Tytuł może wydawać się nieco prowokacyjny, ale pytam, bo mnie to faktycznie ciekawi.
Jak to wiec wygląda w krajach w których poziom rozwoju cywilizacyjnego osiągnął ekstremum nieznane ludziom przez setki tysięcy lat? Mówi się, że życie zmusza te wszystkie biedne kobiety do pracy na ulicy, bo inaczej czeka na nie głód i bieda. Jak jednak wiemy, w krajach typu Szwecja, Norwegia, Wielka Brytania czy nawet Francja i Niemcy, pomoc socjalna i ogólnie wsparcie państwa jest na tyle duże, że teoretycznie "problem" prostytucji nie powinien w ogóle występować.
No właśnie, teoretycznie. A jak jest naprawdę? Faktycznie prostytutki sa w takiej mniejszości, ze trzeba się zapisywać z miesięcznym wyprzedzeniem?
Jak jednak wiemy, w krajach typu Szwecja, Norwegia, Wielka Brytania czy nawet Francja i Niemcy, pomoc socjalna i ogólnie wsparcie państwa jest na tyle duże, że teoretycznie "problem" prostytucji nie powinien w ogóle występować
Melvin, plz.
Prostytucja ma tylko trochę wspólnego z biedą, a więcej z charakterem kobiet ( które wbrew obiegowym opiniom srają, pierdzą i również - o zgrozo - miewają wady charakteru ).
Poza tym prostytucja uprawiana w "czarnej strefie" pozwala takiej obrotnej pani która np. wczoraj przyjechała z Polski i mówi mamie że jest "studentką w Londynie" równocześnie pobierać socjal i kosić hajs z ****ienia się.
I nie spotkałem się nigdy z sytuacją żeby do kvrwy były zapisy na miesiąc z wyprzedzeniem, no chyba że mówimy o jakiejś "escort" która obsługuje ch. wie kogo ale większości populacji nie stać na takie usługi.
_______________________________
"Real niggers do what they wanna do, bitch niggers do what they can do"
No właśnie, teoretycznie. A jak jest naprawdę? Faktycznie prostytutki sa w takiej mniejszości, ze trzeba się zapisywać z miesięcznym wyprzedzeniem?
Brednie. W Stuttgarcie jak byłem to na głównej ulicy burdel 3 piętrowy i jak wszedliśmy to większość była wolna i zapraszała do siebie - ludzi tyle co nic było.
Spoko, nie jestem tak naiwny jak naiwne jest moje pytanie. Ale powiem szczerze, że sam temat mnie interesuje z punktu widzenia socjologicznego. Bo niby zawsze eksperci wciskali nam, że prostytucja to wynik biedy i braku pieniędzy, a tu widać, że nie do końca, skoro nawet w tych utopijnych krajach przypadają po dwa burdele na jedną ulicę.
Prostytucja jest częściowo wynikiem biedy, ale nie tylko.
Weź taką Bułgarkę, Rumunkę czy inną Polkę.
Przyjeżdża do Londynu "dorobić się", a tu się okazuje że kombos braku wykształcenia, braku języków i kosztów życia w Londynie powoduje, że dorobić to się może, ale paru złotych oszczędności.
I się zaczyna chodzenie na skróty, bo przecież nie po to wyjechała Nasza gwiazda, a tutaj "nikt Jej nie zna" i nie ma "co ludzie powiedzą".
A jednym z takich skrótów jest prostytucja.
_______________________________
"Real niggers do what they wanna do, bitch niggers do what they can do"
Może w krajach zachodnich to niekoniecznie wynika z takiej konkretnej biedy, ale na pewno możliwość lepszego zarobku jako prostytutka ma tutaj spore znaczenie Zresztą większość tych zwykłych ulicznych/burdelowych prostytutek to są imigrantki (często bez legalnego pobytu itd.), a nie rodowite Angielki, Szwajcarki czy Hiszpanki Wystarczy, że jest ciężko z pracą, a dziewczyna jest powiedzmy samotną matką no i zaczyna się kombinowanie, sam znam podobny przypadek...
W Hadze na "tańszej czerwonej" tj za 25€ w weekendy co do fajniejszych pań zdarzają się kolejki, a na całej ulicy jest dość spory ruch (spokojnie 100-150 osób się a i więcej się zdarza). "Pań" też jest całkiem sporo (30-70)
Na "droższej" za 50€ pań około 30, klientów znacznie mniej niż na "tańszej" a i kolejek raczej nie ma bo jest w czym wybierać.
Amsterdam - dużo turystów więc ciężko powiedzieć ile panie zarabiają ale cenowo między 50-100€.
Śmiało można powiedzieć, że hajs na tym kręcą ładny.
Zmieniony przez - Trique w dniu 2014-10-28 18:13:03
_______________________________
Nowy samochod, to nim sąsiad jedzie.
Widzę zatem że chvjowi się wiedzie.
Do prostytucji może i skłania bieda, trudna sytuacja finansowa, ale potem to jest już po prostu szybki sposób na łatwą kasę i "praca" do której tak naprawdę nie za wiele trzeba umieć. No i jak jest się za granicą, nic innego nie potrafi robić, nie chce się ruszyć dupy na studia/kursy, a z pewnego poziomu życia nie chce się schodzić - bo gdzie ona tyle zarobi w zwykłym sklepie na kasie, to najprostszy sposób zarobek.