Moja jest jak labirynt w ktorym monstrum Minosa zakonczylo swoj plugawy żywot...
Albo jak wszystkie wrota do pałacu Odyna w Valhalli...
Albo jak sznur takany z 1000 wiatrów, na którym uwięziony był Fenrir...
...ech
żeby nie było - nić nie ćpałem dzisiaj...
no prawie nic...
Zmieniony przez - VLAD.IV w dniu 2005-12-20 13:19:30
_______________________________
Sons Of The Gods Today We Shall Die
Open Valhalla's Door
Let The Battle Begin With Swords In The Wind
Hail Gods Of War
z tego co słyszałam samolot kiedy leci z punktu A do punktu B nigdy nie leci po najkrótszej trasie. Jego trasa jest wypadkową róznych dalekich od celu kierunków...ale wie gdzie ma wyladować i z reguły tam trafia
Trzymają się dalej wątku lotniczego - po co ma lecieć najkrótszą trasą. Gdyby tak zrobił nie napotkałby na swojej drodze: nowych wysp, mórz, turbulencji. Taki bezstresowy lot to żadna przyjemność. Po osiągnięci portu docelowego nie umiałby docenić tego, do czego dotarł. Więc taki lot (życie) na dłuższej trasie wychodzi bardziej na zdrowie.
f_inko nie zazdroszczę Tobie Twojej głębokiej wiary, ani tego w jaki sposób o niej piszesz. Zazdroszczę Ci natomiast tego, w jaki sposób się na tej drodze odnalazłaś i trwasz przy obranym przez Ciebie kierunku. Ja gubię się czasami ale już bardziej wiem niż nie wiem czego chcę...
Co do wiary w Boga, przygody z KK...
Ja kiedyś miałam moment (jak to każdy w życiu ma) gdy potrzebowałam się jednoznacznie określić. Moje "ja nie wiem" doprowadzało mnie samą do szału, a w tym szale byłam kompletnie zagubiona i bezradna.
Zaczęłam świrować z Kościołem, modliłam się, stałam się innym - niby lepszym człowiekiem. Ale nie czułam się z sobą dobrze. Wzruszenie, przypływy emocji, modlitwa... to wszystko jest rdzeniem mnie samej i zawsze taka byłam. Nikt nie musiał mnie tego uczyć. Natomiast, gdy przychodziłam na mszę czułam się jakby ktoś wymuszał na mnie ten stan. "Skupmy się..." - zawsze myślałam sobie dlaczego ktoś ma mi mówić jak mam odbierać daną chwilę, jak mam to przeżywać - ot, po prostu czułam się nieswojo, pomimo tego, że jeszcze wtedy bardzo chciałam.
Myślałam, że stanę się lepszym człowiekiem, ale tak się nie stało... Zawiedzona i w pewnym sensie oświecona przestałam się zmuszać. Dowiedziałam się, że ja po prostu nie chcę w to wierzyć i nigdy nie uwierzę.
Teraz czuję, że to było dobre doświadczenie, choć na początku miałam dziwne poczucie winy, że jestem chyba złym człowiekiem skoro nie stać mnie na takie poświecenie. Kiedy ta cała gorycz zniknęła zaczęłam naprawdę myśleć nad tym kim jestem i jak ma wyglądać moje życie. Może inaczej... -nad tym jak chciałabym żeby wyglądało, nad tym jak chciałabym postępować, nad tym kim być. I pomyślałam sobie, że skoro moje wnętrze podpowiada mi, że to nie jest moja droga to nie będę się w nią ślepo pakować i nie włączę autopilota tylko dlatego, że w coś tam niezrozumiałego dla mnie próbuję wierzyć...
Wierzę w moc miłości prawdziwej, bezwarunkowej i szczerej. Wierzę w swoją intuicję, w swój umysł i w to, że gdy żyję w zgodzie z sobą, sprzyja mi pozytywna energia...
Nie muszę wierzyć w Boga, żeby dostrzec piękno tego świata, ludzkiego istnienia, narodzin i śmierci. Czasami odkrywam pewne kolory i kształty na nowo, potrafię wpatrywać się w niebo i dostrzegam jakieś nieznane mi wcześniej wgłębienie na rogalu
Szczytem moich marzeń jest móc dokonać pozornie niemożliwego - namalować czas i mieć poczucie tego, że czas ten nie był zmarnowany.
_______________________________
[http://www.youtube.com/watch?v=ksiXn6h-gwo]
Lukrecjo,
tak długo jak bedziesz stawała w Prawdzie, w zgodzie ze sobą, bedziesz na dobrej drodze.Zrobiłaś krok w dobra stronę. Odrzuciłaś to co nie było prawdą w Tobie. Tylko ze wiara nie jest tam gdzie uniesienia i emocje.Msza byla dla mnie prze 90 % zycia nudna jak flaki z olejem.Bo... niewiele tak naprawde z niej rozumialam.Czy stałam sie przez wiare lepsza? Nie...wręcz odwrotnie, mam swiadomość swojej słabości.Ale im bardziej doswiadzcam swojej słabości tym, bardziej doswiadczam Jego mocy i miłości. Nic wiecej mi nie potrzeba :)
Nie mam teraz glowy na logiczne wywody, zastanawianie sie itd (mój brat trafił do szpitala i bedzie operowany, wciaz nie ma diagnozy :( )
ale życze Ci abyś odnalazła Miłość, tę prawdziwą.