Przyszła w poniedziałek. Było za***iście, choć widzieliśmy się krótko bo ma świąteczne porządki w domu. I tak cały tydzień porządki. Nasz kontakt to strzałki i smski przez wtorek i środę i dzisiaj pół dnia mimo, że mieszkamy 100 metrów od siebie. Dzisiaj idę do Niej, bo pomyślałem, że ucieszy się jak zajdę tak od niechcenia zobaczyć co słychać i przy okazji odpocznie sobie te nawet kilka minut od porządków. A tu co widzę? Siedzi sobie u babci (domek dalej) i plotkuje. Oczywiście była tam chwilkę, od tak, żeby odpocząć. Wszedłem, wypiłem kawkę, pgadaliśmy wszyscy razem. Ale do domu szedłem w****iony. Mieszkamy bliziutko siebie, czy nie mogła mi tej chwilki poświęcić i przyjść do mnie albo powiedzieć, żebym przyszedł? Nie wiedzieliśmy się te dwa dni, więc chyba mogłaby mi poświęcić tą chwilę, zwłaszcza, że ja Jej poświęcam większość wolnego czasu. Wróciłem do domu i nie puściłem Jej strzałki a Ona zaraz mi pisze, że się zawiodła na mnie bo się obrażam, że nie ma czasu bo sprząta. No tak wkurzyłem się. Rozumiem - porządki, pomoc mamie w domu - ale bez przesady. Czy nie powinno Jej choć trochę do mnie ciągnąć, skoro Jej na mnie zalezy, skoro mnie kocha? Czy dziś nie powinna mi tej chwilki poświęcić? Już nie raz był taki temat poruszany i bez efektu. A nie odpuszczałem strzałek bo pomyślałem, że może bardziej zatęskni jak nie będę się zbytnio odzywał. I to Jej powiedziałem. No a Ona mi wypala, że pogadamy w niedzielę................. i odłożyła słuchawkę obrażona.
A jak to jest dziewczyny z Wami? Jeśli miałybyście tak blisko do chłopaka, nie widzaiłybyście go parę dni, to jak wykorzystałybyście te kilkanaście minut odpoczynku od porządków? Na plotkach u babci, czy u chłopaka? A to tylko 100 metrów, minutka drogi.
No i się okaże wszystko w niedzielę.
|