ja mam zazwyczaj z kumplem tak w pociagu, iz jak wracamy z Gdanska do Tczewa(wsiadamy na takiej stacji gdzie pelno miejsc jest wolnych, a na nastepnych stacjach jest nawal ludzi) z uczelni to zawsze te fajne kobiety przejda na nastepne siedziska... a obok nas usiadzie jakis robol ze SToczni albo stara gruba spocona baba z zakupow ktora jeszcze sie objada kefirem...(do dzis mam to przed oczami:/)
Oczywiscie jakos wzrokiem i usmiechem probuje przywolac ta fajna dziewczyne, ale niestety czasami sie nie udaje... ;> lepiej samemu jest wybierac miejsca obok dziewczyn wtedy sie "cos" zaczyna... ;)
Znacie moze chwyty "hej piekna usiadz kolo mnie?:P"
_______________________________
pieniądze szczęścia nie dają...szczęście daje ich wydawanie ;)
Wiecie co jest najgorsze? Że tak naprawdę istnieje tylko jedna metoda na poderwanie dziewczyny (trzeba się po prostu przełamać i do niej podejść) i pomimo tego, że każdy doskonale o tym wie i nawet najgorsi frajerzy zdają sobie z tego sprawę, to i tak zakładają tematy w których oczekują sposobów na podryw. Myślę, że ludzie którzy mają problemy z poderwaniem dziewczyny tak naprawdę zakładają te tematy tylko po to, aby móc się wyżalić, bo oni i tak wiedzą, że nic nowego w tej sprawie nie usłyszą (podejdź, zagadaj, poproś o numer, itp.), bo nic nowego w tej sprawie po prostu wymyśleć się nie da! Nie ma złotego środka na podryw! To nie jest przepis na ciasto czy coś w tym stylu. I właśnie to jest najgorsze w tym wszystkim, bo życie nie daje nam żadnego wyboru, tylko stawia bezwzględny warunek: jeżeli potrafisz się przełamać i zagadać dziewczynę - jesteś wygrany; nie potrafisz tego zrobić - przykro mi, ale jesteś frajerem (spróbuj szczęścia w następnym wcieleniu ). Jeżeli ktoś po 20 latach nie ma dziewczyny i nie potrafi się przełamać aby jakąkolwiek poznać, to nie ma mowy, żeby nagle stał się jakimś super macho i wyrywał lachony niczym casanova. Co nie znaczy, że taka osoba będzie sama jak palec do końca życia. Generalnie uważam, że na każdego przyjdzie pora i kiedyś w końcu trafią się takie okoliczności, w których nawet najbardziej nieśmiała osoba zrobi pierwszy krok, albo też trafi na taką dziewczynę która weźmie sprawy w swoje ręce i sama takiego chłopaka poderwie.
Czy komuś się to podoba czy nie, podrywaczem trzeba się niestety urodzić. Owszem, można trochę zwiększyć pewność siebie poprzez częsty trening (zagadywanie przypadkowych dziewczyn, stawianie się w niezręcznych sytuacjach, itp.), ale nie należy spodziewać się drastycznych zmian. Generalnie to każdy zna swoją wartość, a przyczyny obaw przed ewentualnym zrobieniem pierwszego kroku często nie są bezpodstawne. Zastanówmy się, dlaczego jeden jest bardziej pewny siebie i nie ma żadnego problemu żeby poderwać jakąś dziewczynę, a ktoś inny nie może słowa wydusić kiedy jakaś fajna laska znajduje się blisko niego? Nie oszukujmy się, ale wszystko rozbija się o wygląd. Jeżeli nasza powierzchowność nie rzuca na kolana, to choćbyśmy mieli bajer zawodowego konferansjera, to i tak nie poderwiemy żadnej dziewczyny (no może prawie żadnej, ale z wielkimi trudnościami). Ładnemu łatwo jest powiedzieć, że wystarczy tylko podejść i poprosić o numer, nie sądzicie? Taka osoba nie ma żadnych kompleksów, gdyż przez całe życie jej atrakcyjność była potwierdzana przez wianuszek uśmiechniętych dziewczyn, którymi była otaczana. A poza tym, stojąc przed lustrem chyba każdy widzi jak wygląda i jak wysoko może mierzyć. Brzydkiej osobie trudno jest nagle uwierzyć, że jest w stanie poderwać dziewczynę, a już w szczególności, kiedy taka rada pada z ust jakiegoś nażelowanego, opalonego i przypakowanego plejasa. Niestety, ale każdy z nas jest inny (nie każdy wygląda jak grecki bóg) i to co dla jednego jest trudne, dla innego jest niemalże niewykonalne. Co prawda trochę tutaj popadłem w skrajności, ale musiałem nieco przerysować sytuację, aby każdy wiedział co mam na myśli. Dlatego moim zdaniem główna przyczyna nieśmiałości tkwi w kompleksach (nie dam rady, wyśmieje mnie, jestem za gruby/chudy/niski/wielki, mam pryszcze, zajęczą wargę, itd.). Albo należy się ich wyzbyć i zaakceptować się takiego jakim się jest (co jest cholernie trudne, a czasem wręcz niewykonalne), albo postarać się coś z tym zrobić, aczkolwiek naturę można poprawić jedynie w niewielkim stopniu (no chyba, że ktoś jest forsiaty i stać go na operacje plastyczne).
ech, jak ktoś wcześniej pisał - nie ma jednego sposobu, a każda sytuacja inna. ale - ogólnie mogę z własnego doświadczenia potwierdzić zdanie przedmówców - chłopak, który za dużo przeprasza i wogóle jest za "tak tak" nie jest traktowany jak mężczyzna.
ale czemu gg ma odpadać? mozna nieźle zbajerować przez gadulca właśnie.
ech, jak ktoś wcześniej pisał - nie ma jednego sposobu, a każda sytuacja inna. ale - ogólnie mogę z własnego doświadczenia potwierdzić zdanie przedmówców - chłopak, który za dużo przeprasza i wogóle jest za "tak tak" nie jest traktowany jak mężczyzna.
ale czemu gg ma odpadać? mozna nieźle ugadać się przez gadulca właśnie. net daje poczucie bezpieczeństwa i łatwiej się otworzyć gdy można nad każdym słowem pomyśleć
_______________________________
[www.jodan.grap.prv.pl]
kurde ja mam tak ze w sumie laski zlewam..czesto lataja za mna..nie pokazuje ze mi zalezy ( bo faktycznie mi nie zalezy) a jak juz poznam jakas na ktorej mi zalezy to.. az tak jej nie olewam..moze nawet troszke pokazuje ze mi zalezy i huy bombki trafia MYSL GLOWA A NIE SERCEM.
_______________________________
"My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze...
o chwilach, które mogły być piękne, a nie były...
o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem...."