Rok temu wyszłam z koleżanka na spacer,pogadać itp,idziemy sobie i dzwoni telefon,odbieram.Dzwoni koleżanka,cała roztrzęsiona,zapłakana.Pytam co się stało?Ona płacze i mówi,ze musimy natychmiast sie spotkać,wiec raz dwa wsiadam w autobus,bo na piechotę trochę daleko.Spotykam sie z nią w drodze. Jest przerażona,krzyczy,płacze.Zachowywała się jak obłąkana.Usiadłyśmy na ławce i w końcu pytam się,co jest grane? Ona przerażona mówi,że dwa tygodnie temu,pojechała z chłopakiem swoim i jeszcze z dwiema osobami na stary cmentarz,w środku lasu.Jechali,nie zatrzymywali się,ale coś było nie tak.Zmiany świateł i inne sprawy.Nagle na tyle samochodu usiadł ptak-czarny,nie wiadomo czy kruk czy też nie.Przerażeni jak najszybciej pojechali do domu.Wiadomo na każdym samochodzie może usiąść ptak,nic w tym takiego przerażającego.Koleżanka mówiła dalej...Kilka dni po tym fakcie,poszła z chłopakiem na rowery.Wracając zajechali do niej,aby je zostawić w piwnicy.Chłopak znosząc rower po schodach zauważył coś dziwnego nad rura,przy suficie.Jakiś dziwny blask,światła nie było,wiec wyciągnął zapalniczkę,zapala-a tam nic nie ma.Więc idzie dalej,ale światło znowu sie pojawia,z tym że przemieściło się w inne miejsce.Zapala znowu,a tam widać oczy-kocie.Nic więcej tam nie było tylko kocie oczy,ale bez kota,bez jego ciała.Wybiegł przestraszony i razem z dziewczyną szybko uciekli.Wszystko to wiąże sie z tym co miała zamiar mi teraz powiedzieć,a wiec...Siedziała i uczyła sie do matury,ona i pies,rodziców nie było-w pracy.W tle leciała muzyka,a ona wertowała kartki w zeszytach i książkach.Nagle słyszy stukanie,hmm chodzi po domu,sprawdza wszystko,u sąsiadów cicho,stukanie tez ucichło.Siedzi dalej,po 5 minutach znowu,wystraszona po ostatnich przeżyciach,wyłącza muzykę i dzwoni do mamy,opowiada jej co się dzieje,matka ją uspokaja i mówi,że to pewnie nic takiego,ale gdy ona odkłada słuchawkę słyszy jak ktoś chodzi po domu,balkon zamknięty,oka też wszystkie,drzwi tym bardziej,przestraszona zamyka drzwi od swojego pokoju i siedzi,pies był cały czas z nią...Jednak coraz głośniejszy hałas nie daje jej spokoju,dziewczyna bierze psa,papierosy,klucze od mieszkania i biegnie do wyjścia,zamyka szybko drzwi,wsadza kluczyk i już chce przekręcić...Słyszy jak coś szybko podbiega do drzwi wali w nie i głośno sapie,przekręciła klucz. Pies stał obok,wiec nie mógł to być on,innego zwierza też nie ma.I wtedy zadzwoniła do mnie...
Najdziwniejsze jest to,że pytałam sie babci co może oznaczać czarny ptak siedzący na samochodzie,a ona mi powiedziała,że ten samochód będzie miał wypadek i naprawdę tak było,nic sie nikomu nie stało.
Dużo czytałam na ten temat i to jest tak,że na ogól się nie wierzy,bo to niby kłamstwa.Może i tak jest,ale w każdym kłamstwie jest ziarnko prawdy.
Ale sie rozpisałam
Zmieniony przez - Mada_182 w dniu 2007-05-03 16:29:54
_______________________________
You say I'm selfish
I agree with you on that