Wysłana - 1 maj 2007 21:05 Przeniesiona przez xami z działu 'Zjawiska niewyjaśnione'. | zgłoś naruszenie regulaminu
Sprawdź ile procent masz tłuszczu
>Czym jest kryptozoologia ??
Kryptozoologia jest to nauka, która zajmuje się wyszukiwaniem nieznanych zwierząt dla współczesnej zoologii. Kryptozoolodzy gromadzą relacje rzekomych świadków, nakreślają według nich możliwie dokładny obraz zwierzęcia, a następnie próbują odnaleźć je w przyrodzie.
>Czym są kryptydy ??
Kryptozoolodzy poszukują kryptyd, czyli w głównym sensie tego słowa zwierząt nie uznawanych przez oficjalną naukę. Stworzenia takie przeważnie znane są bardzo dobrze ludziom zamieszkującym tereny występowania takiej kryptydy. Często pojawiają się one w folklorze ludowym, będąc całkowicie ignorowanymi przez naukowców i branymi za wytwory wybujałej fantazji. Przykładem mogą być smoki, które oficjalnie traktowane są jako zupełnie fikcyjne, nigdy nie istniejące stworzenia, żywe tylko w wyobraźni twórców ludowych. Kryptozoolodzy często myślą inaczej, zastanawiając się, czy smoki nie są na przykład jakimś nieznanym gatunkiem gada lub dinozaurami, którym udało się przetrwać zagładę sprzed 65 mln lat. Nie oznacza to oczywiście tego, że każdy bajka brana jest jako zoologiczna relacja,po prostu wiele z przekazów cechuje coś, co pozwala sądzić, że nie zostały one tak do końca wyssane z palca.
Kryptozoolodzy dzielą kryptydy z grubsza na trzy grupy. Pierwsza to kryptydy, które tak naprawdę nie są zwierzętami. Jak to możliwe? Otóż są to najczęściej zjawiska naturalne, na przykład atmosferyczne, których efekty lub przejawy przypominają działanie zwierząt. Przykładem mogą być dziwne fale na jeziorze Loch Ness - pochodzenia naturalnego, jednak nie będące wynikiem działania jakiegoś ogromnego zwierzęcia, tylko ruchów tektonicznych. Druga grupa kryptyd jest już pochodzenia zdecydowanie zoologicznego, zwierzęcego. Otóż są to zwierzęta powszechnie znane nauce, jednak zachowujące się w sposób wskazujący na ich inną naturę. Za przykład może tutaj posłużyć sprawa rzekomego potwora, pojawiającego się w jednym z irlandzkich jezior. Dzięki prasie i innym mediom,sprawa obserwacji dziwnego obiektu pływającego po powierzchni jeziora, urosła do miana "nawiedzenia" przez ogromne, monstrualne stworzenia małego zbiornika wodnego. W końcu okazało się, że tajemniczy "potwór" okazał się być zwyczajnym sumem. W przypadku takich kryptyd, czasami zdarza się, że rzekomo nieznanym zwierzęciem okazuje się być gatunek, który z punktu widzenia oficjalnej nauki nie powinien występować w danym obszarze geograficznym. Całkiem niedawno nawet w Polsce donoszono o pojawieniu się dziwnego rodzaju ciemnych, drapieżnych ptaków, ze specyficznym wyrostkiem na szyi. Okazało się, że chodzi tutaj o egzemplarz zabłąkanego, afrykańskiego sępa, który jakimś cudem znalazł się na terenie naszego kraju. Podobnie mogło być ze schwytanymi niedawno przez wędkarzy w Odrze, południoamerykańskimi piraniami.
Wymienione powyżej dwa rodzaje kryptyd można nazwać kryptydami "rzekomymi". Tymi "właściwymi" kryptozoolodzy zajmują się najchętniej i to one wywołują wśród wielu dreszcz emocji. Ten trzeci rodzaj to zwierzęta, których istnienia nie potwierdza zoologia, a więc takie, które pozostają jej nieznane, lub też powinny być już dawno wymarłe. O nie często wiedzione są zażarte spory, ponieważ większość zoologów twierdzi, że jeżeli chodzi o duże zwierzęta, to właściwie wszystkie gatunki zostały już odkryte, a kryptozoolodzy gonią jedynie za tanią sensacją i dyskredytują ich pracę. Obecnie najsławniejszymi sprawami, jakimi zajmuje się kryptozoologia, jest oczywiście potwór z Loch Ness, kongijskie Mokele-Mbembe, południowoamerykańska chupacabra, Yeti i Bigfoot (Sasquatch) i wiele innych.
To dziwne zwierzę uznawane jest przez kryptozoologów za nie uznawanego przez naukę przedstawiciela rodziny naczelnych zamieszkującego tereny Florydy. Niecodzienna nazwa zwierzęcia pochodzi od ostrego fetoru, jaki odczuwa się w domniemanym pobliżu stworzenia. Jest on niezwykle mocny i charakterystyczny. Czasami również używa się na określenie zwierzęcia słowa ,,Myakka", które pochodzi od nazwy rzeki i stanowego parku przyrody. Stworzenie to jest najprawdopodobniej małpą człekokształtną, dość podobną do orangutana, o długim, rudym lub brązowym futrze. Małpa ta stosunkowo często zbliża się do osiedli ludzkich w poszukiwaniu pokarmu, z tego powodu dochodzi często do spotkań, a nawet do robienia zdjęć zwierzęciu. Tak było jesienią 2000 roku w przypadku pewnego starszego małżeństwa mieszkającego niedaleko drogi I-75 w hrabstwie Sarasota na Florydzie, którzy byli ,,odwiedzani" przez małpę. Kobiecie udało się nawet wykonać fotografię przedstawiającą
rzekomo to stworzenie. Ludzie nie wiedzieli czym było zwierzę, ale nazywali je ,,orangutanem". Kobieta opisywała zdarzenie w następujący sposób: ,,Dwie noce z rzędu, to zabierało z ogrodu jabłka, które zostawiała tam nasza córka. Te zdjęcia zostały wykonane trzeciej nocy, kiedy to połakomiło się znowu na moje jabłka". Kobieta weszła do ogrodu na tyłach domu i usłyszała dziwne dźwięki, które później opisała jako przypominające słowo ,,woomp". Wzięła aparat fotograficzny, oparła go na żywopłocie, zrobiła zdjęcie, po czym była całkowicie zaskoczona tym, co ukazało się na fotografii. ,,Nie widziałam tego, kiedy robiłam zdjęcie, ponieważ było bardzo ciemno. Kiedy tylko błysk przyciemniał drugi raz, to wstało i zaczęło się poruszać. Usłyszałam, jak orangutan odszedł do lasu". Stwierdziła także, że czuła ,,okropny zapach" jeszcze długo po tym, jak zwierzę opuściło ogród. Świadek był oddalony od stworzenia o jakieś 10 stóp, wyglądało na to, że zwierzę najpierw kucało, a dopiero później wstało. Mówiła, że trudno jej stwierdzić jakiej dokładnie było wielkości, ale oceniła je na ,,od sześciu do siedmiu stóp wysokości w pozycji kucznej. Kiedy zdałam sobie sprawę z jego wielkości, szybko wróciłam do domu". Autorka zdjęć opowiadała dalej: ,,To coś później wróciło jeszcze w jedną noc, zabierając również parę jabłek, które mój mąż zostawił, licząc że lepiej przyjrzy się zwierzęciu. Zostawiliśmy cztery jabłka. Dwa z nich przecięłam na pół. Orangutan zabrał tylko całe owoce. Nie widzieliśmy go, jak to robił. Czekaliśmy, ale w końcu poszliśmy spać". Później małżeństwo zostawiało psa w ogrodzie i zwierzę już nie powróciło.
Jeremy Wade, ex-nauczyciel biologii z Wielkiej Brytanii sfotografował w 1993 roku dziwne zwierzę z tajemniczym grzebieniem na grzbiecie, przełamujące powierzchnię wody amazońskiego jeziora. Według opisu świadka było ono za duże na trytona, większe od kajmana, miało ogon o ząbkowanym profilu, poruszało się w bardzo dziwny sposób i miało różową, kolorową skórę. ,,To, co zobaczyłem ok. 100 stóp od mojego canoe było taplającym się na powierzchni wody grzebieniem, czymś w rodzaju wykrzywionego grzbietu z rodzajem zębów pośrodku. Przecinał on powierzchnię wody niczym wirujące ostrze wielkiej piły tarczowej. Nie przypominało to żadnego znanego zwierzęcia z naszego świata przyrody".
Według przeważającej ilości zoologów badających zdjęcie Wade'a, przedstawia ono amazońskiego różowego delfina rzecznego. Jednak z takim wyjaśnieniem nie zgadzają się specyficzne ,,zęby" na grzbiecie stworzenia. Najbardziej rozpowszechnionym ich ,,wyjaśnieniem" jest rana, jaką odniósł domniemany delfin np. od sieci lub też silnika motorówki. Jednak takie obrażenia zostawiają zawsze ślady o wiele mniej precyzyjne i regularne. Inną teorią jest możliwość jakiejś mutacji, jednak prawdopodobieństwo przeżycia takiego mutanta jest bardzo niskie. Inną możliwością jest rodzaj wrodzonej deformacji zwierzęcia. Jeremy Wade powrócił na miejsce obserwacji, miesiąc po tym spotkaniu, tym razem z kamerą z nadzieją ponownej konfrontacji ze zwierzęciem. Od tubylców i miejscowych rybaków dowiedział się o innych spotkaniach ze stworzeniem na przestrzeni poprzednich 20 lat. Obserwacje miały najczęściej miejsce na pewnym zakręcie rzecznym, a także na jeziorze, gdzie zwierzę zobaczył Wade.
To mnie najbardziej interesuje. Czemu Ci którzy go niby widzieli, nie złapali tego stworzenia?
_______________________________
Możliwe, że przyszło więcej odpowiedzi...
"Bunyip" według relacji naocznych świadków jest zwierzęciem zamieszkującym Australię. Słowo to w języku Aborygenów znaczy "dusza" lub "diabeł". Istnieje bardzo wiele przypadków spotkań z tym niesamowitym stworzeniem, w większości incydenty te są do siebie bardzo podobne. Wszystkie te przypadki zostały w 1939 roku zebrane i skatalogowane przez pracownika Australian Museum Gilberta Whitleya
...
_______________________________
Yonaguni [http://www.insomnia.pl/Yonaguni-t192003.html]
Ładne dziewczyny z orkiestr dętych robią dobrze partiom politycznym.
Mój ojciec jeździł na wielbłądzie. Ja jeżdżę samochodem.
Mój syn lata samolotem. A jego syn będzie jeździł na wielbłądzie.
Nad Flatwoods leżące w hrabstwie Braxton w stanie Zachodnia Wirginia 12 dzień września 1952 roku powoli zbliżał się do końca. Piątka grających w piłkę na boisku szkolnym dzieci zaprzestała gry, kiedy ujrzeli ponad swymi głowami niesamowite zjawisko. Oto niedaleko, ponad pobliskimi wzgórzami unosił się obiekt, który powoli, wypuszczając z siebie wiązki iskier, osiadł wśród drzew na szczycie wzgórza.
...
_______________________________
Yonaguni [http://www.insomnia.pl/Yonaguni-t192003.html]
Ładne dziewczyny z orkiestr dętych robią dobrze partiom politycznym.
Mój ojciec jeździł na wielbłądzie. Ja jeżdżę samochodem.
Mój syn lata samolotem. A jego syn będzie jeździł na wielbłądzie.
Po II wojnie światowej, gdy zachodni misjonarze zaczęli przenikać dżungle i wyspy Papui Nowej Gwinei, pojawiły się relacje o latającym stworzeniu zwanym Ropen -latający demon. Ropena opisano jako stworzenie aktywne nocą, posiadające dwa wielkie skrzydła podobne do skrzydeł nietoperza, długie ciało z ogonem, dziobem wypełnionym zębami i ostrymi szponami.
Ropeny zamieszkiwały podobno jaskinie wysp Nowej Brytanii i Umboi, znajdujących się w Archipelagu Bismarcka.
Ropen gustował w ludzkim mięsie.
Zaliczono Ropena do rodziny Rhamphorhynchus. Skrzydła pterodaktyli z tego gatunku miały rozpiętość do ok. 1,5 metra.
Carl E. Baugh z Creation Evidence Museum poprowadził dwie ekspedycje na Nowej Gwinei. Zaobserwował on podczas jednej z tych ekspedycji jednego z Ropenów przy użyciu nocnego wizjera oraz wykonał zdjęcie wielkiego śladu znalezionego nazajutrz u wybrzeży wyspy.
_______________________________
Yonaguni [http://www.insomnia.pl/Yonaguni-t192003.html]
Ładne dziewczyny z orkiestr dętych robią dobrze partiom politycznym.
Mój ojciec jeździł na wielbłądzie. Ja jeżdżę samochodem.
Mój syn lata samolotem. A jego syn będzie jeździł na wielbłądzie.
obiekt badań kryptozoologii.
Żyje rzekomo w Afryce w Kotlinie Konga.Tubylcy opisują to zwierzę jako podobne do nietoperza. Kongamato ma 1-2 m rozpiętości skrzydeł. Uczestnicy niektórych wypraw do Konga, twierdzą że widzieli to zwierzę. Naukowcy wysuwają przypuszczenie, że jest to być może pterozaur, latający gad z okresu kredy.
Źródło: [pl.wikipedia.org/wiki/Kongamato]
KONGAMATO Z AFRYKI
Frank Welland przedstawił go w 1932 książce In Witchbound Africa . Kongamato jest przedstawiony jako dużą, czerwonawą istotę z łykowatymi skrzydłami, pozbawionymi piór. Naoczni świadkowie, którym pokazano ilustrację pterodaktyla jednogłośnie zgodzili się na tę identyfikację Kongamato.
W 1998 Steve Romandi-Menya, kenijski student oświadczył, że Kongamato dobrze jest znane w jego kraju.
W Zambii tubylcy przedstawiają nocną (w stylu nietoperza) istotę nazwaną Olitu. Prawdopodobnie jet to też Kongamato.
Żywe Kongamato zostało zauważone przez Ivan Sanderson w 1932 i jeszcze raz w 1956 przez inżyniera J.P.F. Brown. W 1942 Kapitan Charles R.S. Pitman napisał w "Game Warden Takes Stock" że duży żywy stwór w stylu pterodaktyla zamieszkiwał bagna Angoli w głębi lądu.
Źródło [http://www.genesispark.org/genpark/konga/konga.htm]
Kongamato z Afryki i Ropen z Papui Nowej Gwinei mogą należeć do jednego gatunku.
Latajace smoki może dotrwały do naszych czasów ale może Kongamato to tylko zwykły bocian?
Shoebill stork
bocian żyjacy na bagnach w Kongo
Może po zmierzchu jest mylony z Kongamato..
_______________________________
Yonaguni [http://www.insomnia.pl/Yonaguni-t192003.html]
Ładne dziewczyny z orkiestr dętych robią dobrze partiom politycznym.
Mój ojciec jeździł na wielbłądzie. Ja jeżdżę samochodem.
Mój syn lata samolotem. A jego syn będzie jeździł na wielbłądzie.