Cześć, sytuacja wyglada tak ze rozstałem sie z dziewczyna ktora byla dla mnie bardzo wazna i bardzo pomoglismy sobie na wzajem. Wiadomo bylo ciezko, jakies niby powroty itd ale koniec koncow nic nie wyszlo z tego.
No i poznalem kolejna dziewczyne z ktora mam wspolne pasje i planujemy wspolne wakacje ale, seks nam nie wychodzi tak jak powinien (z innymi nie bylo tego problemu), nie jest tez ze tak to ujme moim idealem piekna. Nie czuje kompletnie zadnych motylkow w brzuchu czy czego kolwiek. Natomiast z zadna dziewczyna wszesniej nie mialem tyle wspolnych pasji i zainteresowan. Czy ta milosc przyjdzie czy raczej nie robic sobie i jej nadziei?
Jak ci sie nie podoba ale ja lubisz to sie przyjaźnijcie, bez sensu z taka osoba tworzyc zwiazek.
_______________________________
Jeszcze mi tu niegrzeczny żółwik potrzebny
jeśli chcesz opierać związek na "motylkach w brzuchu" to szybko będziesz sam i znudzony.
po latach takiego ganiania za gupotami, będziesz patrzył na takie pary - zgrane, o wspolnych pasjach i bedziesz sie dziwił jak to możliwe ze są ze sobą te 10 lat i sie nie pozabijali albo nie znudzili. motylki to nie wszystko, ale twoja sprawa.
Jak jest szpetna, to sprawa jasna.
a sex? 99% prysztatuch nastolatków rucha własną pryszczatą rękę. wyrobisz się. jeśli laska nie ma oczywistego "wstrętu" do bzykania, to sie dogadacie.