ja też szczerze wątpie w obiektywne istnienie "przyjaźni" między-płciowej..
niestety, ale z moich obserwacji i z autopsji
zwykle tak jest, że ktoś prędzej czy pozniej po prostu "pęka" (choc to moze zle określenie)
w skutek czego cały fundament zaczyna się chwiać..
i też nie zawsze (w zasadzie to prawie nigdy) nie jest najlepszym wyjściem "szczera rozmowa"
jakby niektórzy radzili tutaj,
bo rozmowa to tylko slowa
-w dodatku słowa, które podświadomie strona bardziej zaangażowana wypowiada podświadomie w celu "omamienia" nas, przekonania że jednak warto 'pogłębić' relacje i pojść w nowym kierunku, czyli w kierunku związku.
czyli jakby nie było- jest to działanie w oparciu o własne pobudki, nie do końca czyste intencje..tutaj kończy się przyjacielskie myślenie pt. "chce tego, co dla Ciebie dobre", a zaczyna "Chcę Ciebie, nieważne za jaką cenę" -a często za cenę przyjaźni właśnie..
Temat rzeka zresztą,
ale ogólnie nie wierze w możliwość "wytłumienia" pewnych instynktów (po obu stronach zresztą),
dlatego takie sytuacje beda sie do konca świata pewnie pojawiać.. ;)
Zresztą ona bardzo nie fair zachowuje sie wobec obecnego chłopaka. Dogaduje się z Tobą za jego plecami.
To jest standardowe zachowanie kobiet, nawet dobrych kobiet, one uwazaja, ze maja do tego pelne prawo, skoro cos w zwiazku jest nie tak z winy ich faceta.
Zmieniony przez - seba5700 w dniu 2006-10-07 16:34:31
cora, jednym slowem przyjazn damsko meska istnieje, z tym ze pozniej moze (ale nie musi) zamienic sie w cos powazniejszego.
_______________________________
Sześć cylindrów mnie napedza , a w chacie głód i nedza.
Dużo gazu i sprzęgło od razu
Zamiast krwi etylina, zamiast serca turbina.
cora, jednym slowem przyjazn damsko meska istnieje, z tym ze pozniej moze (ale nie musi) zamienic sie w cos powazniejszego.
Jezeli obie strony sa atrakcyjne, to w wiekszosci wypadkow, w pewnych okolicznosciach ktoras ze stron, bedzie chciala czegos wiecej. Wariacji jest wiele, od pulapki przyjaciela/przyjaciolki poprzez okazjonalne zdrady swoich parnerow, czy rzadki ale mozliwy zwiazek, ale ten element zaiskrzenia jest naturalna konsekwencja takiej biskosci, dwoch atrakcyjnych seksualnie osob.
"cora, jednym slowem przyjazn damsko meska istnieje, z tym ze pozniej moze (ale nie musi) zamienic sie w cos powazniejszego."
_______________________________
a więc takie wnioski wyciągnąłeś z moich słów?
no dobrze,
kwestia tego, co "chce się" usłyszeć,
potwierdzić wyrobiony u siebie sąd, bez względu na podsuwane argumenty,
filtruje się je
Każdy ma swoje doświadczenia..ja mam dosc 'nieciekawe' z przyjaźniami na tym polu..stąd tak opinia
a z tą atrakcyjnością seksulaną to też jest nie do końca tak..
trzeba wziąść pod uwagę, że -o ile dla mężczyzna jest w stanie określić w ułamku sekundy, czy kobieta jest dla niego 'apetyczna'
o tyle u kobiet do kwestii fizyczności dochodzą jeszcze aspekty, które dopiero razem składają sie na spójny obraz "atrakcyjnego faceta", czyli m.in.: umiejetnosc sluchania, empatia, poczucie bezpieczenstwa, bliskosc..etc.
Stąd pewnie też rzadziej sie zdarza, zeby facet nie wiedział po kilku miesiącach juz, że "leci" na swoja przyjaciółkę- nastepne lata moze co najwyzej sam przed sobą jej "przyjaciela" udawać
natomiast kobieta faktycznie przez LATA może dię "gubić" w swoich uczcuciach do przyjaciela i przeżywać swoje ambiwalencje tutaj,
bo: fizycznie może jej nie odpowiadać, natomiast bedzie mial te wszystkie pozostałe cechy, w skutek czego jego atrakcyjność seksulana silą rzeczy rośnie.. i badz tu madry
_______________________________
Ale mowiac o atrakcyjnosci, nie mialem na mysli jedynie wygladu. Ja wogole tak nie mam, zeby mnie babka jakos nieziemsko przy pierwszym ogladzie samym wygladam jarala, bo slicznotki sie na kazdym kroku spotyka. Moge miec cos takiego, ze mnie tak wlasnie kobieta kreci, ale do oczywiscie odpowiadajacej mi buzki, musi dosci pare innych cech jak sposob bycia, zachowanie i.t.p. I bardzo czeso jest tak, ze ta, ktora na pierwszym spotkaniu ocenialem jako powiedzmy dosyc przecietna, pozniej byla ta poza ktora swiata nie widzialem.
no jasne, rozumję
może zbytniego uproszczenia dokonałam
Resztę podtrzymuję: nie ma "przyjaźni" miedzy babką i facetem,
może być dobre lub b. dobre KOLEŻEŃSTWO co najwyżej,
ale przyjaźń odbieram jako pewnego rodzaju "uczciwość",
jako najważniejszy ze składników w tej relacji,
którego nie powinno się nigdy wycofywać (niezależnie od okoliczności)
natomiat w moim rozumieniu "przyjazni",
dopuszczam taką sytuację kiedy -w nawiazaniu do tego co wyżej właśnie-
kiedy facet/kobieta, kierując sie ową uczciwością wyznaje, z grubej rury że sie zaangażowala za mocno i że coś 'ponad, co przewiduje dla tej relacji przyzwoitość' czuje ;)
bo to wymaga na pewno duzej dozy odwagi cywilnej,
odsłonięcia się, itd.
Ale- rzecz jasna- nagrody pocieszenia tutaj się nie przewiduje i..
zazwyczaj jest to koniec zakłusów i koniec "przyjaźni" (?) jednoczesnie
powtarzam się?
coś mnie mowi,ze tak..
ale cóż..bliski sercu temat
"Ja tez mialem kiedys podobna sytuacje i to tez nie wyszlo, ale ja nie zakladam, ze ona nie wiedziala czego chciala. Raczej wiedziala co chciala, tylko to co chciala, to nie byl seba5700"
no k.u.r.w.a nic dodać, nic ująć
SoGa bym dał, ale nie wejdzie
ale ja napity jestem
_______________________________
zielony
cora, gubisz sie w tym co piszesz. Najpierw piszesz, ze jest przyjazn, ale przeradza sie zazwyczaj w cos wiekszego, bo ktos peka, a zaraz potem piszesz, ze nie ma czegos takiego jak przyjazn damsko-meska. Zdecyduj sie. Bo skoro nie przyjazn, to jak sie zwie ten etap przed 'peknieciem' ? Ja uwazam, ze przyjazn damsko meska istnieje, ale to zalezy od podejscia i oczekiwan. Jesli kos chce poprzez 'przyjazn' wyrwac laske, to to nie jest przyjazn, a podryw. Moze ja jakis inny jestem, a moze tak trafilem.
_______________________________
Sześć cylindrów mnie napedza , a w chacie głód i nedza.
Dużo gazu i sprzęgło od razu
Zamiast krwi etylina, zamiast serca turbina.