Ja deklaruję zjeść co najwyżej klawisz od spacji, więcej i tak nie warto. Niestrawne, jak wszystkie deklaracje ruskich w tej materii. Podjąłem wątek Popowkina, bo strona sceptyków-spiskowców nie zna pewnych faktów i czepia się tylko NASA, zapominając, że Ruskie też brali udział w kosmicznej rywalizacji o Księżyc. Jeśli tak, to czym i kiedy Rosjanie mieli tam polecieć? Popowkin serwuje odgrzanego kotleta, który może być ciekawym przyczynkiem do dyskusji.
Tak było! Ruscy bardzo chcieli polecieć na Księżyc, Leonow już czekał gotowy do lotu, ale ... nie miał czym. Walczyli z problemem do 1974 r. kiedy to ostatecznie wycofali się z ostatniej wersji rakiety N-1, (czyli N-1F). 4 próby oderwania się od Ziemi trwały średnio 56,5 sekundy lotu. Za to do dzisiaj w miasteczku na południe od kosmodromu Bajkonur stoją sobie cylindryczne magazyny - najdroższe magazyny na Świecie, bo zbudowane z powłok rakiety księżycowej!
A oni nadal nie mają czym polecieć na Księżyc i nic nie wskazuje, aby w tym pokoleniu mieli mieć :(
No tak, lecz zmierzam do tego, że ci, którzy negują realność wypraw Apollo na Księżyc, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego Rosjanie też mieli zamiar wysłać tam swoich kosmonautów, skoro w latach 70-tych (podobno) technicznie nie było to możliwe? Po co wydali kilka miliardów baksów na projekt N1L3 i testowali na orbicie swój lądownik księżycowy? Bo jeśli Amerykanie nie byli w stanie polecieć na Księżyc, to prędzej czy później zrobili by to Rosjanie. I tylko po to, by pokazać światu, że zrobili to pierwsi. Bo dla tej nacji pierwszeństwo i zwycięstwo w rywalizacji to sprawa najwyższej wagi państwowej.
Piękny film, wypełniony dokumentalnymi sekwencjami ze świetnym tłem muzycznym i pełnymi emocji wypowiedziami tych, którzy tam latali.
Również bardzo polecam.
Nie chodzi tu zakaz lotów nad Księżycem (obecnie krąży wokół niego 5 amerykańskich satelitów naukowych), lecz o lądowanie w pobliżu dwóch miejsc, ważnych z historycznych zaszłości. NASA zaleciła przyszłym realizatorom misji (m. innymi uczestnikom konkursu XPrize) by ich automatyczne lądowniki nie siadały zbyt blisko lądowisk Apollo 11 i Apollo 17, celem zachowania w nienaruszonym stanie znajdujących się tam pozostałości. Podczas lądowania z silników wyrzucane są gazy odrzutowe, które rozpylają się na spore odległości, dlatego taki lądownik nie powinien znaleźć się bliżej niż jakieś 2,5km od wspomnianych miejsc.
[strefatajemnic.onet.pl/ufo/nasa-zakazuje-lotow-w-poblizu-ksiezyca,1,4866278,artykul.html]
apropo tego artykułu, to na serio amerykanie zakazali lotów nad księżycem?
A propos tego artykułu, to bloger ten nie ma pojęcia o czym pisze, a sam tekst to informacja dla ignorantów, napisana przez ignoranta i niewarta komentowania.
Gość wie że dzwonią, tylko nie wie w którym kościele.
ja myślałem że księżycja i cała przestrzeń kosmiczna, to właśność międzynarodowa, no ale skoro amerykanie zakazują lądowania w pobliżu tych lądowisk Apollo 11, ja nie bardzo rozumiem, jak by tak teoretycznie jakiś Japoński satelita wylądował koło tego Apollo 11, to co wtedy by zrobiło USA?
Księżyc nie jest niczyją własnością, lecz nie czytasz tekstu ze zrozumieniem, lub ściemniasz. Wystarczyło się domyśleć, że dla USA wymienione miejsca lądowania (Apollo 11 i Apollo 17) mają znaczenie szczególne i historyczne, zatem, pozostałych czterech lądowisk wypraw Apollo ta klauzula nie dotyczy. Mogą tam lądować nawet Japończycy, choć wiadomo, że to ludkowie wysokiej kultury i psikusa NASA nie zrobią.