internecie, a jak przychodzi do wyborów, to nikomu nagle się nie chce dupy ruszyć do urn.
Zmieniony przez - Bany_ w dniu 2015-03-13 11:19:00
Korwin też ma pełno głosów w necie, a w prawdziwych wyborach jest na szarym końcu
Bajki o fałszowaniu wyborów są daremne, co pokazuje wynik ruchu palikota. Palikot dostał w ostatnich wyborach 13%.
_______________________________
ciś typie
Szue - niby to co piszesz o trudnościach w fałszowaniu ma sens.
Ale statystyka nie kłamie.
Możesz zacząć od zastanowienia się nad takimi rodzynkami jak:
- ogólnie cholernie wysoki % nieważnych głosów, przy czym ten % jest b. uzależniony od konkretnej komisji
- okręgi w których prawie 100% głosowało na jedną partię/kandydata (dziwnym trafem najczęściej są to różnego rodzaju placówki opiekuńczo-zdrowotne)
Jak jesteś bardziej oblatany w statystyce to można brnąć dalej w analizę... rozumiem że nie jest to dowód w sensie karnym bo nikt nikogo za rękę nie złapał, nie wiadomo też gdzie doszło do przekłamań (na etapie stawiania krzyżyków czy też podczas obróbki danych), ale dla mnie jest wystarczające.
Kolejne sPiSkowe teorie, które mają przykryć nieudolność i bezradność partii opozycyjnych, które nie mają żadnej wizji Polski i próbują tylko krzyczeć, ale psy szczekają, a karawana jedzie dalej
Jeżeli spojrzysz na wybory parlamentarne i prezydenckie od '91 do 2011 to procent nieważnych głosów jest podobny - w okolicach 4%. Mieści się to w normie. Np. Litwa, Włochy, Belgia mają wyższy procent nieważnych głosów (nawet patrząc na 10-15lat), pewnie znalazło by się więcej takich krajów, ale nie chce mi się nawet szukać.
Wyjątkiem były i są wybory samorządowe, gdzie zazwyczaj nieważnych głosów było znacznie więcej. W ostatnich było najgorzej, ponad 9% nieważnych głosów. Tylko, że jeżeli spojrzeć na sposób ich przeprowadzenia, na formę kart do głosowania, to ja się nie dziwie, że tak wyszło... Ogólnie ostatnie wybory samorządowe to była porażka... Tylko, że według mnie to dowód na kompletną niekompetencje i bylejakość, a nie na jakieś ustawianie wyborów.
"-okręgi w których prawie 100% głosowało na jedną partię/kandydata (dziwnym trafem najczęściej są to różnego rodzaju placówki opiekuńczo-zdrowotne) "
Nie wiem czy było dużo takich przypadków, nie chce mi się sprawdzać, powiedzmy, że wierze ci na słowo ;P
Wybory samorządowe są narażone najbardziej na fałszowanie, bo w grę wchodzą lokalne wpływy samorządowców, którzy chcą ponownie zostać wybrani. Dlatego nie zdziwiłoby mnie gdyby w jakiś placówkach opiekuńczych ktoś 'pomógł' pacjentom głosować. Tyle, że takie historie w przypadku wyborów samorządowych to są zawsze odkąd one powstały...
Samorządowcy lokalnie mają często więcej władzy niż jakieś szychy z rządu, przy okazji wtyki w policji, prokuraturze i u proboszcza. A mas media specjalnie się nimi nie interesują, bo to nie świat wielkiej polityki tylko jakiś Janusz z zadupia...
Fakt, forma kart do głosowania to porażka... ale to również wypaczyło efekt wyborów, chwilowo mniej ważne jak celowa była ta fuszerka.
A komisji gdzie było 100% głosów na jedną listę było kilkanaście... dziwnym trafem jedna w drugą albo zakłady lecznicze albo domy opieki społecznej. Mało? Pewnie tak, ale przecież można obstawiać że na każdy taki przypadek przypada 10x tyle gdzie nie było taki idealnych warunków jak w placówkach zdrowotnych i udało się dosypać tylko kilka(naście, dziesiąt) %...