jezu co wy tak sie czepiacie tego chrztu? byles malyi nie swiadomy, nie wbrew twojej woli ale z inicjatywy nieswiadomsci, ktos byl za ciebie odpowiedzilany i tyle. od 18 roku masz prawo wyboru, juz nikt ci zakaz nie moze chodzic na zajecia z religi ani zadnej innej. mogles bez problemu przestac i ruszyc na podboj swiata :)
_______________________________
uga buga, koko - dżambo
Zajecia w szkole?
Czy to przypadkiem nie kościół się tego domagał?
Ksieża na etat i trelemorele do głow nawkładać bo coś trzeba.Ale religia ważna.
Chrzest?
Czy to przypadkiem nie kosiół wymaga od swoich wierzących wychowywać swoje dzieci w wierze/chrzcić i wyganiać na msze ?
Wiele tego nieformalnego nacisku , nawet na piatkowy talerz patrzą czy przypadkiem czegoś złego nie zjem ( choć teraz to nie wiem czy patrzą , bo zmieniają te zasady jak im sie z łóżka wstanie)
Wszystko spoko , tylko po co tutaj pisać to co ma się nijak do tego co jest?
Zmieniony przez - diabeu w dniu 2008-04-04 14:28:06
Czy to przypadkiem nie kościół się tego domagał?
To było tak:(cytuję za "Trybuną") w 1990 r. głos zabrał Episkopat Polski, wypowiadając się za całkowitym powrotem religii do szkół. Stanowisko to zostało potwierdzone jeszcze w czerwcu ,,Listem Pasterskim Episkopatu Polski w sprawie powrotu katechizacji do szkoły polskiej''. 3 sierpnia, Henryk Samsonowicz, ówczesny minister edukacji narodowej, wydał ,,Instrukcję dotyczącą powrotu nauczania religii do szkoły w roku szkolnym 1990/1991''. Zgodnie z tekstem instrukcji, od nowego roku szkolnego, do publicznej oświaty wracała religia.
Potem nastąpiła fala protestow z rożnych stron , która doprowadiła do pata legislacyjnego. Ani zwolennicy, ani przeciwnicy takich rozwiązań nie mieli większości wystarczającej do przeforsowania swojego stanowiska. Obustronna chęć zmiany ustawy z 1961 roku zmusiła obie strony do zawarcia kompromisu. Nowa ustawa została ostatecznie uchwalona 7 września 1991 roku.
Ostatecznie w 1992 roku minister edukacji narodowej, Andrzej Stelmachowski, wydał rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych. Jego artykuł 3 punkt 3 brzmiał: ,, Nie są objęci nauką religii lub etyki uczniowie, którzy wedle oświadczenia rodziców lub ich samych pobierają naukę religii poza systemem oświaty lub świadomie z niej rezygnują''.
Także kościół nikogo do niczego nie zmuszał.To po pierwsze a po drugie naprawdę jak ktoś nie chce to nie musi chodzić i żadne zwolnienie od rodziców nie jest potrzebne.
Druga sprawa :chrzest.Jak słusznie Diabeu napisał kościół wymaga od swoich wierzących Od nikogo więcej.
Tak jest zresztą ze wszystkim.Nikt nikomu nie karze być katolikiem,dawać na tacę , słuchać księży.
"1990 r. głos zabrał Episkopat Polski, wypowiadając się za całkowitym powrotem religii do szkół. Stanowisko to zostało potwierdzone jeszcze w czerwcu ,,Listem Pasterskim Episkopatu Polski w sprawie powrotu katechizacji do szkoły polskiej''
To nie domagał się ? Nie miał innych instrumentów poza "zabraniem głosu".
drugie naprawdę jak ktoś nie chce to nie musi chodzić i żadne zwolnienie od rodziców nie jest potrzebne .
Tak naprawde to jest. Ale nawet po zwolnieniu i tak jest poszkodowany bo musi siedzieć dłużej w szkole , mając miej lekcji.
Wiedząc jaka jest sytuacja w naszym kraju to wiekszość narodzonych , nieświadomie staje się członkami kościoła . I mając inną wole musi świadomie wyjść z kosioła do którego jak już wcześniej pisałem zostało nieświadomie wciągniete. Czyli własciwy start ma nieprawdaż ?
Zmieniony przez - diabeu w dniu 2008-04-04 15:53:52
A tam się kłócimy i nic z tego nie wynika. Nie widzisz powodu, żeby sprzeciwiać się religii Kruchy, postrzegasz ją jako klub wędkarski, innymi słowy dajesz sobie i ludziom wolność przesądów. Wierz sobie, Kruchy, ale nie zaprzeczysz, że wiara obfituje w wiele niekorzystnych konotacji, a nieliczne przypadki nie potwierdzają boskości KK. Mój antyklerykalizm wywodzi się z ateizmu. Jak nie zgadzamy się w kwestiach fundamentalnych, nie zgodzimy się w innych.
_______________________________
Diabeł zakrył mi oczy ogonem.
I tak nie dojdziecie do żadnych sensownych wniosków, bo nikomu nigdy nie uda sie udowodnić, ze bóg istnieje tudzież, ze jest zupełnie na odwrót.
Poza tym czasem prawda nie leży po stronie mądrzejszego i z większym zasobem wiedzy.. tylko tego który lepiej się wysławia i operuje językiem..
Tyle ode mnie
Pozdrawiam.
edit:
Żeby odpowiedzieć na zadane pytanie trzeba by je najpierw uściślić wiec wstrzymam się od głosu..
To tak żeby nie było, ze pisze nie na temat.
Zmieniony przez - Pitrekkk w dniu 2008-04-05 19:41:53
_______________________________
.
Poza tym czasem prawda nie leży po stronie mądrzejszego i z większym zasobem wiedzy.. tylko tego który lepiej się wysławia i operuje językiem..
Tyle ode mnie
Pozdrawiam.
Prawda leży po czyjejś stronie bez względu na styl pisania, a jeśli posty polegają tylko na ładnym języku, i tak dostrzeże się nieprawidłowości.
_______________________________
Diabeł zakrył mi oczy ogonem.
Prawda to raczej pojęcie względne i nie odgrywające podczas dyskusji, szczególnie zawziętej decydującej roli. Najważniejsza jest racja, a ta z prawdą ma często niewiele wspólnego. Wszystko zależy od erystycznego kunsztu dysputantów.
_______________________________
Co mnie nie zabija, to czyni mnie silniejszym. Nietzsche
no pain no gain