Siema, koleżanka o ktòrą się starałem (byliśmy razem na studniòwce i potem się raz spotkaliśmy)kilka razy odmòwiła spotkania, zawsze wymòwki w stylu imieniny wujka, kino z kuzynką itp. starałem się z nią utrzymywać kontakt, ale ona nawet odpisywała tak na odpi3rdol, w sumie to tylko ja ciągnąłem znajomość w końcu po kolejnej odmowie spotkania w dzień kobiet przestałem się wogòle kontaktować, ona jak się domyślacie od tego czasu się nie odezwała. Już praktycznie o niej zapomniałem, ale znowu mi wszystko wròciło, gdy dowiedziałem się, że idziemy na to samo wesele do wspòlnej znajomej i ona coś jej mòwiła, że mogła by iść ze mną, ale pewnie jestem zły na nią. No i się wk*rwiłem, bo mogłem iść razem z niá i może by coś z tego było, ale nie chciałem wyjść na frajera po raz kolejny jej coś proponując. Już ma takiego jednego ktòry się o nią starał a ona go ma za bawidamka i z nią chodzi po takich imprezach (teraz też idzie z nim). Jak myślicie, dobrze zrobiłem olewając ją? Chyba nawet jak bym poszedł z nią to i tak po imprezie by mnie dalej miała w dupie nie? Tylko bym sobie nadziei narobił pewnie... Teraz nie wiem czy mieć na nią wyyebane całe wesele, czy jednak coś z nią zatańczyć pogadać, żeby wiedziała, że coś tam mam do niej cały czas, ale nie będę się za nią uganiał jak jakaś ****a.