FORUM INSOMNIA
zabawa imprezy problemy przemyślenia seks

∑ temat został odczytany 159058 razy ¬
 
ROZRYWKA | Sport
LEGIA WARSZAWA 
[powiadom znajomego]    
Autor "LEGIA WARSZAWA"   
 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:25        | zgłoś naruszenie regulaminu

Sprawdź ile procent masz tłuszczu

HISTORIA

Wojenne narodziny

Można zaryzykować stwierdzenie, że nie byłoby dzisiejszej Legii, gdyby nie wybuch I wojny światowej. Spotkanie się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, takich a nie innych - połączonych wspólną pasją i jednakowymi chęciami - ludzi, umożliwił właśnie globalny konflikt zapoczątkowany zamachem w Sarajewie. Zapewne w pierwszych latach poprzedniego ustroju - czasach powszechnego hołubienia wszelkich służb mundurowych - ktoś wpadłby na pomysł, by stolica miała swój centralny klub wojskowy, jednak zarówno jego charakter, jak i nazwa znacznie różniłyby się od urokliwej przeszłości drużyny powstałej w drugim dziesięcioleciu ubiegłego wieku. Była wiosna 1915 r., wielu sportowców znalazło się w wojskowych szeregach. Część z nich, skupiona pod egidą Legionów Polskich - walczących w służbie Cesarza Austro-Węgier - stacjonowała w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. W czasie przerw w walkach i ćwiczeniach militarnych chętnie uprawiali sport, a ich szczególną sympatią cieszyła się piłka nożna (zdecydowana większość z nich pochodziła z silnych wówczas futbolowo okręgów: krakowskiego oraz lwowskiego). Pomysłodawcą powołania jednej z wielu wówczas drużyn wojskowych był Antoni Poznański. Pierwsze treningi, wewnętrzne gierki, z czasem również nieoficjalne mecze przeciw innym - na prędce skleconym - ekipom, tylko umacniały ów zapał. Niezła zaś gra, spore zaangażowanie, osiągane wyniki, a przede wszystkim chwilowe ustabilizowanie się sytuacji na froncie i przychylność dowództwa, doprowadziły do zalegalizowania futbolowej działalności żołnierzy-piłkarzy. Toteż już w połowie marca 1916 r. (przyjmuje się okres między 5, a 15 marca 1916 r., bowiem dokładna data nie zachowała się w archiwach), na wniosek chorążego Zygmunta Wasseraba, w kancelarii Kompanii Sztabowej Komendy Legionów Polskich w lasach niedaleko Maniewicz na Wołyniu (tereny dzisiejszej Ukrainy), odbyło się założycielskie zebranie jednosekcyjnego (piłkarskiego) Wojskowego Klubu Sportowego (wtedy pod nazwą Drużyna Sportowa - "Drużyna Legionowa"). Miał on ambicję wyróżnić się ponad inne istniejące wówczas wojskowe zespoły w Legionach Polskich, składające się w zasadzie wyłącznie z żołnierzy konkretnych pułków, kompanii czy brygad i z luźnej ekipy postanowił przemienić się w pierwszy wojskowy klub sportowy z własnymi władzami, statutem i barwami. Prezesem mianowano chorążego Władysława Groele, a na wniosek zmobilizowanego piłkarza Cracovii - plutonowego Stanisława Mielecha (późniejszy strzelec pierwszej bramki w historii Mistrzostw Polski), przybrał on nazwę "LEGIA" ("Drużyna Legionowa"). Od połowy lat 40-tych XX w. wielu historyków hołduje tezie, że miała ona nawiązywać do tradycji legionów Cesarstwa Rzymskiego, walczących w Anglii i zapoznających tamtejszą ludność z prawzorem współczesnego futbolu - grą o nazwie "harpastum". To jednak wierutna bzdura, wynikająca - a jakże by inaczej - z ówczesnej poprawności politycznej. Jej geneza jest zdecydowanie bardziej oczywista. Legia - naturalnie od Legionów... ale tych, które tworzyli Mielech wraz z kolegami!!! Jako barwy obrano białe koszulki i spodenki, jednakże wzdłuż trykotów przebiegał ukośny czarny pas. Miała to być analogia do Czarnych Lwów - najstarszego piłkarskiego zespołu powstałego na ziemiach polskich, świadcząca że Legia to pierwszy na nich klub wojskowy. Herbem zaś, stała się biała litera "L" na czarnym tle (dziś jest na odwrót). Niemal od razu drużyna zaczęła rozgrywać pierwsze spotkania i - co warte odnotowania - żadnego z nich nie przegrała!!! Najstarsze zachowane rezultaty informują o zwycięstwach "Wojskowych": 7:0 nad Dywizyjnym Zakładem Sanitarnym oraz 6:4 z 4 Pułkiem Piechoty.
Lipcowa ofensywa wojsk rosyjskich sprawiła, że Legiony musiały wycofać się bardziej na zachód, Legia znalazła się w Warszawie i od drugiej połowy roku 1916 nierozerwalnie jest związana z tym miastem. 29 kwietnia 1917 r. na Agrykoli "Wojskowi" zagrali po raz pierwszy w historii przeciwko starszej od nich o rok Polonii, remisując 1:1. Jeszcze lepiej legioniści zaprezentowali się 19 sierpnia 1917 r., podczas zwycięskiego (2:1) pojedynku w Krakowie z tamtejszymi "Pasami", po którym zostali powszechnie uznani za nieoficjalnych Mistrzów Polski !!! Wszystko zaczynało wyglądać coraz lepiej, jednak tuż po zakończeniu wojny - w listopadzie 1918 r., zdecydowana większość żołnierzy została zdemobilizowana i mając taką możliwość wróciła w swe rodzinne strony, co spowodowało zawieszenie działalności klubu.

Lata dwudzieste, lata trzydzieste. Ligowa Legia

Stan taki utrzymywał się do końca roku 1919, gdy to grupa żołnierzy armii legionowej postanowiła wskrzesić drużynę, w której występowała zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej. Efekt ich starań zwieńczono 14 marca 1920 r. w salach kasyna oficerskiego Zamku Królewskiego oficjalnie reaktywując Wojskowy Klub Sportowy "Warszawa" (jeszcze bez nazwy "Legia"), z pułkownikiem Aleksandrem Litwinowiczem, jako prezesem. Do wcześniejszych barw biało-czarnych dodano kolor czerwony, jako uczczenie odrodzonej półtora roku wcześniej Polski (tym samym wśród barw klubowych, znalazły się oba kolory narodowe). Miesiąc później - 18 kwietnia - piłkarze rozegrali swój pierwszy mecz, zwyciężając 13 Pułk Piechoty 5:1, zaś 9 maja pokonali aż 9:2 Mission Francaise. Rok ten - podobnie jak i następny - okazał się mimo wszystko niezbyt dobry pod względem wyników sportowych, bowiem z racji agresji bolszewików na ziemie odrodzonej Polski, wielu ówczesnych piłkarzy musiało chwycić za broń i udać się na front, by strzec niepodległości ojczyzny. W tamtych czasach zdecydowanie dynamiczniej rozwijały się kluby "cywilne" aniżeli wojskowe, bowiem w tych drugich grali właściwie tylko żołnierze z służby zasadniczej, często zupełnie przypadkowi, mający naturalnie inne (ważniejsze) obowiązki, co w oczywisty sposób utrudniało działalność stricte sportową (a trzeba pamiętać, że czynny udział cywili w klubach wojskowych był zakazany statutowo). Nie dziwi więc fakt, że w 1921 r. w pierwszej fazie (rozgrywki na szczeblu poszczególnych okręgów, czyli tzw. klasy A) drugich Mistrzostw Polski (MP), "eLka" zajęła w okręgu warszawskim ostatnie miejsce (przegrywając w dodatku wszystkie spotkania i strzelając w nich zaledwie... jedną bramkę!!!), ulegając w inauguracyjnym meczu stołecznej Koronie 0:3 (wygrała Polonia i to ona awansowała do tury finałowej).
Jako, że w takich warunkach ciężko było zbudować silną drużynę, władze klubu zdecydowały się na radykalne rozwiązanie. 31 marca 1922 r. (nie 31 lipca 1922 r., jak podaje wiele źródeł) podczas walnego zgromadzenia członków uchwalono powrót do nazwy Wojskowy Klub Sportowy "Legia" oraz przyjęto nowy statut, dopuszczający udział w działalności klubu również osoby cywilne. We wrześniu tegoż roku doszło ponadto do połączenia z pierwszym pogromcą - wspomnianą Koroną, a korzyści z fuzji miały odnieść obie strony. Legia - jako pierwsza w Warszawie - miała niebawem posiadać już swoje własne boisko (oficjalnie oddano je do użytku 12 października 1922 r.), zaś Korona własnych, cywilnych piłkarzy (ich pozyskanie stało się możliwe dzięki wspomnianemu wyżej zmienionemu statutowi). Niestety, na wskutek braku porozumienia między członkami obydwu zarządów, ów mariaż w zasadzie tak samo szybko jak zaistniał, równie szybko się rozpadł, a jedynymi (choć jakże ważnymi) pamiątkami z tego wydarzenia pozostały: kolor zielony w dzisiejszych barwach "Wojskowych" (więc prawidłowa ich kolejność, wynikająca z porządku chronologicznego, to: biało - czarno - czerwono - zielone) oraz obowiązujący do 1949 r. (i zmodyfikowany w 1957 r. do obecnej postaci) herb. Mistrzostwa Warszawy (klasa A), Legia skończyła na 4 (przedostatnim) miejscu, a w międzyczasie - 18 maja 1922 r. rozegrała swoje pierwsze spotkanie międzynarodowe, ulegając 2:9 w towarzyskiej potyczce czołowej ówcześnie ekipie Czechosłowacji - praskiej Viktorii Żiżkov.
W latach 1923 - 1926 piłkarze "Zielonych" zajmowali regularnie trzecie miejsca w rozgrywkach klasy A mistrzostw Polski okręgu warszawskiego i to właśnie w tym okresie ponieśli najwyższą porażkę w całej swej historii (06.07.1924 r. - 0:11, przeciwko ŁTS-G w Łodzi). Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w roku 1927. To wówczas odbyła się premierowa edycja ligi (grano systemem "wiosna-jesień"), w której poza Cracovią uczestniczyła cała elita rodzimych klubów. Po raz pierwszy w doborowej stawce znalazła się Legia (wcześniej ani razu nie udało się jej przecież awansować do finałowych zmagań o MP, a wygranie ligi było od tego momentu równoznaczne z tytułem najlepszego w kraju). W rozegranej 3 kwietnia inauguracyjnej kolejce, uległa ona - co prawda - u siebie Warszawiance 1:4 (pierwsze ligowe derby stolicy i gol dla Legii strzelony przez rodowitego warszawiaka - Wacława Przeździeckiego), ale później było już o niebo lepiej. Co prawda na pierwsze zwycięstwo przyszło czekać aż do piątej kolejki, jednak zarówno jego rozmiary - jak i styl - w pełni wynagrodziły ponad miesiąc oczekiwań. 8 maja 1927 r. w Łodzi 6:1 został bowiem rozgromiony tamtejszy Klub Turystów, co pozwoliło legionistom uwierzyć w siebie. Nadspodziewanie wysokie, jak na ówczesne ambicje - 5 miejsce w końcowej tabeli (najlepsze ze wszystkich ekip stołecznych), a także tytuł wicekróla strzelców dla Mariana Łańko (30 bramek w 26 spotkaniach i pierwszy hat-trick - w dodatku klasyczny - dla Legii ustrzelony we wspomnianym meczu z łódzkim Klubem Turystów) klubowe władze oraz coraz liczniejsi kibice przyjęli z entuzjazmem i nie zmąciła go nawet najwyższa w historii ligowa porażka (03.09.1927 r. z Pogonią we Lwowie 11:2). W kolejnym roku było jeszcze lepiej - 3 lokata (powtórzono ją również w sezonach 1930 oraz 1931) i pokonanie 1:0 w Warszawie mistrzowskiej Wisły. Warto również dodać, że począwszy od 1924 r. coraz więcej stowarzyszeń sportowych na swoich zarządach przegłosowywało przystąpienie do Legii, która gwarantowała szybszy rozwój i w roku 1928 była już potężnym klubem wielosekcyjnym.
10 sierpnia 1930 r. - po trzyletniej budowie - uroczyście otwarto przy ulicy Łazienkowskiej - Stadion Wojska Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, a podczas jego inauguracji Legia zremisowała w towarzyskiej potyczce z Europą Barcelona 1:1. Pierwsze zaś oficjalne na nim spotkanie to ligowy pojedynek z Czarnymi Lwów, również zakończony stanem 1:1 (24 sierpnia 1930 r.). Właśnie w lidze niewiele brakowało by "eLka" - dowodzona przez popularnego "Antałka" (z racji dość okrągłych kształtów), czyli Henryka Martynę, a także Józefa "Kubę" Ciszewskiego, Józefa "Wiewiórę" Nawrota i Witolda Wypijewskiego - jako pierwsza drużyna ze stolicy wywalczyła upragniony tytuł mistrzowski. Równie blisko wygrania ligi piłkarze "Wojskowych" byli w latach 1929 i 1931. W ostatniej kolejce sezonu (30.11.1930 r.) legioniści świętowali swój setny mecz ligowy, gromiąc "niebieskich" z Chorzowa aż 7:1 (6 bramek J. Nawrota!!!).
W listopadzie 1935 roku w barwach Legii zadebiutował pierwszy w jej historii obcokrajowiec. Tego zaszczytu dostąpił - reprezentujący barwy ówczesnej Jugosławii - chorwacki bramkarz Grga Zlatoper, występujący z "eLką" na piersi przez prawie dwa lata. W tymże 1935 roku zaczął się poważny kryzys sportowo-organizacyjny. Szczęśliwe utrzymanie w ekstraklasie (zaledwie 1 punkt przed relegowaną Cracovią) nie zażegnało ciągłych sporów z PZPN-em, mediami oraz - co gorsze - wewnątrz zespołu. Rezultatem tego było ostatnie 10 miejsce w końcowej tabeli, skutkujące pierwszym i jedynym jak do tej pory spadkiem legionistów z najwyższej klasy rozgrywkowej w sezonie 1936 - najgorszym w całej historii klubu (m.in. nie pobita do dziś seria 7 kolejnych ligowych porażek z rzędu). A to wszystko w roku jubileuszu 20-lecia istnienia drużyny. Wysoka porażka 6:1 z Ruchem w Chorzowie (11.10.1936 r.) ostatecznie - na trzy kolejki przed finiszem rozgrywek - przypieczętowała relegację z ekstraklasy. W dniu "Święta Zmarłych" 1936 r. "eLka" rozegrała swój ostatni mecz ligowy przed wojną (porażka 2:3 u siebie z Wisłą Kraków) - jakże wymowne połączenie, świadczące że złośliwy los "zaplanował" swe zrządzenie pod każdym względem (sic!!!). W dodatku ostatnią bramkę w tym spotkaniu zdobył Henryk Przeździecki... brat strzelca pierwszego ligowego gola dla "Zielonych". Jak się później okazało przez kolejne trzy lata (1937, 1938 i 1939) Legia miała pozostawać poza krajową elitą. Na całe szczęście były to jedyne sezony takiego stanu rzeczy w całej jej historii. Jednak rok następny (1937) przyniósł kolejne rozczarowania. Decyzja władz wojskowych o dalszym przekształcaniu Legii ponownie w klub stricte wojskowy, doprowadziła do odejścia wielu cywilnych działaczy i w zarządzie klubu nie pozostał nikt z jego założycieli. Znacznego osłabienia doznała również kadra zawodnicza, bowiem czołowi piłkarze przeszli do lokalnych rywali (głównie Polonii oraz Warszawianki). Po degradacji ekipa rozpoczęła sezon w rozgrywkach A-klasy, w których zajęła daleką 6 pozycję. Ironią losu był fakt, że rozgrywki wygrały "Czarne Koszule" (awansując tym samym do I ligi), a w ich składzie brylowali... niedawni legioniści.
W kolejnym sezonie drużyna wystartowała w nowopowstałej lidze okręgowej (odpowiednik A-klasy). Porażka w barażach o ekstraklasę nie satysfakcjonowała nowego zarządu klubu, który postanowił definitywnie wycofać zespół ze wszystkich rozgrywek Za cel nadrzędny postawiono sobie ogólne usportowienie, toteż ograniczono się tylko do rozgrywania spotkań towarzyskich. Zawodnicy stali się wolni, więc czołowe kluby stolicy nie miały najmniejszych problemów by ich pozyskać. 18 września 1938 r. legioniści pokonali 3:1 stołecznego Orkana i był to - jak się potem okazało - ich ostatni mecz przed wybuchem wojny. W roku 1939 postępowała dalsza likwidacja, która ograniczyła działalność klubu do wyłącznie trzech sekcji: tenisowej, pływackiej i motorowej. Legia sięgnęła dna. Pewnie wszystko skończyłoby się jeszcze gorzej, gdyby nie... rozpoczęcie II wojny światowej. Wielu sportowców ponownie chwyciło za broń i ruszyło do walki z okupantem.

Legia - reaktywacja

Wyzwolenie stolicy umożliwiło - w kwietniu 1945 r. - reaktywowanie drużyny jako I WKS "Warszawa" (nazwę "Legia" dodano w czerwcu tegoż roku). 1 maja rozegrała ona swój pierwszy mecz, remisując 3:3 na świeżo odbudowanym Stadionie WP z warszawską Syreną (w barwach "Wojskowych" zadebiutował wówczas m.in. Kazimierz Górski). Organizacji klubu w zniszczonym mieście podjął się były bokser - podpułkownik Julian Neuding. 16 lutego 1946 r., czyli niemal w 30-tą rocznicę powołania "Drużyny Legionowej" odbyło się walne zgromadzenie, podczas którego dokonano wyboru nowego zarządu i nakreślono plan odbudowy poszczególnych sekcji.
Poważne granie zaczęło się wiosną 1947 r. Odbyła się wówczas dziewiąta edycja (a druga po wojnie) mistrzostw Polski, będąca jednocześnie kwalifikacjami do reaktywującej się I ligi, zaś piłkarze z "eLką" na piersi zajęli 2 pozycję w drugiej serii eliminacji. Dzięki temu sezon później przystąpili oni do rozgrywek - startującej właśnie po dziewięcioletniej przerwie - ekstraklasy (pierwszy mecz, rozegrany 14 marca 1948 r. u siebie przeciwko Polonii Bytom, zakończyli zwycięstwem 3:1) i skończyli je na wysokim 4 miejscu. To właśnie w tym sezonie, po raz pierwszy, legioniści spotkali się z późniejszymi "odwiecznymi" rywalami - Widzewem Łódź i Lechem Poznań. W dwóch kolejnych latach - a zwłaszcza w sezonie 1950 (szczęśliwy wyjazdowy remis 1:1 z "Kolejorzem" w ostatniej kolejce) - "Wojskowi" cudem uniknęli spadku z I ligi. W międzyczasie (listopad 1949 r.), w ramach stalinowskiej reorganizacji sportu, klubowi zmieniono nazwę na CWKS (Centralny Wojskowy Klub Sportowy) "Warszawa" i wprowadzono związane z nią nowe godło. Dopiero 2 czerwca 1957 r. przywrócono tradycyjny człon "Legia" oraz stary, obowiązujący w latach 1922 - 1949 herb, nieznacznie go przy okazji modyfikując (zmiana kolorystyki pasa przecinającego tarczę z czarnego na czerwony). Rok 1951 był nietypowy dla całej polskiej klubowej piłki, w tym również dla "Zielonych". W tym bowiem sezonie po raz pierwszy w historii rodzimego futbolu - i na całe szczęście jedyny - tytuł mistrza Polski przypadł nie zwycięzcy ligi, lecz na wzór radziecki... zdobywcy krajowego pucharu. W przypadku Legii sytuacja była o tyle dziwna, że właśnie w lidze poradziła sobie najlepiej od równo 20 lat, meldując się po raz pierwszy po wojnie "na pudle" (3 miejsce), zaś w Pucharze Polski (PP) odpadła już w 1/8 finału (I runda szczebla centralnego) po dwóch, zaciętych, derbowych bojach z Polonią (remis 2:2 po dogrywce w pierwszym spotkaniu i porażka 0:3 w powtórce). W ostatecznym rozrachunku klasyfikowało to więc "eLkę" na pozycjach 9-16.

Pierwsze sukcesy

Przełomowym okazał się sezon 1955 (grano cały czas systemem "wiosna-jesień"). To wówczas "eLka", z Lucjanem "Kicim" Brychczym, Ernestem Polem, Henrykiem Kempnym, Jerzym Woźniakiem, Marcelim Strzykalskim i Edwardem Szymkowiakiem oraz węgierskim szkoleniowcem Janosem Steinerem na czele, sięgnęła po premierowe w swej historii oficjalne tytuły (od razu "ustrzeliła" dublet - notabene, jako pierwsza w kraju). Najpierw - 29 września - rozgromiła 5:0 na Stadionie WP w finale PP gdańską Lechię, następnie - 20 listopada - uzyskała konieczny remis (1:1) w Sosnowcu nad tamtejszym Zagłębiem (ówcześnie Stalą), sięgając po premierowe mistrzostwo Polski i ciesząc się z podwójnej korony. Wyczyn ten powtórzyła rok później (uświetniając tym samym obchody 40-lecia istnienia klubu), z nowym trenerem - słynnym Ryszardem "Fają" Koncewiczem. W ekstraklasie legioniści bez większych problemów ograli resztę stawki (dodatkowo trzy pierwsze miejsca w końcowej tabeli strzelców zajęli ich napastnicy!!!), a 24 czerwca podczas decydującego spotkania PP na Stadionie X-lecia nie pozostawili złudzeń, najgroźniejszemu od tego czasu rywalowi - Górnikowi Zabrze, pokonując go 3:0. Rok 1956 był szczególny także z trzech innych względów. To właśnie wówczas "Zieloni" odnieśli najwyższe - jak do tej pory - swe zwycięstwo w lidze (19 sierpnia - 12:0 u siebie z krakowską Wisłą), zadebiutowali (12 września - wyjazdowa porażka 0:4 ze Slovanem Bratysława w I rundzie PEMK) w europejskich pucharach oraz wygrali w nich po raz pierwszy (2:0 w rewanżu na stadionie WP - 19 września). W tym również czasie, pojawiła się przy Łazienkowskiej moda organizowania eskapad na mecze wyjazdowe, co stanowiło zalążek późniejszego Klubu Kibica.
Obronione trofea nie przyczyniły się jednak do wzrostu potęgi i w kolejnych sezonach Legii zawsze czegoś brakowało, by wywalczyć upragnionego "majstra" (na finiszu lepsze okazywały się ekipy górnośląskie, zwłaszcza "zabrski" Górnik). Czasami był to zaledwie 1 punkt (jak w 1960 r.), a czasami aż 11 oczek (w sezonach 1959 i 1961). Mimo to, zwykle "Wojskowi" meldowali się w ścisłej czołówce końcowej tabeli, wywalczając sobie tym samym możliwość gry na arenie międzynarodowej. Dodatkowo sięgali po puchary Polski (lata 1964 i 1966 - uświetnienie hucznych obchodów 50-lecia istnienia klubu), co predestynowało do występów w Pucharze Europy Zdobywców Pucharów (PEZP). W sezonie 1964/1965 Legia, jako pierwsza polska drużyna, awansowała do ćwierćfinału europejskich rozgrywek (odpadając po 0:4 i 0:0 z TSV 1860 Monachium właśnie w PEZP), a w roku 1968 zwyciężyła w swojej grupie bardzo wówczas prestiżowego Pucharu Intertoto, za co otrzymała premię w wysokości 10 tys. franków szwajcarskich. Sezon później, legioniści byli pierwszym klubem z Polski, który zadebiutował w Pucharze Miast Targowych (protoplasta dzisiejszego Pucharu UEFA), rozbijając na stadionie WP w swym pierwszym spotkaniu - niedawnego pogromcę - monachijski TSV 1860 aż 6:0 (02.10.1968 r.). Warto też wspomnieć, że to właśnie z tego okresu datuje się najwyższa - i do dziś nie pobita - wygrana Legii na wyjeździe (17.11.1963 r. - 1:11 z Polonią Głubczyce w I rundzie PP).

Legia znowu "Pany", europejsko przy Łazienkowskiej

Pojawienie się w klubie, na przełomie lat 60-tych i 70-tych, utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia: Władysława Grotyńskiego, Andrzeja "Belmondo" Zygmunta, Kazimierza "Kaki" Deyny, Roberta "Piłata" Gadochy, Lesława Ćmikiewicza, wspomaganych przez doświadczonych Bernarda "Beno" Blauta, Horsta Mahselego, Jana Pieszko, Władysława Stachurskiego, Antoniego Trzaskowskiego, Janusza "Pele" Żmijewskiego i naturalnie "żywą legendę" - L. Brychczego oraz czechosłowackiego trenera - Jaroslava Vejvodę, dało piorunujący efekt w roku 1969. Ku uciesze licznej rzeszy sympatyków, pokonując 22 czerwca w Warszawie ustępującego mistrza - Ruch Chorzów 6:2, klub z Łazienkowskiej po 13 latach przerwy odzyskał upragniony tytuł, który dawał przepustkę do Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (PEMK) w sezonie następnym. Wyeliminowanie - już pod wodzą Edmunda Zientary - UT Arad (2:1 i 8:0), AS Saint-Etienne (2:1 i 1:0), Galatasaray Stambuł (1:1 i 2:0), spowodowało awans do półfinału (pierwsza polska ekipa na tym szczeblu). Tam na rewelacyjnych Polaków czekał Feyenoord Rotterdam. Bezbramkowy remis w meczu u siebie (01.04.1970 r.), porażka 0:2 w rewanżu (15.04.1970 r.) i to mistrzowie Holandii zagrali w wielkim finale (wygrywając go zresztą). Dwa miesiące po tym wydarzeniu "Zieloni" świętowali kolejnego "majstra", nie mając pojęcia, że następna taka okazja nadarzy się dopiero za... 24 lata. Warto jeszcze wspomnieć o dramatycznym (przegranym liczbą goli strzelonych "na wyjeździe") ćwierćfinałowym dwumeczu w PEMK z najlepszym wówczas w Hiszpanii - Atletico Madryt (0:1 i 2:1), rozgromieniu 27 września 1972 r. w PEZP Vikinguru Reykiavik 9:0 (rekordowa wygrana polskiego zespołu w europejskich pucharach) skutkującym trafieniem na AC Milan (1:1 i 1:2 po dramatycznej dogrywce na San Siro) oraz kolejnym Pucharze Polski (ogranie - 17.06.1973 r. - po rzutach karnych Polonii Bytom). 8 marca 1975 r. R. Gadocha, jako pierwszy polski piłkarz otrzymał zgodę PZPN i Ministerstwa Sportu na transfer do zawodowego klubu - późniejszego mistrza Francji - FC Nantes.
Na początku lat 70-tych XX wieku zaczęły masowo powstawać Kluby Kibica, a legijny był jednym z najliczniejszych oraz najprężniej się rozwijających (sprzyjała temu możliwość konfrontowania się z podobnymi grupami zagranicznymi). Najwierniejsi sympatycy "eLki" zwykli zasiadać w centralnym sektorze wschodniej trybuny Stadionu WP, a od znajdującej się nad nim reklamy żyletek nazywali go kolokwialnie "Żyletą". Za czasem terminu tego zaczęto używać w odniesieniu do całej trybuny odkrytej (czyli tej vis-a-vis głównej), w dodatku upowszechnił się on tak bardzo, iż obecnie jest w powszechnym użyciu (choć oficjalnie owa trybuna nosi dziś imię Kazimierza Deyny).
Nie bezzasadnym będzie napomknięcie, że wielkie sukcesy naszej reprezentacji narodowej w tamtych czasach, byłyby niemożliwe bez graczy z Łazienkowskiej.

"Chuda" dekada

Po każdej hossie musi nastąpić bessa - ta znana ekonomiczna prawda tyczy się również klubów sportowych. Kryzys dotknął więc i Legię. Nawet cztery krajowe puchary, zdobywane parzyście w latach 1980 - 1981 oraz 1989 - 1990 (po wsze czasy w pamięci utkwią zwłaszcza dwa z nich: rozgromienie - 9 maja 1980 r. - 5:0 Lecha Poznań w Częstochowie oraz - rozegrany w Olsztynie - finał z 24 czerwca 1989 r. przeciwko Jagiellonii Białystok, zakończony efektownym zwycięstwem 5:2), a także pierwszy w historii Superpuchar (08.07.1989 r. 3:0 z Ruchem Chorzów) nie były w stanie osłodzić fanom braku upragnionego mistrzostwa. Tym bardziej, że swe ligowe tryumfy zaczęli święcić najwięksi - od tamtego czasu - rywale: Widzew Łódź i poznański Lech, a dodatkowo w ciągu kilkunastu dni z klubu odeszły dwie hołubione gwiazdy: Tadeusz "Ferrari" Nowak (w październiku 1978 r. do Bolton Wanderers) oraz przede wszystkim, ulubieniec tłumów - K. Deyna (w listopadzie 1978 r. do Manchester City za 0,1 mln. funtów wraz z... kompletem sprzętu Adidasa). By godnie pożegnać tego drugiego - już wówczas żywą legendę "eLki" - 18 września 1979 r. zorganizowano towarzyskie spotkanie Legii z ówczesną drużyną "Kaki". Na stadionie WP stawił się nadkomplet, prawie 30 000 zwolenników jego talentu, a wiele tysięcy kolejnych ze smutkiem na twarzy stało pod bramami. Troszkę otuchy w serca kibiców wlały niezłe występy na międzynarodowej arenie. Ćwierćfinałowy bój PEZP (chyba ulubiony puchar Legii) sezonu 1981/1982 z radzieckim (gruzińskim) Dinamem Tbilisi był nie tylko widowiskiem sportowym. Zwłaszcza jego pierwszy - rozegrany 3 marca 1982 r. w Warszawie - akt, stał się wielkim manifestem polskiej publiczności przeciw władzom znienawidzonego Kraju Rad. Takiej liczby milicjantów obiekt przy Łazienkowskiej nie widział chyba nigdy, a nieco zdeprymowani całą sytuacją gracze gospodarzy ulegli rywalom 0:1. W rewanżu padł identyczny rezultat, więc możliwość gry o finał walczyli Gruzini. Trzy lata później czołowa ósemka (tym razem Pucharu UEFA), okazała się już nieosiągalna dla "Wojskowych". Niewiele brakowało, by przeskoczyć Inter Mediolan (0:0 w pierwszym meczu na półwyspie Apenińskim i porażka 0:1 po dogrywce u siebie), a podobno szczęście sprzyja lepszym... "Niebiesko-czarni" stanęli na drodze Legii, również w następnym sezonie (1/16 Pucharu UEFA) i znowu mieli farta. Co prawda w stolicy 3:2 zwyciężyli gospodarze, jednak włoskie cattenacio zatriumfowało na San Siro, więc skończyło się na 1:0 dla mediolańczyków.
W połowie lat 80-tych, pojawiła się szansa na wygranie ligi. Półmetek sezonu 1984/1985 "Zieloni" skończyli na 1 miejscu, jednak wiosną w co najmniej dziwnych okolicznościach "majstra" zgarnął Górnik. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce rok później. Niby walka trwała do końca, ale... . Oficjalnie nic zabrzanom nie udowodniono (to właśnie na kanwie tamtych wydarzeń Janusz Zaorski nakręcił "Piłkarskiego Pokera"). Ironią losu jest fakt, iż w ciągu zaledwie dekady przez Łazienkowską przewinęła się cała masa niezłych podówczas piłkarzy - nierzadko wielkich indywidualności (m.in. Jarosław Araszkiewicz, Jarosław Bako, Kazimierz Buda, Andrzej Buncol, Tomasz Cebula, Dariusz Dziekanowski, Krzysztof Iwanicki, Zbigniew Kaczmarek, Jacek Kazimierski, Roman Kosecki, Dariusz Kubicki, Marek Kusto, Stefan Majewski, Henryk Miłoszewicz, Piotr Mowlik, Mirosław Okoński, Włodzimierz Smolarek, Stanisław Terlecki, Adam Topolski, Dariusz Wdowczyk) - z których nigdy nie udało się zbudować silnej drużyny. Może to wina trenerów, może samych zawodników niepotrafiących oprzeć się urokom stolicy. Przytrafiały się jednak niezapomniane potyczki, jak choćby ta z 13 września 1989 r. na Camp Nou w I rundzie PEZP. Po ewidentnych błędach sędziego, najlepszej wówczas na świecie FC Barcelona cudem udało się uratować remis 1:1. Pół roku wcześniej - pod koniec kwietnia 1989 r., nastąpiło odłączenie się sekcji piłkarskiej od wielosekcyjnego CWKS, a utworzona w ten sposób Autonomiczna Sekcja Piłki Nożnej (ASPN) była zaczątkiem spółki akcyjnej.
"Zwieńczeniem" nienajlepszej dekady, była tragiczna wiadomość o śmierci ulubieńca Łazienkowkskiej - K. Deyny (1 września 1989 r. na autostradzie pod San Diego).

L(egia)iga Mistrzów

"Nowe czasy" rozpoczęły się od wywalczenia 17 czerwca 1990 r. (2:0 z GKS Katowice na stadionie... Widzewa) Pucharu Polski, co umożliwiło grę w PEZP. Przejście Swift Hesperange (3:0 i 3:0) oraz Aberdeen (0:0 i 1:0), poskutkowały awansem do ćwierćfinału i trafieniem na zwycięzcę tych rozgrywek sprzed roku - Sampdorię Genua. Wygrana 1:0 u siebie (06.03.1991 r.), a także wyjazdowy (20.03.1991 r.) remis 2:2 po niezwykle dramatycznym spotkaniu (dwie bramki wschodzącej gwiazdy - Wojciecha Kowalczyka), pozwoliły zakwalifikować się do najlepszej czwórki. Niestety późniejszy triumfator - Manchester United okazał się lepszy, ale remis 1:1 na Old Trafford ma swoją wymowę. Dokonania te bardzo zaskoczyły niemal wszystkich ludzi piłki w Polsce, bowiem w lidze Legia była drużyną środka tabeli i... w żadnym innym pucharze nie miałaby prawa zagrać. Co więcej, w następnym sezonie (1991/1992) "wesoła twórczość" nieudolnych działaczy doprowadziła do sytuacji, że niemal do samego końca ważyły się losy klubu w ekstraklasie. Jednak pewna wygrana 3:0 nad Motorem w Lublinie (13.06.1992 r.) w przedostatniej kolejce, zagwarantowała utrzymanie. Zdaniem wielu było to jedno z najważniejszych spotkań w całej historii "Wojskowych". Przegrana w tamtym spotkaniu i wielce prawdopodobny wówczas spadek do II ligi, mogłyby skończyć się podobnie do wydarzeń z 1936 r. Tak na marginesie "kwiatków" było w omawianym okresie bez liku. Szczytem degrengolady okazała się sprzedaż R. Koseckiego do Galatasaray Stambuł (klub z owego transferu uzyskał "grosze", miliony zaś - niemalże w majestacie prawa - podzielili między siebie ówcześni "działacze", dzięki koneksjom z pośrednikiem). Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie i dało początek całemu ciągowi wydarzeń w latach następnych. Tuż po Igrzyskach w Barcelonie posadę trenera objął "mistrz kasy i motywacji" - Janusz Wójcik, zaś nieco później sponsorem sekcji piłkarskiej został Janusz Romanowski. 20 czerwca 1993 r. stabilna finansowo Legia sięgnęła (zwycięstwo 6:0 nad Wisłą w Krakowie) po upragnione mistrzostwo Polski, które dzień później zabrało jej Prezydium Zarządu PZPN. Przez stolicę przelała się fala demonstracji niezadowolonych kibiców, czekających na okazanie dowodów w sprawie "niedzieli cudów" (nigdy ich notabene nie znaleziono). Klub przechodził w tym czasie ciężkie chwile, ponosząc olbrzymie straty finansowe (główny wpływ na to miało wykluczenie, z przynoszących spore profity europejskich pucharów). Wszystko powetowano sobie w sezonie następnym. Wywalczony - 15 czerwca 1994 r., już pod wodzą Pawła Janasa - remis (1:1) z Górnikiem Zabrze w stolicy, przypieczętował kolejnego "majstra", zaś 3 dni później również na Stadionie WP dane było cieszyć się z pokonania 2:0 ŁKS-u w finale PP. Ten jubileuszowy - 10 Puchar Polski wywalczony przez "Zielonych", dawał równocześnie trzeci dublet. Aby nie pozostawiać najmniejszych wątpliwości - kto był zdecydowanie najlepszy w kraju, 24 lipca warszawianie pokusili się (jako pierwsi w kraju) o tzw. "potrójną koronę", czyli do owego dubletu dorzucili Superpuchar (6:4 z ŁKS Łódź). Brakowało tylko dobrego występu na arenie międzynarodowej (wszyscy fachowcy twierdzą, że z ówczesną kadrą Legia mogła sporo namieszać w Lidze Mistrzów, jednak UEFA pozostała nieugięta i utrzymała pucharowy zakaz) co nie zmienia faktu, że był to bez wątpienia najlepszy rok w historii klubu. Niestety pierwsze podejście do Champions League, stanowiące początek sezonu następnego, zakończyło się blamażem w eliminacjach z chorwackim Hajdukiem Split (0:1 i 0:4), dlatego miesiąc później za 1,75 mln. dolarów do Realu Betis Sewilla został sprzedany W. Kowalczyk. Natomiast już od jesieni 1994 r. Legia - jako jedyny wówczas klub w Polsce - miała podpisaną umowę z Canal+Polska na udostępnienie praw do transmisji meczów rozgrywanych przez nią w roli gospodarza. Toteż pierwszym pojedynkiem ligowym prezentowanym przez tą stację 1 kwietnia 1995 r., była zwycięska konfrontacja "eLki" z GKS Katowice (1:0). Oznaczało to regularny dopływ gotówki z kasy francuskiego medialnego potentata oraz sponsorów reklamujących się na stadionie, lecz co ważniejsze zwiększało liczbę osób mogących podziwiać grę jednej z czołowych wówczas drużyn w Europie.
Następne ligowe rozgrywki legioniści również ukończyli na 1 miejscu (31.05.1995 r. 3:0 u siebie z Rakowem Częstochowa na dwie kolejki przed końcem sezonu), wywalczając do tego kolejny PP (18.06.1995 r. - 2:0 z GKS Katowice), w czym nieocenione zasługi mieli Adam Fedoruk, Marek "Beret" Jóźwiak, Radosław Michalski, Leszek Pisz, Jerzy "Guma" Podbrożny, Krzysztof Ratajczyk, Maciej Szczęsny oraz Jacek Zieliński. Dodatkowo, od 20 czerwca 1992 r. do 10 maja 1995 r. nie przegrali oni na Łazienkowskiej 48 kolejnych spotkań z rzędu (39 zwycięstw - z czego 18 kolejnych - i 9 remisów) ustanawiając tym samym - nie pobity przez równo 10 lat - rekord rodzimej ekstraklasy. Co jednak ważniejsze, dwukrotne ogranie IFK Goeteborg (1:0 i 2:1), dało upragniony awans do coraz popularniejszej Ligi Mistrzów. Zespół został wzmocniony (m.in. Cezarym Kucharskim oraz Ryszardem Stańkiem), toteż 13 września 1995 r. w inauguracyjnym pojedynku "Wojskowi" efektownie pokonali Rosenborg Trondheim 3:1. Z późniejszych wyników, warto odnotować zwycięstwo 1:0 oraz remis 0:0 z mistrzem Anglii - Blackburn Rovers. Dzięki korzystnym wynikom innych spotkań w swojej grupie, ostatecznie Polacy uplasowali się na 2 pozycji i w nagrodę znaleźli się w czołowej "ósemce" najbardziej prestiżowych rozgrywek europejskich. Obydwa spotkania ćwierćfinałowe zaplanowano na połowę marca, więc ich rozgrywanie zbiegło się z jubileuszem 80-lecia istnienia klubu. Niestety, Panathinaikos Ateny okazał się już zbyt wymagający i po bezbramkowym remisie przy Łazienkowskiej, ograł Legię 3:0 na Stadionie Olimpijskim. Kibice byli co prawda niepocieszeni, jednak jak na polskie warunki sukces był ogromny, a ponadto wszyscy liczyli na udany finisz ligowy. Do decydującego spotkania z Widzewem w Warszawie, wszystko szło nieźle, jednak 22 maja 1996 r. coś się zacięło. Porażka "na własne życzenie" 1:2, przesądziła o utracie prymatu. Co gorsze - odszedł J. Romanowski (w dodatku do... Polonii), sprzedano cały "szkielet" zespołu, więc pojawiło się widmo kolejnego kryzysu.

Ku normalności (?)

Na szczęście 2 lokata w tabeli dawała szansę pokazania się w Pucharze UEFA. Doskonały rewanż (24.09.1996 r.) na stadionie WP z ateńskimi "Koniczynkami" (zwycięstwo 2:0, po wcześniejszej porażce 2:4) i awans do III rundy, ostatecznie przekonał - w grudniu 1996 r. - szefostwo Daewoo do zainwestowania w klub. Sprostaniem wymagań współczesnego futbolu było powołanie 12 lutego 1997 r. Sportowej Spółki Akcyjnej (SSA) "Legia", co pozwalało mieć nadzieję na normalne funkcjonowanie drużyny piłkarskiej u progu nowego tysiąclecia. Po przekształceniach - 30% udziałów w spółce mieli Koreańczycy, 40% należało do holdingu Pol-Mot, zaś pozostałe 30% stanowiło własność Stowarzyszenia CWKS "Legia", które obok aportu przekazało spółce prawo do wartości niematerialnych sensu stricte, ale dla każdego kibica najważniejszych - bo w gruncie rzeczy bezcennych, czyli nazwy, herbu, wszelkiej symboliki, historii (ciągłej od 1916 r.), czy bogatych tradycji (poprzez nawiązywanie do osiągniętego dorobku). Plany były iście mocarstwowe - mówiono nawet o... grze w finale Ligi Mistrzów w 2000 r. (sic!!!). "Odwieczne" problemy z własnością gruntów przy Łazienkowskiej (ostatecznie rozwiązane dopiero 7 lat później), uniemożliwiły co prawda zbudowanie nowoczesnego stadionu, choć szansa była na to przeogromna, jednak tworzenie dobrej drużyny teoretycznie nie było niczym ograniczane. Wyasygnowano odpowiednie środki finansowe, więc wystarczyło tylko trochę pomyśleć. I tu pojawił się problem, bo nie po raz pierwszy działaczom zabrakło zdrowego rozsądku. Miliony złotych, wydano na rozkapryszone "gwiazdeczki" i ich bajońskie kontrakty, a sportowa wartość drużyny była - delikatnie mówiąc - średnia. Nie po raz pierwszy okazało się, że dzięki samym tylko pieniądzom nie da się zbudować silnego zespołu. Najlepszym dowodem był pamiętny mecz z 18 czerwca 1997 r., który sympatykowi Legii będzie się już zawsze kojarzył wyłącznie z upokorzeniem. Prowadzić 2:0 w decydującym spotkaniu u siebie z Widzewem i w ciągu pięciu ostatnich minut stracić trzy bramki - które przesądzają o niemal pewnym tytule mistrzowskim - jest rzeczą wprost nie do wymyślenia. Powtórzył się więc "czarny" scenariusz sprzed roku, a humorów nie poprawiły nawet kolejny PP (29.06.1997 r. - 2:0 z GKS Katowice) oraz Superpuchar (03.08.1997 r. - 2:1 z Widzewem). W sezonie 1997/1998 "Wojskowi" wystąpili w historycznej, bo ostatniej edycji PEZP. Niestety, bez większych sukcesów (wyeliminowani przez "średniaka" Serie A - Vicenzę Calcio). 7 kwietnia 1997 r. ukazał się na rynku pierwszy numer nowej "Naszej Legii" (wówczas miesięcznika, dziś już tygodnika) - nieocenionego źródła wiarygodnych informacji o ukochanym klubie dla każdego kibica "eLki", nawet tych z najodleglejszych zakątków kraju. Niewielu przepowiadało mu dłuższe utrzymanie się na rynku, jednak grupa zapaleńców skupiona wokół "człowieka orkiestry" Wiesława Gilera nie dała za wygraną i dziś pismo jest największym klubowym wydawnictwem w Polsce. Nazwa nawiązuje do broszurki wydanej po raz pierwszy przed rewanżowym meczem półfinału PEMK przeciw Feyenoordowi Rotterdam. Jak więc widać kontynuacja nastąpiła po... 27 latach (dlatego przymiotnik "nowej" przed tytułem, kilka wersów wcześniej). Później było już tylko gorzej - "Wojskowi" nie weszli nawet do pucharów, zmieniali się trenerzy, obrażali zawodnicy - jednak "Żyleta" ciągle czekała na lepsze czasy. W czerwcu 1998 r. za 1,8 mln. dolarów do włoskiego pierwszoligowca Venezii Calcio sprzedano Nigeryjczyka Kennetha Zeigbo, co z całą pewnością można uznać za pewien sukces (przez długi czas był to bowiem najwyższy transfer jakiegokolwiek zawodnika z polskiej ligi), z drugiej jednak strony zespół został poważnie osłabiony, a w dodatku "Łazienkowska" straciła swego kolejnego ulubieńca. Czary goryczy dopełniło dodanie członu sponsora do nazwy "Legia" (tak więc od 4 lutego 1997 r. klub występował pod nazwą "Legia- Daewoo"), co wielu porównywało do "świętokradztwa" z czasów stalinizmu. Dodatkowo, skutki decyzji ówczesnych bossów klub odczuwa po dziś dzień, a zamienienie przez dwa lata niemal idealnej sytuacji finansowej w ogromne długi (deficyt sięgający kilkunastu milionów złotych) - jest nie lada sztuką. Normalność?
Wywalczenie 3 miejsca podczas sezonu 1998/1999 dało - po rocznej przerwie - szanse zaprezentowania się Europie (Puchar UEFA). Dzięki temu 12 sierpnia 1999 r. klub obchodził mały jubileusz. Tego dnia bowiem piłkarze z "eLką" na piersi rozegrali - jako pierwsza polska drużyna - swój setny mecz w europejskich pucharach (zwycięstwo 5:0 nad macedońskim Vardarem w Skopje). Dwanaście miesięcy później, znowu zabrakło warszawian w rozgrywkach międzynarodowych, bowiem 4 pozycja w końcowej tabeli sezonu 1999/2000, akurat wówczas nie dawała przepustki "na salony".

"Jugo" wszędzie, sukces będzie

Kryzys Daewoo z przełomu tysiącleci, spowodował przekształcenia własnościowe w sekcji piłkarskiej. Już w marcu 2001 r. całkowitą władzę przejęli decydenci z Pol-Mot Holding S.A. (do tego czasu posiadacze 40% akcji klubu), którzy za 3,5 mln dolarów nabyli od Koreańczyków ich udziały (30%) i dodatkowo 10% z puli należącej do CWKS, stając się tym samym właścicielem pakietu większościowego. Snuto również plany wejścia na giełdę, co jednak się nie powiodło. Wykorzystując dobre znajomości na Bałkanach niemal natychmiast funkcję szkoleniowca powierzono Serbowi - Dragomirowi Okuce, ten z kolei parę miesięcy później sprowadził do drużyny kilku swych rodaków. Kontrowersyjna - jak twierdziło wielu - polityka klubu, przyniosła rezultaty zaskakująco szybko. Niespodziewany remis 1:1 w Krakowie (24.04.2002 r.) z najsilniejszą wówczas kadrowo oraz organizacyjnie Wisłą dał niepowtarzalną szansę na wywalczenie kolejnego tytułu mistrzowskiego. Stało się to ostatecznie faktem 28 kwietnia 2002 r. po bezbramkowym remisie na Łazienkowskiej z Odrą Wodzisław w przedostatniej kolejce sezonu 2001/2002. Dodatkowo po raz pierwszy w historii Legia sięgnęła po Puchar Ligi (3:0 i 1:2 w finałowym dwumeczu z "Białą Gwiazdą"). Trzecie podejście do Ligi Mistrzów, zakończyło się jednak drugim niepowodzeniem - w decydującej rundzie słynna Barcelona okazała się nie do przejścia (0:3 i 0:1). Zaistniała jednak możliwość pokazania się w Pucharze UEFA i to właśnie w jego I rundzie Legia, jako pierwszy w historii polski klub wyeliminowała zespół z Holandii (4:1 i 3:1 z FC Utrecht). W 2002 r. powstało prężnie działające stowarzyszenie o nazwie Sekcja Sympatyków, będące inicjatorem wielu pożytecznych akcji kibicowskich. Mimo to, szefowie Pol-Motu zaczęli coraz głośniej mówić o chęci odsprzedania swego pakietu akcji innemu podmiotowi, jednak za każdym razem negocjacje stawały w martwym punkcie. W sezonie następnym znacznie osłabiony zespół nie grał już tak dobrze, mimo wszystko niemal do końca walczył o "majstra". Ostatnia kolejka i "dziwny" mecz Polonii z Katowicami zadecydował, że "eLka" nie zakwalifikowała się nawet do europucharów, co dodatkowo powiększyło - i tak już niemałą - "dziurę" w budżecie oraz odstraszyło ewentualnych kontrahentów. Podłego nastroju nie zmieniał nawet tytuł króla strzelców wywalczony przez Stanko Svitlicę (pierwszy obcokrajowiec w historii polskiej ligi mogący pochwalić się podobnym wyczynem). Do Belgradu wrócił "cudotwórca" Okuka, a jego miejsce zajął dotychczasowy asystent (i były zawodnik) - D. Kubicki, który już wcześniej (na początku sezonu 1999/2000) prowadził samodzielnie zespół.

Medialny sponsor, czy(li) powrót Wielkiej Legii ?!

Tego samego dnia - 13 czerwca 2003 r. - zmieniono nazwę z CWKS "Legia" SSA na KP (Klub Piłkarski) "Legia" SSA. Starano się za wszelką cenę zmniejszyć długi (powiększone dodatkowo o premie dla zawodników za wywalczone rok wcześniej MP), a we wszystkich mediach zaczęto głośno mówić o legijnych kibicach, tym razem nie w kontekście rozrób na stadionach, lecz współtworzenia niezapomnianych widowisk, w czym znaczny udział miała - powstała w roku 1999 - pierwsza, legijna grupa prawdziwie ultrasowska o nazwie Cyberfani (samorozwiązana niestety w maju 2005 r.). Bywanie przy Łazienkowskiej stało się swoistą modą w stolicy, zaś średnia frekwencja na trybunach była najwyższa od 15 lat. Po wielu miesiącach czekania - 8 kwietnia 2004 r. udało się podpisać ostateczną umowę z kontrahentem zdolnym przejąć od Pol-Motu jego część akcji klubu (80%). Po wyłożeniu w sumie 22 milionów złotych nowym właścicielem "dumy Warszawy" został potentat w branży medialnej - Grupa ITI, dając gwarancje stabilizacji i rozwoju na następne lata. Miesiąc później (12 maja 2004 r.) główny akcjonariusz dodatkowo podwyższył kapitał z 1,5 mln do 8 mln złotych, mając od tej pory aż 96,25% udziałów w klubie. Po tym fakcie CWKS-owi z dotychczasowej puli 20% zostało zaledwie 3,75%. W międzyczasie rozwiązano kilka "palących" spraw - m.in. kwestię praw do nazwy, herbu i słynnej "czarnej eLki" (Stowarzyszenie CWKS "Legia" kontra KP "Legia" SSA) oraz problem własności terenów przy ulicy Łazienkowskiej - a piłkarze zaczęli grać w piłkę w sposób dawno nie oglądany, co pozwoliło na wywalczenie wicemistrzostwa kraju. Od tego czasu - jak na ironię losu - zawisło nad klubem jakieś dziwne fatum. Porażka w finale PP (0:2 i 1:0 z "Kolejorzem"), konflikt w sprawie cen wejściówek na linii kibice - nowy zarząd, szybkie odpadnięcie z rozgrywek Pucharu UEFA (0:1 i 1:3 z Austrią Wiedeń), czy ciągnące się tygodniami zawirowania wokół obsady stanowiska trenera (ostatecznie - zamiast Czecha Jozefa Chovanca lub D. Wdowczyka - został nim J. Zieliński) sprawiły, że wielu kibiców zaczynało tworzyć teorię "im lepiej (finansowo), tym gorzej (sportowo)". W dodatku - podczas zjazdu sprawozdawczo-wyborczego PZPN w grudniu 2004 r. - nie udało się przeforsować projektu Mazowieckiego OZPN, mającego przywrócić Legii tytuł mistrzowski z 1993 r. Widocznym plusem drugiej części roku była z pewnością - sfinansowana przez miasto - modernizacja stadionu (w tym nowej, sztucznie podgrzewanej murawy). Rok 2005 rozpoczął się kontrowersyjnym transferem byłego zawodnika Lecha Poznań i stołecznej Polonii - Pawła Kaczorowskiego, którego z wielu pozasportowych powodów nie akceptowała znaczna część kibiców i zaskakująco słabą postawą piłkarzy, nie potrafiących wygrać w lidze 6 meczów z rzędu. Nie przeszkodziła ona jednak w utrzymaniu miejsca "na pudle" (3 lokata w końcowej tabeli), choć ambicje sięgały z pewnością wyżej.

Autor: Marcin "ERDEM" Erdemski

Zmieniony przez - vogue w dniu 2005-12-21 13:30:24
______________________________
 
.

 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:27      [zgłoszenie naruszenia]

Śpiewnik


Mistrzem Polski jest Legia
Legia najlepsza jest
Legia to jest potęga
Legia CWKS
la la la la la la la x4


Dziś zgodnym rytmem biją nam, nasze serca które My, (które My)
Za Legię damy w każdy czas, czy czas dobry czy czas zły!
Nie dla nas jest porażki smak, nie dla nas forma zła (forma zła)
Na całe gardło krzyczmy wraz: Legia mistrza Polski ma!
Gdziekolwiek Legia będzie grać, blisko czy daleko stąd (daleko stąd)
Tam będzie z Nią Warszawska Brać, aby dopingować Ją.


W tramwaju jest tłok, w pociągu jest tłok, kibice na Legię jadą,
wtem nagle ktoś wstał, zaśpiewam ja Wam, o Legii mej ukochanej.
CeWuKaeS do boju Legia Warszawa, dwie bramki Włodarczyk,
i dwie Szałachowski i Legia ma mistrza Polski!


Czarna eLka w kółeczku się mieni, to jest Legii święty znak,
jej kibice są niezwyciężeni boi się ich cały świat.
Boją się nas kibice angielscy, boją się nas także holenderscy,
Boją się nas kibice Górnika, boi się nas cała pierwsza liga!


Do boju Legio marsz
do boju Legio marsz
marsz, marsz, marsz
do boju marsz !
Zwycięstwo czeka nas
do boju Legio marsz
do boju Legio marsz
marsz, marsz, marsz....


Tylko Legia!
Ukochana Legia!
Dziś Warszawa czeka
Na zwycięstwo Twe


Tańczymy labada, labada, labada. Tańczymy labada małego walczyka. HEJ !
Tańczą go kibice, kibice, kibice. Tańczą go kibice Legii Warszawa. HEJ !
Legia gol, Legia gol, Legia gol, Legia gol,
Legia gol, Legia gol,
Legia gol, Legia gol, Legia gol, Legia gooool !!! Legia gooooooool !!!!


śpiewajmy hej sialala, Legia dziś trzy punkty ma,
Wojskowych wspaniała gra, śpiewajmy hej sialala


Moja jedyna miłość to jest Legiaaa
Ja kocham ją a ona gra - la la la la la la


Legia, Legia, Legia, Legia gol...
Legia gol... Legia goool...
Legia, Legia, Legia, Legia gol...
Legia gol... Legia goool...


Cała Kryta (Żyleta) odpowiada:
Kto wygra mecz?
- Legia!
- Kto?
- Legia!
- Kto?
Legia, Legia, Legia !
Do boju, do boju, do boju Hej Legia
Hej Legia!


Legia, Legia Warszawa,
Legia, Legia Warszawa,
Legia, Legia Warszawa,
Legia, Legia Warszawa!


Nasza Legia najlepsza w Polsce jest,
Najlepsza w Polsce jest,
Najlepsza w Polsce jest!


Legia, Legia! Warszawaaaa!
Legia, Legia Warszawaaaa!
Legia, Legia Warszawaaaa...Warszawa...!


Warszawa, Warszawa, Warszawa
CeWuKaeS Legia...
Warszawa, Warszawa


Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz!
Piotrek Włodarczyk i już jeden zero jest!
Cała Żyleta dopinguje z wszystkich sił!
Aby wynik lepszy był!
Glory Glory alleluja Legia wygra nie ma ..uja!
Glory Glory alleluuuuja Legia wygra dzisiaj mecz!


Ja kocham Legię OO!
Ja kocham Legię OO!
Ja kocham Legię OO!
Ja kocham Legię Warszawa


CC CWK, CWKS Legia !!!


Legia, Legia, Legia, Legia gol...
Legia gol... Legia goool...
Legia, Legia, Legia, Legia gol...
Legia gol... Legia goool...


Gooool, hej Legia gol! hej Legia gol! hej Legia gooooooool!


(na melodię "I will survive")
Legia Legia gol lalalalala


Ja kocham Legię lalalalalala
Ja kocham Legię lalalalalala
Ja kocham Legię lalalalalala
Ja kocham Legię CWKS!


CWKS Legia, CWKS Legia
ja kocham tylko Legię, Legię Warszawa
CWKS Legia, CWKS Legia
ja kocham tylko Legię, Legię Warszawa
lalalalalalalalalala


ole ole ola ola i tylko Legia, Legia Warszawa


(na melodię "Obladi oblada")
śpiewasz Ty, śpiewam ja o mej Legii
Legia Mistrza Polski ma!
śpiewasz Ty, śpiewam ja o mej Legii
Legia Mistrza Polski ma!
lalalalalala


Legia Warszawa... Legia Warszawa... aejaeja ejaeja ejaejao


(Sen o warszawie)
Mam tak samo jak Ty, miasto moje, a w nim,
Najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze dni,
Zostawiłem tam kolorowe sny.
Kiedyś zatrzymam czas i na skrzydłach jak ptak,
będę leciał co sił, tam, gdzie moje sny,
i warszawskie kolorowe dni.
Gdybyś ujrzeć chciał, nadwiślański świt,
Już dziś wyruszaj ze mną tam,
Zobaczysz jak przywita pięknie nas,
Warszawski dzień.


Legiunio ma
Nie możesz poddać się
O wygrana dziś walcz, o wygrana dziś walcz
Wiara zawsze jest w nas


Legia gol alle alle
Legia gol alle alle
Legia gol! [klask] [klask]
Legia gol! [klask] [klask]
Legia gol alle alle


Hej Legia goool!
la la la la la la la...
la la la la la la la...
la la la...


(na melodię "Jingle Bells")
Legia gol, Legia gol, Legia Legia Gool! HEJ!
Legia gol, Legia gol, Legia Legia Gool! HEJ!


Centralny Wojskowy Kochany Sportowy!
Centralny Wojskowy Kochany Sportowy! hej!


Legia Warszawa to nasza Duma i Sława!
Legia Warszawa to nasza Duma i Sława!


Do boju Legio marsz
Do boju Legio marsz...
marsz, marsz, marsz!
Do boju marsz!
Zwycięstwo czeka nas
Do boju Legio marsz...


Jeden gol, drugi gol, trzeci leci...
na tablicy 3-0 się świeci!
Co za szał! Co za szał! co za radość!
Ta drużyna z Katowic to słabość!


Czy wygrywasz, czy nie
Ja i tak kocham Cię
W moim sercu Legia!
I na dobre i na złe!



hmm...

wyginam smialo cialo,wyginam smialo cialo (wynik) malo

_______________________________
 
.

 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:37      [zgłoszenie naruszenia]



INFORMACJE O KLUBIE

Klub Piłkarski
Legia Warszawa SSA


ul. Łazienkowska 3
00-449 Warszawa - Polska
tel: (+48 22) 628 43 03 , 621 83 36
fax: (+48 22) 621 82 61
mail: [email protected]
www: [www.legia.com]


Barwy klubowe: czerwono - biało - zielono - czarne


Władze klubowe
Prezes Zarządu Legii: Piotr Zygo
Dyrektor Zarządzający: Leszek Miklas
Członkowie Zarządu Legii: Andrzej Młotek, Jarosław Ostrowski, Andrzej Kozankiewicz, Janusz Dorosiewicz
Dyrektor Sportowy: Dariusz Wdowczyk
Dyrektor organizacyjny: Stanisław Dziewulski
Biuro Prasowe: Monika Rebizant, Paweł Wargenau

Kadra szkoleniowa
I trener: Dariusz Wdowczyk
II trener: Jacek Zieliński
Trener pomagający: Lucjan Brychczy
Trener bramkarzy: Krzysztof Dowhań
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz klubowy: Stanisław Machowski
Odnowa biologiczna: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Trener rezerw: Jerzy Kraska
Kierownik rezerw: Andrzej Błędowski


Właściciel mniejszościowy: CWKS Legia
Właściciel większościowy: Grupa ITI


Piłkarze wystepują w strojach firmy adidas
_______________________________
 
.

 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:47      [zgłoszenie naruszenia]



STADION


Stadion Wojska Polskiego
im. Marszałka Józefa Piłsudskiego
ul. Łazienkowska 3, Warszawa



Charakterystyka
Pojemność: 13 278 - wszystkie krzesełka
Trybuna Odkryta (Żyleta): 4 200 miejsc
Trybuna Kryta i przed Krytą: 5 078 miejsc
Łuk od Łazienkowskiej: 2 000 miejsc
Sektor Gości: 2 000 miejsc

Wymiary boiska: 105 x 68 m

Oświetlenie: 1100 lux


Regulamin Stadionu Piłkarskiego Legii Warszawa w Warszawie
przy ul. Łazienkowskiej 3 oraz imprez masowych organizowanych na terenie obiektu


§ 1

Na podstawie przepisów Ustawy "O bezpieczeństwie imprez masowych" z dnia 22 sierpnia 1997 roku (Dz.U. z 1997 r. Nr 106, poz. 680 z późniejszymi zmianami) postanawia się co następuje.

§ 2

Stadion jest siedzibą Klubu Piłkarskiego "Legia Warszawa" Sportowa Spółka Akcyjna oraz miejscem, gdzie organizowane są imprezy sportowe (m.in. mecze piłki nożnej), artystyczne, rozrywkowe i inne.

§ 3

W czasie kiedy na stadionie nie odbywają się imprezy, do wejścia i przebywania na terenie obiektu są uprawnione osoby umieszczone na imiennej liście zatwierdzonej przez Zarząd Klubu (wjazd pojazdów na podstawie wykazu numerów rejestracyjnych) oraz w szczególnej sytuacji zaopatrzone w identyfikator wydany przez ochronę po okazaniu dokumentu tożsamości.

§ 4

Działalność handlowa, gastronomiczna, usługowa, artystyczna, w tym transmisje, nagrania radiowe i telewizyjne, filmowanie i wykonywanie zdjęć na obiekcie może odbywać się tylko i wyłącznie za zgodą Zarządu Klubu.

§ 5

Zarząd Klubu zastrzega sobie prawo do zmian ogłoszonych terminów meczów i innych imprez masowych, bez zapowiedzi i z wyłączeniem odpowiedzialności.

§ 6

1. Do wejścia na Stadion i korzystania z urządzeń stadionowych w czasie trwania imprezy uprawnione są wyłącznie osoby posiadające przy sobie ważny bilet (abonament lub inny dokument wydany przez organizatora), identyfikator lub inny dokument ustalony przez Zarząd Klubu oraz dowód tożsamości ze zdjęciem.
2. Zarząd Klubu jest uprawniony do zmiany zasad wchodzenia i przebywania na stadionie o czym informował będzie w sposób ogólnie przyjęty w tym przez media, internet etc.

§ 7

Uczestnik imprezy organizowanej na Stadionie - wchodzący lub przebywający na terenie obiektu - ma obowiązek na każde żądanie służby porządkowej okazać dokumenty uprawniające do przebywania na imprezie oraz poddać się przejrzeniu bagażu i odzieży.

§ 8

Uczestnik imprezy organizowanej na Stadionie ma obowiązek w czasie jej trwania (z wyłączeniem przerwy) przebywać na miejscu zgodnym z oznaczeniem wskazanym na bilecie lub abonamencie oraz stosować się do zarządzeń Policji, służb porządkowych oraz komunikatów ogłaszanych przez spikera.

§ 9

Zabrania się wnoszenia i posiadania na terenie Stadionu broni lub innych przedmiotów mogących w ocenie organizatora stanowić zagrożenie ( w tym: butelek, puszek, kijów, instrumentów z napędem mechanicznym itp.), materiałów wybuchowych, wyrobów pirotechnicznych, materiałów pożarowo niebezpiecznych, napojów alkoholowych, środków odurzających lub psychotropowych.

§ 10

Przedmioty wymienione w § 9 ulegają konfiskacie bądź przekazaniu odpowiednim służbom.

§ 11

Zabrania się wchodzenia i przebywania na terenie Stadionu osobom będącym pod wpływem alkoholu, narkotyków lub podobnie działających środków.

§ 12

Uczestnikom imprez organizowanych na Stadionie, pod rygorem objęcia czasowym lub stałym zakazem wchodzenia na stadion (m.in. poprzez unieważnienie identyfikatora) zakazuje się:

- wchodzenia na obszary nie przeznaczone dla uczestników imprezy tj. płytę boiska, pomieszczenia służbowe, płoty, maszty, itp.;
- opuszczania w czasie trwania imprezy miejsca oznaczonego na bilecie lub abonamencie bez zgody służby porządkowej;
- rzucania jakimikolwiek przedmiotami, szczególnie na płytę boiska lub w innych uczestników;
- wzniecania ognia, zapalania petard, fajerwerków, itp.;
- używania "kominiarek" lub innych przedmiotów utrudniających identyfikację;
- głoszenia i wywieszania haseł (symboli, pieśni) o treściach obscenicznych, wulgarnych, obraźliwych, rasistowskich, itp.;
- załatwiania potrzeb fizjologicznych poza toaletami, zaśmiecania Stadionu, niszczenia jego urządzeń poprzez malowanie, oklejanie, uszkadzanie;
- uczestniczenia w imprezie osobom wobec których został orzeczony zakaz wstępu na imprezy masowe przez Sąd.

§ 13

Każdorazowy przypadek naruszenia niniejszego regulaminu skutkuje niezwłocznym usunięciem uczestnika ze Stadionu bez prawa zwrotu za bilet, a wobec sprawcy naruszenia może zostać orzeczony przez Zarząd Klubu czasowy lub całkowity zakaz wstępu na Stadion.

§ 14

Zarząd Klubu "Legia Warszawa" zastrzega sobie prawo dochodzenia odszkodowania za wyrządzone na Stadionie szkody, w tym także naruszenie dobrego wizerunku Klubu lub spowodowanie zamieszek albo w nich uczestniczenie.

§ 15

Poniesione szkody uczestnik imprezy organizowanej na Stadionie jest zobowiązany zgłosić Kierownikowi ds. Bezpieczeństwa Imprezy Masowej lub innemu przedstawicielowi Zarządu Klubu, niezwłocznie po ich zaistnieniu, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach nie później niż 30 minut po zakończeniu imprezy (meczu).

§ 16

Zarząd Klubu zastrzega sobie prawo unieważnienia identyfikatorów, abonamentów lub innych dokumentów uprawniających do wejścia na stadion w przypadku wniosku Policji lub innych organów porządku publicznego.

§ 17

Niniejszy regulamin obowiązuje z dniem uchwalenia przez Zarząd.

UWAGA: PODAJE SIĘ DO POWSZECHNEJ WIADOMO�CI, ŻE IMPREZY NA STADIONIE SĄ MONITOROWANE ELEKTRONICZNIE, A ICH PRZEBIEG UTRWALANY NA KASETACH VIDEO.
Warszawa, dnia 16.08.2004
Źródło: [www.legia.pl]


Historia obiektu

Jak powstawał stadion Legii?
Od kilku lat mówi się o konieczności gruntownej przebudowy stadionu Legii, nie brak także opinii, że w miejsce istniejącego powinien powstać zupełnie nowy obiekt. Niestety od paru lat sprawo stoi w miejscu z powodu nie uregulowania kwestii własności gruntów na których stoi obiekt. Dla stadionu, który niegdyś nosił imię Marszałka Piłsudskiego, a dzisiaj znany jest pod nazwą Stadionu Wolska Polskiego podobne kłopoty nie są jednak żadną nowością. Przed laty w wielkich bólach rodziła się idea budowy dzisiejszego stadionu Legii, a od pomysłu do realizacji minęło długich dziewięć lat. Kiedy jednak wreszcie stadion został otwarty, był na wskroś nowoczesnym obiektem i chlubą stolicy.

Decyzja
Pod koniec roku 1919 żołnierze armii legionowej, twórcy drużyny legionowej Legia, postanowili reaktywować klub piłkarski rozwiązany wraz zakończeniem działań wojennych, dając tym samym podwaliny dla powstania, jak się później okazało, najpotężniejszego klubu Warszawy. Zebranie założycielskie odbyło się w stolicy, a reaktywowany klub przyjął nazwę Wojskowy Klub Sportowy. Zarząd nowopowstałego klubu w osobach gen. Litwinowicza (prezes) i członków (gen. Rouppert, płk Krzyski, mjr Garba, kpt. Misiński) w zasadzie od samego początku starał się o uzyskanie terenów pod budowę boiska, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że profesjonalny klub piłkarski bez własnego boiska istnieć nie może.
Bezpośrednią, choć nie jedyną, przyczyną podjęcia decyzji o budowie stadionu były wyniki sekcji piłkarskiej w pierwszych oficjalnie rozegranych mistrzostwach Polski w roku 1921. Dla WKS-u był to sezon zupełnie nieudany. Drużyna przegrała wszystkie spotkania, a na dodatek strzeliła tylko jedną bramkę. Zarząd klubu, szukając przyczyn tak słabej gry, doszedł do wniosku, że oprócz dużej rotacji zawodników w składzie, głównym powodem słabych osiągnięć jest po prostu niedotrenowanie. Zwiększenie liczby godzin treningu wymagało posiadania własnego boiska, ponieważ Agrykola - jako centralne boisko Warszawy w ówczesnych latach - była obiegana przez większość drużyn stolicy, wobec czego uzyskanie zgody na dodatkowe treningi nie wchodziło w grę.

Własny sumptem
W tej sytuacji zarząd klubu postanowił zintensyfikować starania o pozyskanie terenu pod budowę własnego stadionu. Pod koniec 1921 roku przyznano WKS-owi w dzierżawę plac u zbiegu ulic Łazienkowskiej i Myśliwickiej. Właścicielem placu było Dowództwo Okręgu Generalnego. Działacze klubu byli bardzo ambitni, bo oddanie przynajmniej jednego boiska planowali już na wiosnę roku 1922. Teren uzyskany pod budowę boisk był bardzo nierówny. Były to nieużytki częściowo zaśmiecone i zagruzowane. Trzeba byle go zniwelować i wydarniować. Również nieliczne budynki stojące na terenie przyznanym WKS-owi nadawały się tylko do remontu. W kilku nadających się do użytku umieszczono szatnie, magazyn sprzętu i kancelarię klubową. Podstawowym problemem było zdobycie funduszów na prowadzenie prac. Środki czerpano ze składek członkowskich klubu, organizacji imprez oraz darów. Na początku roku 1922 członkowie klubu nadzorujący budowę, rotmistrz Czyż oraz kapitan Wanicki, zatrudnili około 40 robotników do prac przy budowie dwóch boisk. Dzięki temu w szybkim czasie udało się zniwelować teren, zbudowano prowizoryczne trybuny, bramy wejściowe i budki na kasy, a cały teren ogrodzono.
Pierwszy plan budowy stadionu był autorstwa kapitana Wanickiego. Przewidywał on budowę boiska głównego wraz z trybunami, dwóch boisk bocznych (treningowych) oraz toru żużlowego wokół boiska głównego, toru szermierczego i kilku boisk tenisowych. Późniejszy plan inżyniera Nagorskiego, który od kapitana Wanickiego przejął kierownictwo budowy, został dodatkowo rozszerzony o plan budowy basenu letniego. Na jego budowę subwencję przyznała YMCA. Pierwsze boisko gotowe było w zasadzie już latem 1922 roku. Niestety, nie byle idealne. Miało niezbyt trafne wymiary, było również nierówno zwalcowane, czyli posiadało w niektórych miejscach górki i dołki. Boisko to istnieje do dnia dzisiejszego (jest to pierwsze boisko treningowe na ul. Mysliwieckiej) i w roku 2000 doczekało się kolejnego remontu płyty. Oficjalne otwarcie nastąpiło 15 października 1922 roku. Nie było jednak zbyt szczęśliwe, bo przeciwnik WKS-u, krakowska Wisła, wygrała ten mecz 3:0. Tego dnia, mimo przegranego meczu, Legia świętowała jednak sukces. Była pierwszym w Warszawie posiadającym własne boisko.

Wojsko z pomocą
Na dalsze prace brakowało pieniędzy i mimo wielkiego zaangażowania członków klubu (zarząd klubu zaapelował do wszystkich zawodników o pomoc przy niwelowaniu terenu), bez subwencji dalsza praca była niemożliwa. Pierwszej pomocy udzieliło Ministerstwo Spraw Wojskowych i dzięki pieniądzom przekazanym do klubu, rozpoczęto budowę bieżni. Pieniądze szybko wydano i budowa stanęła znowu w martwym punkcie. Dla zarządu stało się jasne, że z własnych środków, czyli z dochodów z imprez oraz składek członkowskich, budowa trybun z prawdziwego zdarzenia jest niemożliwa. Zdecydowano się na iście desperacki krok Zarząd klubu zwrócił się z prośbą do władz wojskowych o pomoc materialną w dokończeniu prac przy budowie stadionu. Wojsko w zamian stałoby się właścicielem stadionu po jego wybudowaniu. Legii wystarczało, że dostanie prawo pierwszeństwa w jego użytkowaniu. Układ był korzystny dla obu stron. Klub zyskiwał inwestora, a wojsko otrzymywało stadion, który potrzebował do wystaw, pokazów i imprez organizowanych z okazji lwiąt wojskowych. Dodatkowo wojsko zyskiwało w osobach członków zarządu klubu doskonałych doradców w sprawach budownictwa, co było rzadką specjalnością wśród ówczesnej kadry oficerskiej. Pod koniec roku 1922 zorganizowano nawet wojskową imprezę pod nazwą "Igrzyska Wojskowe", podczas której widzowie mogli podziwiać "bitwę morską i powietrzną". Cokolwiek by to nie oznaczało, oprócz wspomnianej atrakcji przeprowadzono tego dnia pokaz działania radiostacji wojskowej, co wówczas było absolutną nowością dla mieszkańców Warszawy.

Konkurencyjna Lechia
Do roku 1925 cały teren był uporządkowany, ogrodzony, a oba boiska spełniały postawione im zadania. Wydawałoby się, że sukces osiągnięty zasługuje wyłącznie na pochwały. Nie wszyscy jednak właściwie oceniali dzielenia zarządu klubu. Część prasy rozpuszczała plotki, jakoby Ministerstwo Spraw Wojskowych chciało odebrać Legii administrację stadionu z powodu zbytniej opieszałości przy budowie stadionu. Dodatkowo część wojskowych nieprzychylnie patrzyli na pracę nad stadionem, gdyż według nich piłka nożna, jak i inne sporty wyczynowe, były sportami niewojskowymi, a teren przyznany Legii najchętniej wykorzystaliby pod budowę torów hippicznych lub torów szermierczych i strzelnic.
Starania o przejęcie od Legii torów rozpoczął "Klub Jazdy Panów", do tej pory zazdrośnie przyglądający się temu, co wspólnym wysiłkiem Legia uczyniła z nieatrakcyjnego placu. Na potwierdzenie tej informacji w ówczesnej prasie można znaleźć notatkę, mówiącą o tym, że teren budowy stadionu zostanie odebrany Legii i przekazany w administrację Centralnemu Instytutowi Wychowania Fizycznego, który zbuduje na nim hipodrom. Kierować tym przedsięwzięciem miał pułkownik Zahorski.
Na domiar złego 25 listopada 1925 roku w Warszawie powstał nowy klub wojskowy - Lechia, który stał się konkurentem dla Legii w sprawie administrowania terenami. Klub Lechia Warszawa miała ambicje stać się mentorem wszystkich wojskowych klubów. W pewnym momencie planował nawet utworzenie związku klubów wojskowych. W celu pozyskania nowych członków Legia dała do prasy ogłoszenie zachęcające do wstępowania w jej szeregi wszystkich szeregowych i podoficerów, którzy: "... w koszarach nie mają możliwości uprawiania sportu, podczas gdy Legia zajmuje się tylko wyczynowcami..."
Wykorzystując nieprzychylne nastawienie części wyższej kadry oficerskiej wojska do sportów wyczynowych oraz mając wsparcie wysoko postawionych promotorów, Lechia stała się praktycznie współadministratorem terenów przyznanych Legii. W budynkach Legii uruchomiła własną kancelarię i rozpoczęła działalność.
Lechia w zasadzie od samego początku dążyła do konfliktu z Legią. Organizowali na przykład zebrania klubowe dokładnie w tych samych godzinach i pomieszczeniach, gdzie od lat robiła to Legia. Legia natomiast nie mogła się przede wszystkim pogodzić z widmem decyzji o odebraniu jej praw do zarządzaniem boiskami. Wszelkimi drogami starano się dotrzeć do decydentów mogących jednoznacznie przed tą decyzją Legię wybronić. Pretekstem do rozmów z osobami mogącymi problem rozwiązać były obchody 10-lecia istnienia klubu. Postanowiono, że oprócz otwarcia w tym czasie nowych sekcji, rozegrany zostanie nadplanowo mecz z zaprzyjaźnioną armią francuską. Decydentów przekonywano, że odebranie praw do administrowania stadionem jest niesprawiedliwe, gdyż to dzięki Legii i jej znacznym nakładem materialnym wybudowano ówczesna infrastrukturę klubu. Ostatecznie Dowództwo Okręgu Korpusu nr 1 zadecydowało o ponownym oddaniu administracji w ręce Legii, co skończyło definitywnie spory z Lechią.
Rok później Legia została zakwalifikowana do piłkarskiej ligi, a nowopowstała drużyna Lechii zaszeregowana została w najniższej klasie rozgrywek C, co również wpłynęło na zmianę image'u klubu.

Przełom
W roku 1926 nastąpił przełom. Dzięki staraniom zarządu klubu, Legia dostała z Funduszu Bezrobocia (Wydział Ogrodniczy [sic!]) subwencję w wysokości 52.000 zł, ale nie w gotówce, lecz w formie robocizny bezrobotnych. Prace nad dalszą budową stadionu znacząco posunęły się naprzód. Kierował nimi generał dr Roman Górecki. Prezesem klubu był wtedy Norbert Okołowicz, ale z powodu choroby mało zajmował się klubem. Na szczęście wiceprezesem Legii był człowiek bezgranicznie jej oddany, jeden z jej założycieli, Zygmunt Wasserab. Zdawał on sobie sprawę, że dopóki klub nie posiada profesjonalnych krytych trybun wokół głównego boiska, dopóty nie ma podstaw dla stabilnej egzystencji. Dlatego za główny cel postawił sobie i zarządowi dokończenie budowy trybun. W tym czasie Legia posiadała już dwa boiska (w tym jedno treningowe) oraz dwa korty ziemne, na budowę których pieniądze pożyczył prywatny inwestor.
Oprócz chronicznego braku pieniędzy klub nie dysponował również planami budowy trybuny krytej. Początkowo plany te chciano uzyskać w Departamencie Budownictwa Ministerstwa Spraw Wojskowych. Dzięki pomocy inżynierów Torunia i Wilińskiego uzyskano kilka projektów. Niestety, wszystkie projekty miały ten sam feler, czyli sporą liczbę grubych słupów podtrzymujących konstrukcję dachu. Zarząd klubu postawił sobie za cel zbudowanie trybuny bez słupów ograniczających widoczność widzom. Odpowiedni projekt przedstawił ostatecznie inżynier ze Lwowa, Maksymilian Dudryk-Darlewski. Projekt trybun jego autorstwa spełniał założenia zarządu klubu, a dodatkowo był konstrukcją nowoczesną pod względem bezpieczeństwa widzów oraz wykorzystywał pomieszczenia pod trybuną na szatnie, magazyny, bufet itp.
Mając teren i plany budowy, do pełni szczęścia klubowi brakowało tylko pieniędzy. Mniej więcej w tym czasie z funkcji prezesa ustąpił, ze względu na zły stan zdrowia, pułkownik Okołowicz. Nowym prezesem został przyjaciel Zygmunta Wasseraba, Roman Górecki, pełniący równocześnie funkcję prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego. Człowiek ten na sporcie się nie znał, ale był doskonałym organizatorem. Razem z Wasserabem wpadli na pomyli, żeby rozesłać po Polsce listy do różnych instytucji związanych z BGK, z prośbą o wsparcie budowy trybun.
Akcja powiodła się nadspodziewanie dobrze i z rożnych regionowi Polski do Warszawy zaczęty nadchodzić cale transporty z materiałami budowlanymi. Nie zachowali się do dzisiejszych czasów lista darczyńców, ale na pewno znajdowały się na niej firma "Firley", która dostarczyła wagon cementu oraz śląska "Wspólnota Interesów", dzięki której uzyskano konstrukcję stalowa podtrzymująca dach trybuny. Ogółem zebrano materiałów budowlanych na niebagatelną kwotę 355.000 zł.
Wydawałoby się, że wszystkie "góry lodowe" są już poza klubem. Niestety, w wojskowej centrali klimat nie byt specjalnie przychylny Legii, przez co zarząd nie był w stanie uzyskać zgody na rozpoczęcie budowy. Szef Administracyjny Armii gen. Konarzewski - mając inne, pilniejsze budowy wojskowe - niespecjalnie się przejmował staraniami klubu. Trochę się bano, że z uwagi na mało wojskowe znaczenie budowli o nazwie "trybuny dla kibiców sportowych" oraz na pilne plany budownictwa wojskowego, całe przedsięwzięcie spali na panewce.

Generał pozwolił...
Wobec piętrzących się trudności na szczęście trochę pomógł przypadek. Powstał państwowy Urząd Wychowania Fizycznego, na którego czele stanął pułkownik Urlych. Wreszcie Państwo oficjalnie zaczęło pomagać klubom, zdanym do tej pory na siebie, co równoznaczne było z powolną wegetację. Oznaczało to lepszy klimat również dla klubów wojskowych. Całym pozwoleniem na budowę, jak wspomina pułkownik Wasserab, było mała kartka papieru z odręcznie napisanym zdaniem przez gen. Wróblewskiego, dowódcę Okręgu Korpusu nr 1. Zdanie to brzmiało: "Generał Konarzewski pozwolił budować". Na podstawie tej kartki pułkownik Wasserab zdecydował się rozpocząć budowę stadionu, który później, na wniosek kapitana Misińskiego, nazwano imieniem marszałka Pilsudskiego.
Błyskawicznie skontaktowano się z prezydentem Warszawy inż. Słomińskim, który przydzielił klubowi pomoc w osobie inż. Skoczka - specjalisty od budownictwa miejskiego. Oprócz rozpoczęcia budowy trybun, nie zaniedbywano również obiektów innych sekcji. Już pod koniec czerwca 1927 roku prezes klubu uroczyście otworzył dziesięć nowych kortów tenisowych. Drużyna piłkarska rozgrywała w tym czasie turnieje międzynarodowo wygrywając m.in. ze Spartą Praga 5:4. W podsumowaniu ligi 1928 roku prasa pisma: "Legia jest przyszłością naszego footbalu. Jest drużyną talentów, drużyną indywidualności (...) Wojskowi posiadają w danej chwili najpiękniejszy styl, najładniej kombinują, lecz nie zawsze zdobywają się na zakończenie tych kombinacji na strzał. Gdyby uzupełnili słabe punkty, mogliby liczyć nawet na 1 miejsce..." Jako ciekawostkę można podać fakt, że o Polonii w tym podsumowaniu napisano: "Polonia przechodziła okres gorączki po szczepieniu nowych lub młodych graczy w drużynie. Winę za jej niepowodzenia ponosi zarząd sekcji, który z drużyny urządził stację zborczą dla włóczęgów piłkarskich...".
Tego typu przychylne Legii relacje w prasie dopingowały zarząd do zwiększonych wysiłków. Widząc postęp w pracach przy budowie obiektów sportowych, Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego przyznał Legii dotacje po 200.000 zł w latach 1929 i 1930.
Prace prowadzono pełną parą z myślą o pomieszczeniu jak największej liczby kibiców, gdy tymczasem znany aktor Adolf Dymsza o warszawskiej publiczności mówił: "Publiczność warszawska jest przede wszystkim ospała i wstydliwa, a jest to fałszywy wstyd. Boją się zachęcać graczy.." Dymsza był zapalonym kibicem Polonii Warszawa, być może więc cytat ten dotyczy tylko pewnej, wybranej grupy kibiców.
W międzyczasie ostatecznie upadły projekty budowy toru dla klubu jeździeckiego, hipodromu oraz budynków dla Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego. Nie chciał się z tym pogodzić generał Zaharski - prezes klubu jazdy konnej, a argumentacja zarządu klubu, że Legia buduje za własne pieniądze, z własnych środków, własnymi materiałami i na własnym terenie najwyraźniej nie trafiała mu do przekonania. Poskarżył się więc da generała Administracji Armii Konarzewskiego oraz do dowódcy Okręgu Korpusu, że Legia nie uwzględnia interesów jego klubu jeździeckiego. Skargi Zaharskiego odniosły pewien skutek, bowiem do dowództwa Armii przyszło pismo do klubu z prośbą o pozostawienie pasa terenu wzdłuż ogrodzenia na... tor porannych galopów, który i tak nigdy nie powstał.
Ponieważ chwilowo Legia miała niezapowiedziany nadmiar gotówki przeznaczony na budowę obiektów sportowych, zdecydowano się rozszerzyć plany o budowę bieżni o długości 400 metrów oraz toru kolarskiego, który wg projektu inż. Kamińskiego miał być konstrukcją w połowie opartą na nasypie ziemnym, a w połowie na konstrukcji żelbetowej. Prace nad całością powierzono specjalistycznym firmom wyłonionym w drodze przetargów.

Chluba sportu polskiego
Budowę zakończano w lipcu 1930 roku. Tygodnik sportowy "Stadion" donosił: "Monument i chluba sportu polskiego - stadion im. Marszałka J. Piłsudskiego gotowy! Trwająca ad trzech lat budowa stadionu wojskowego im. marsz. Piłsudskiego dobiega końca. Za kilka tygodni będziemy świadkami otwarcia tego kokosu (sic!), o którego rozmiarach i wartości użytkowej, słabe zaledwie pojecie dają notatki prasowe. Tymczasem jesteśmy w przededniu oddania do użytku obiektu na skalę europejską. Obiekt, który ofiarowuje nam Legia, nie ma sobie równego, a nawet podobnego w całym kraju. 'Ściana płaczu' - jak nazywano ceglany mur kryła tajemnicę nie lada. Owa wielka dwu i pół piętrowa ściana jest oparciem dla wielkich trybun reprezentacyjnego boiska. Trybuny te mają 110 metrów długości i 12 m. wysokości, mieszczą 19 rzędów ławek. (...) Siedem belek stalowych podtrzymuje strop, nie przeszkadzając 6-tysięcznemu tłumowi obserwować przebiegu walki na boisku (...) Pod trybuna mieszczą się sale klubowe i gimnastyczne, bufet, kuchnia, hotel dla zawodników (48 ubikacji). Całość jest ogrzewana centralnie. Tuż pod trybunami biegnie szarym pasem tor kolarsko-motocyklowy, największa chluba klubu. Z drugiej strony (od pływalni) usypany będzie wał z betonowymi schodami dla publiczności stojącej. Na razie zmieści się tam 4.500 osób."
Dnia 10 sierpnia 1930 roku nastąpiło uroczyste otwarcie stadionu głównego wraz z trybunami. Pierwszy mecz odbył się między Legią, a hiszpańską drużyną Europa Barcelona. Mecz zakończył się remisem 1:1. Uroczystość popsuła aura, ponieważ tego dnia miało miejsce oberwanie chmury nad Warszawą.

Nie tylko piłkarze
Kończono również budowę innych obiektów sportowych. Basen pływacki oddano do użytku wcześniej, niż sam stadion, bo już 14 listopada 1928 roku. Zarząd nad basenem przejął Polski Związek Pływacki, a w komitecie administracyjnym znaleźli się panowie Semandeli, Szubert i Maysner.
Tego samego roku oddano do użytku tor kolarski. Była to druga tego typu konstrukcja w Warszawie (po torze na Dynasach). Zorganizowano nawet z okazji otwarcia zawody z międzynarodową obsadą. Niestety, tor kolarski to jeden z największych niewypałów budowniczych stadionu. Przede wszystkim tor zawierał błędy konstrukcyjne w obliczeniach krzywizn, a na dodatek zimą roku 1931 nie zabezpieczono właściwie nawierzchni toru, wskutek czego beto popękał w niektórych miejscach. Spowodowało to powstanie bruzd i przerw w powierzchni toru. Nie spieszono się z naprawą uszkodzeń, co spowodowało powiększenie się usterek. W lipcu 1931 roku tor definitywnie zamknięto. Nad remontem zastanawiały się różne komisje i specjaliści. Radzono, debatowano, w końcu tor... został rozebrany. Według Zygmunta Wasseraba błędy nadawały się do poprawienia, a koszt rozebrania tory był wyższy, niż jego ewentualny remont. Prasa jak zwykle głodna w takich sytuacjach sensacji, doszukiwała się kolejnych uchybień, twierdząc na przykład, że basen również zawiera błędy konstrukcyjne, gdyż jego dno znajduje się poniżej ścieków miejskich.
Wraz z zakończeniem budowy stadionu rozpoczął się trudny okres dla klubu. Skończyły się subwencje, dotacje, a do codziennych wydatków doszły jeszcze koszty konserwacji obiektów sportowych. Na domiar złego oddanie do użytku stadionu zbiegło się w czasie z kryzysem ekonomicznym i związanymi z tym oszczędnościami w budżecie. PUWF i PW zamiast część pieniędzy przeznaczyć ba pomoc klubom, tak naprawdę nie interesowały się ich losem prawie w ogóle, inwestując środki w coraz to nowsze obiekty sportowe, a zapominając o konserwacji już istniejących.
W roku 1933 wiceminister Feliks Składowski wydał zarządzenie, że administrację stadionem im. Piłsudzkiego przejmuje wojsko. W myśl zarządzenia kluby wojskowe miały prawo do bezpłatnego korzystania z obiektów sportowych w celach treningowych (za zawody klub wnosiły opłatę ryczałtową), a pierwszeństwo w dostępie do obiektu miała Legia. Dodatkowo z obiektów mogły korzystać związki i kluby cywilne, ale za opłatą. Formalnie administracyjną zajął się PUWF i PW, który ze swojego budżetu miał wygospodarować pieniądze potrzebne na konserwację stadionu.

Niezrealizowane ambicje
W roku 1936 PUWF i PW ogłosił plany kolejnej rozbudowy bazy obiektów sportowych. Według planu na tyłach pływalni miały powstać tereny do gier sportowych, a w zimie tor jazdy szybkiej na lodzie. Dodatkowo na terenie od strony ulicy Czerniakowskiej planowano zbudować halę sportową, a na jednym z boisk treningowych bieżnie wraz z trybuną. Nie zapomniano także o sekcji żużlowej, z tym, że budowę toru przewidziano w innej części miasta.
Powiększający się deficyt w finansach PUWF i PW oraz samego klubu nie pozwolił na realizację żadnego z powyższych planów. Mimo to obiekty zbudowane na terenach Legii należały do najnowocześniejszych i największych ówczesnej Polski.
Czas jednak nie stoi w miejscu i później, aby sprostać wymogom, obiekt Legii wielokrotnie był modyfikowany. Na stadionie zamontowane zostało sztuczne oświetlenie oraz elektroniczna tablica wyników, celem powiększenia boiska zlikwidowana została lekkoatletyczna bieżnia, na trybunach ławki zastąpiono krzesełkami, niskie płotki ustąpiły miejsca wysokim siatkom, a na trybunie krytej wymieniony został dach. To były jednak tylko najbardziej niezbędne prace i mimo ich wykonania dzisiejszy stadion Legii daleki jest od standardów europejskich. W kiepskim stanie są korty tenisowe, niegdyś najwspanialsze w Polsce, zupełnie zrujnowana jest większość pomieszczeń znajdujących się pod trybuną krytą oraz kompleks basenowy. Wszystko czeka na gospodarza.

Autorzy: Grzegorz Karpiński, Rafał Ślaski

Dojazd
- z Dworca Centralnego autobusem 151 (do przystanku TORWAR)
- z Centrum (Rondo Dmowskiego) w kierunku Praga (przystanek przy Forum) autobusami: 107 (ROZBRAT), 151 (TORWAR), 171 (TORWAR)




_______________________________
 
.

 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:48      [zgłoszenie naruszenia]



plan miejsc
_______________________________
 
.

 
vogue
 Wysłana - 21 grudzień 2005 13:56      [zgłoszenie naruszenia]

Trofea Legii

Legia Warszawa to jeden z najbardziej zasłużonych klubów dla polskiej piłki nożnej. W swojej kolekcji posiada wiele pucharów. Klub nie tylko jest sławny w kraju, ale także nazwa "Legia" stanowiła respekt w całej Europie.

Mistrz Polski
1955, 1956, 1969, 1970, 1993*, 1994, 1995, 2002

Wicemistrz Polski
1960, 1968, 1971, 1985, 1986, 1993, 1996, 1997, 2004

Puchar Polski
1955, 1956, 1964, 1966, 1973, 1980, 1981, 1989, 1990, 1994, 1995, 1997

Puchar Ligi
2002

Finał Pucharu Polski
1952, 1969, 1972, 1988, 1991, 2004

Superpuchar Polski
1989, 1994, 1997

Finał Superpucharu Polski
1990, 1995



Puchar Mistrzów/Liga Mistrzów
1970 - Półfinał, 1971 - Ćwierćfinał, 1996 - Ćwierćfinał

Puchar Zdobywców Pucharów
1965 - Ćwierćfinał, 1982 - Ćwierćfinał, 1991 - Półfinał

Puchar UEFA
1969, 1986, 1997 - 1/8 finału

Puchar Intertoto
1968 - Zwycięzca, 1974 - Finał, 1977 - Finał





* - tytuł odebrał PZPN.
_______________________________
 
.

 
mazia101
 Wysłana - 21 grudzień 2005 14:34     
 Usunięta przez om za naruszenie Pkt4 regulaminu forum.
[zgłoszenie naruszenia]

 
 
hans jr
 Wysłana - 21 grudzień 2005 14:45     
 Usunięta przez om za naruszenie Pkt4 regulaminu forum.
[zgłoszenie naruszenia]

 
 
bodymaker
 Wysłana - 21 grudzień 2005 15:26      [zgłoszenie naruszenia]

Specjalista -
 
Weekend123
 Wysłana - 21 grudzień 2005 15:29      [zgłoszenie naruszenia]



Nasze Puby:



Pub kibica Legii - Warszawa, Powiśle (pod trybuną Krytą)
ul. Łazienkowska 3
Piękny lokal pomalowany w barwach Legii, co czwartek spotkania z ludźmi związanymi z warszawskim sportem, piwo - 6 zł, frytki - 4zł, świetna atmosfera.
Info: własne

Pub przy Kortach - Warszawa, Powiśle (przy Legii)
ul. Myśliwiecka
Legijna atmosfera, flagi, zdjęcia, telewizor, w miarę tanie piwo.
Info: własne

Źródełko - Warszawa, Powiśle (przy Legii)
Pod trasą Łazienkowską
Miejsce stałych przed- i pomeczowych spotkań kibiców.
Info: nadesłał Adiq

Pub Cafe "7" - Warszawa , Powiśle
ul. Dobra 33/35
Mały , fajny pub z rodzinną atmosferą , canal+ , piwko Królewskie po 5 zł , tel. 826 78 86
Info: własne

Pizzeria "Rimini" - Warszawa, Ursynów
ul. W. K. Roentgena 1 (róg Pileckiego)
Przepyszna pizza i piwo, zobaczycie tam mecze Legii w niesamowitej atmosferze tel. 641 95 44, [[http://www.rimini.pl/]]
Info: własne

Pub "Jar" - Warszawa, Ursynów
ul. Koński Jar
Jak jest transmisja z meczyku, to można tam zawsze tam spotkać kibiców Legii.
Info: nadesłał Q_(L)

Pub "Kanion" - Warszawa, Ursynów
ul. Miklaszewskiego (Metro Imielin)
Bardzo kameralny max 10 - 15 osób, ale za to prawie cały czas pusty, z C+, szalikiem Legii na ścianie i piwem za 8 zł - 1 litr!!! klimat małej osiedlowej mordowni. Polecam.
Info: nadesłał Mike

Pub "Joker" - Warszawa, Ursynów
ul. Dembowskiego (metro Stokłosy)
Klub bilardowy, telewizor i telebim, przeważnie pusty podczas meczy.
Info: nadesłał Jawor_CDR

Pub "Snack Bar" - Warszawa, Ursynów
za kwiaciarnią przy Megasamie mały lokal, piwo Królewskie 4 zł, jeden telewizor, oczywiście mecze Legii można tam oglądać, lokal przeważnie zapełniony.
info: nadesłała Nathi

Pub "Strefa" - Warszawa, Ursynów
Ul. Teligi 10
Fajny pub, dyskoteka, dobre piwo oraz drinki, przy tym można obejrzeć sobie mecze Legii na telebimie lub na dwóch telewizorach (były Korner)
Ceny: piwo 0,5 L. - 6.50 zł, drinki - od 9 zł.
Info: własne

Pub "Jaskinia" - Warszawa, Ursynów
Ul. Nugat 4 , pod Telepizzą
Dosyć przyjemne miejsce z miłą sportowa atmosferą , jest canal+ , miejsca na jakieś 20 osób , piwko kosztuję 4 lub 4.5 zł w chwili obecnej jest Okocim i Kasztelan
Info: nadesłał Paweł Kalinowski

Pub "Favola" - Warszawa, Mokotów
Ul. Puławska koło Mozaiki (między Dworkową a pomnikiem Matejki)
leją Królewskie z kija za 5 zeta, jest telewizor z C+, na ścianach i suficie szale i koszulki Legii i nie tylko, klimacik wporzo, dobra muza, zawsze można spotkać kibiców.
Info: własne

Champions Sports Bar - Warszawa, Centrum
Aleje Jerozolimskie 65/70 - Mariott
czynne: pon.-niedz. 11-1
Piwo od 11 zł za 0,3 l, Guinness 20 zł za 0,5 l. Bardzo drogo, ale kilkanaście telewizorów + telebim.
Info: nadesłał Jarcyś

Pub Gol Bar - Warszawa, Centrum
ul. Żelazna
Mały lokal z 2 telewizorami - szaliki Legii, Canal+ niebieski.
Info: nadesłał Jarcyś

Kaiser Pub - Warszawa, Centrum
ul. Chmielna
Duży ekran, piwo - Królewskie po 8 zł. Mnóstwo szalików.
Info: nadesłał Piotr F.

Pizzeria "Forza Italia" - Warszawa, Wola
ul. Ciołka 35 (pawilon 37)
Prowadzą go nasi ludzie :) Można oglądać mecze, jest rzutnik i ekran.
godziny otwarcia 12.00 - 23.00 pon-pt., 10.00 - 23.00 sob. - niedz.
tel. 817-23-12 możliwe na wynos
Info: nadesłał Ems

Pub "Alibi" - Warszawa, Gocław
Pub znajduje się na ostatnim piętrze CH PROMENADA.
Od pewnego czasu można tam przy okazji meczy Legii spotkać kibiców z Gocławia, Grochowa, Rembertowa i okolic... Piwo (oczywiście Królewskie): 0,5l. - 5zł ; 0,3l. - 3,5zł.
Info: nadesłał Krzyniu

"Grill Snack Bar" - Warszawa, Gocław
ul. Umińskiego, przy Komisariacie Policji
Od bardzo dawna spotykają się tam przy okazji meczy Legii kibice z całego Gocławia , przez co trudno znaleźć wolne miejsce... Piwo: 0,5l. - 5zł
Info: nadesłał Krzyniu

Pub "Legion II" - Warszawa, Grochów
przy ul. Pustelnickiej
Atmosfera git, ciekawe towarzystwo głównie w postaci osób z FANÓW BLANTOMANÓW oraz GROCHOWA FANATYCZNEGO. Zachęcam do odwiedzin i pisał farmazonów nie będę, cen piwka nie podam, jak ktoś będzie miał ochotę to się pojawi i przetestuje na własnej skórze.
Info: nadesłał Toplife

Bar "Wenta" - Warszawa, Grochów
ul. Gdecka (przy Pl.Szembeka)
Malutki barek na jakieś 20 osób. Cały w szalikach i plakatach. Piwo od 3 zł za 0,5 l. Jeden telewizor z Canalem+.
Info: nadesłał Brevery

Pub "Gringo" - Warszawa, Bródno
ul. Bazyliańska 1 ( obok DH Pelcowizna )
Duży telebim , canal + , można tam spotkać kibiców Legii w różnym wieku
Info: nadesłał Mini

Pub ''King'' - Warszawa, Targówek
ul. Trocka 10 A ( za przystankiem Pratulińska )
Jak Legia gra zawsze można tam spotkać kibiców. Piwko Królewskie 3 zł. Miła atmosfera zawsze można z kimś pogadać.
Info: nadesłała Kara

"Boston Club" - Warszawa , Bemowo
ul. Powstańców Śląskich , C.H. Bemowo ( 1 piętro )
Tyskie,Lech z kija 6pln (+1pln za sok), inne piwa 7-10pln, duży wybór drinków, bogata karta dań (przynajmniej w sezonie letnim), 3 telewizory, bilard (15pln/h), rzutki, piłkarzyki
Info: nadesłała eLcia

"Pub Zielony" - Warszawa, Bemowo
ul. Radiowa 16/6
Dwupoziomowy pub - na każdym pozimie telewizor z C+ , w miłej atmosferze można obejrzeć meczyk Legii , ogródek, szaliki na ścianie, miła obsługa, możliwość zjedzenia czegoś ciepłego. piwo 0,5 - 5 złotych
Info: nadesłał piotrekZ

Bar Ochotka - Warszawa, Ochota
ul. Grójecka, przy pl. Narutowicza
Fajny klimacik, piwko Królewskie i Legijna brać dopingująca ukochany klub stolicy.
Info: nadesłał obeLix

Pub Drewutnia - Warszawa, Ochota
przy bazarze na Młodawskiej (koło Globiego)
Jest to mały bar, gdzie na ścianie jest pełno szalików "do góry kołami". Tylko Legii, Pogoni wiszą normalnie. Bardzo przyjazne miejsce.
Info: nadesłał Toudi

Pub "Vertigo" - Warszawa, Żoliborz
ul. Wybrzeże Gdyńskie 2A
Miła obsługa, pub na 30 osób w środku - tam też znajduje się tv, gdzie można bez problemu obejrzeć mecz Legii, napić się piwa i dobrze i tanio zjeść - polecam!
Info: nadesłał eLita_wuwua

Pub "Pod Satelitką" - Warszawa , Ursus
ul. Kościuszki róg Plutonu Torpedy
Piwo Lech butelka - 5 zł , piwo lane - 4-5 zł , podczas meczy legii schodzi sie tam prawie cały ursus , pub typowo legijny i przynosi szczęście ( ponoć ) .
Info: nadesłał Marcin

Pub "Lolek" - Warszawa, Pole Mokotowskie
ul Rokitnicka 20 (wjazd od Żwirki i Wigury)
godziny otwarcia: pon. - pt. 12 - do ostatniego gościa; sob.-niedz. 11 - do ostatniego gościa Piwo od 9 zł za 0,5 l, Guinness 12 zł za 0,5 l. Bardzo dużo miejsca (350 osób), możliwość obejrzenia meczów Legii, telebim i telewizory. lolekpub.pl
Info: nadesłał Maxxxim

"Blues Bar" - Warszawa, Agrykola
przy Agrykoli (na tyłach Rozdroża)
Zawsze przed i po meczu można tam spotkać stałą grupę kibiców. Moja ekipa spotyka się tam bardzo często poza meczami - barmani bardzo życzliwi, gratisy dla kiboli, stałych klientów. Ceny umiarkowane, dobry grill. Oglądanie meczy bez Canal+.
Info: nadesłał Wojtek z Krytej

Pub "Paryski" - Warszawa, Saska Kępa
ul. Paryska (pod Mostem Łazienkowskim)
Piwko za 8 zet, Canal+ z jednym telewizorem i sporo kibiców Legii oglądających transmisje.
Info: nadesłał Mr X

Pub Pod Strzechą - Warszawa, Białołęka
ul. Odkryta 53 ( niedaleko pętli autobusowej na Nowodworach )
piwo Lech - 5 zł , jest canal+ , miła atmosfera
info: nadesłał Chrzan

Kafejka "Aramis" - Warszawa, Piaski
ul. Kochanowskiego róg Reymonta
pełno tam kibiców w kapciach i nie tylko , fajna atmosfera podczas meczy piwo Ktrólewskie 0,5 l - 4 zł .
Info: nadesłał Dario-Legioner

Pełna Chata - Piaseczno (k/Warszawy)
ul. Kościuszki (w centrum miasta)
Można obejrzeć wszystkie mecze Legii, szaliki na ścianach itd. Piwo (duże) Warka 4zł, Żywiec 5zł Włascicielami są kibice Legii.
Info: nadesłał Adam

Pub "EMKA" - Piaseczno (k/Warszawy)
ul. Powstańców Warszawy 20 B
Można obejrzeć wszystkie mecze Legii. Piwo, oczywiście Królewskie (duże) 4 zł. Właściciele są sympatykami Legii i Pogoni Szczecin .
Info: nadesłał Nowy vel. Karton

Bar "Warka" - Nowy Dwór Mazowiecki
koło dworca PKP/PKS
można obejrzeć tam mecze Legii i Świtu.
Info: nadesłał Lider

Pub 3K - Łuków
Ul. Kanałowa
TV - dużo ludzi na meczach Legii, częste spotkania kibiców Legiuni z Łukowa, fajna atmosfera...
Info: nadesłał Adis

Pub "Jacek" - Sulejówek
róg Okuniewskiej i Ogińskiego
Bardzo tanie piwo, możliwość zamówienia czegoś "na ciepło", również tanio. 2 sale telewizyjne dla palących i niepalących, full ludzi na meczach Legii, dojazd pociągiem ze Śródmieścia, wysiadka na stacji Sulejówek i 5 minut piechotką. Polecam, super atmosfera!
Info: nadesłał Mati

Pub West Side Whiskey Bar - Elbląg, Starówka
ul. Garbary
Można spkojnie obejrzeć mecz, wypić piwo lub inne alkohole (jak w nazwie lokalu) i podyskutować o piłce jak najbardziej.
Info: nadesłał Maxxxim

Pizzeria "Tatoo Pizza" - Elbląg, Zawadzie
Ul. Podgórna
Świetny klimat, zapraszamy!!! Olimpia & Legia
Info: nadesłał Bayo

Pub "Szynszyl" - Ostrołęka, Kadzidło
Ul. 3-go Maja 5
godziny otwarcia: pon.-niedz. 14 - do ostatniego gościa; piwo TYSKIE od 3 zł za 0,5 l, CARLSBERG 5zł za 0,5 l, możliwość zjedzenia czegoś ciepłego, tanio! 3 sale, ogródek, bilard, bardzo życzliwi barmani, TV z canal+, gdzie spora grupa kibiców ogląda mecze Legiuni.
Info: nadesłał Batosh

"No1" - lokal w Braniewie
Każdy kibic drużyny z Łazienkowskiej znajdzie tu ukojenie dla wyczerpanego organizmu. Full wypas w karcie dań i alkoholi. Ceny ok.!!! "No1" jest miejscem spotkań piłkarzy i kibiców lokalnej drużyny o tej samej nazwie, jak i wszystkich noszących w sercu "(L)".
Info: nadesłał kibic Legii z Braniewa

Soccer Pub - Szczecin
ul. Małopolska
Sportowy pub, piwko srednio 5zl. Mecze puszczane na trzech telewizorach
Info: nadesłała Agatka Bartoszewska
_______________________________
 
"Nie trać czasu z kimś kto niema go, aby go spędzać z tobą" G.G. MARQUEZ
"Absurdalność daje się wyrazić tylko za pomocą humoru" A. HITCHCOCK

 
Weekend123
 Wysłana - 21 grudzień 2005 15:30      [zgłoszenie naruszenia]

Sezon > Orange Ekstraklasa

Terminarz i wyniki drużyny Legia Warszawa



56. 03.12.2005 17:00 - Legia Warszawa - Arka Gdynia
57. 10.12.2005 17:00 - Legia Warszawa - Górnik Łęczna
58. 04.03.2006 00:00 - Legia Warszawa - GKS Bełchatów
59. 11.03.2006 00:00 - Groclin Dyskobolia - Legia Warszawa
60. 18.03.2006 00:00 - Legia Warszawa - Cracovia Kraków
61. 25.03.2006 00:00 - Odra Wodzisław - Legia Warszawa
62. 01.04.2006 00:00 - Legia Warszawa - Pogoń Szczecin
63. 08.04.2006 00:00 - Polonia Warszawa - Legia Warszawa
64. 12.04.2006 00:00 - Legia Warszawa - Lech Poznań
65. 15.04.2006 00:00 - Wisła Płock - Legia Warszawa
66. 19.04.2006 00:00 - Legia Warszawa - Zagłębie Lubin
67. 22.04.2006 00:00 - Korona Kielce - Legia Warszawa
68. 29.04.2006 00:00 - Legia Warszawa - Amica Wronki
69. 06.05.2006 00:00 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa
70. 13.05.2006 00:00 - Legia Warszawa - Wisła Kraków
_______________________________
 
"Nie trać czasu z kimś kto niema go, aby go spędzać z tobą" G.G. MARQUEZ
"Absurdalność daje się wyrazić tylko za pomocą humoru" A. HITCHCOCK

[Powiadom mnie, jeśli ktoś odpowie na ten artykuł.]


Odpowiedzi jest na 231 stron.   | następną
 
Wybierz stronę:  
Przegląd tygodnia

LEGIA WARSZAWA

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100