Jako że w łóżku odpokutowuję zbyt zabójcze dla mnie tempo to wstawię kilka zdjęć z ostatniej wycieczki na Rysy, za jakiś czas uderzam znowu gdzieś to może kolejne kilka zdjęć dojdzie.
wyjazd o 4, parking na łysej polanie-dolina pięciu stawów-Krzyżne- schronisko i 2h snu(Nayebańce rozrabiały, a jak poszły spać to się zrobiło zimno w cholerę). Rano o 3.30 do Morskiego Oka, stamtąd 2,10 min wejście na Rysy, 2,30 min zejście.
Trasa fajna, ale mimo tego że nie czułem zmęczenia na trasie to po powrocie do samochodu miałem już nudności, nie wiem czy z zatrucia czymś, czy z jakiegoś innego powodu. W drugim dniu zjadłem dwie kanapki w ciągu całego dnia, nie miałem więcej prowiantu a wcześnie rano kuchnie pozamykane w schroniskach
Zmieniony przez - GjeEm w dniu 2013-08-05 19:08:39
Teraz o tym tak mówię, jak wszystko poszło dobrze. Taką mam naturę
Kiedyś dostałem 20km od domu jednej z najgorszych migren w życiu- miewałem przez pewien czas. Wymioty spowodowane bólem głowy całą drogę, światłowstręt straszny. O, to było przeżycie ekstatyczne, może nie wtedy, ale jak już dotarłem do domu. To w Beskidach było, więc tylko maszerować miałem, ale i tak ciekawe, dowiaduje się wtedy człowiek o sobie dużo.
podobno z tego sie wyrasta, jak juz się dowie za dużo.
Zmieniony przez - GjeEm w dniu 2013-08-05 20:55:28
Tylko jak coś źle pójdzie, to będzie Cię ściągał TOPR, a nie wiem po co chłopakom robić dodatkową robotę. Więc to, że taką masz naturę to żaden powód do samozadowolenia, szlaki w Tatrach nie są wymagające, jezeli tylko ktoś ma odrobinę rozsądku.
Wieczorem masz wilczy apetyt bo wydatek energetyczny w ciągu dnia jest duży przy sporych przewyższeniach, musisz to po prostu uwzględniać.
Jeżeli śpisz dwie godziny i potem ruszasz na szlak po minimalnym posiłku, to na własną prośbę możesz mieć problem.
Nie jadę w tym roku w Tatry-w lato ich nie lubię, może w lutym mi się uda, jak dobrze pójdzie to niedługo będę na kameralnej imprezie w Beskidzie Żywieckim. A we wrześniu urlop, myślę powoli o Bieszczadach.
Za zdjęcia SOG.
Zmieniony przez - PITTT w dniu 2013-08-05 21:09:38
Najlepsza według mnie jest jesień.
W tym roku miało miejsce ciekawe wydarzenie, z Rumunii, przez Ukrainę, Polskę, Czechy i Słowację wędruje Redyk Karpacki, pasterze z kilkoma setkami owiec. Są już w Polsce, i jako że znam ich dobrze to mam zamiar dołączyć do nich na kilka dni. To już po prostu wędrówka jest, ale nawet wolę iść długo i przez kilka dni, niż szybko na cięższych szlakach.
Pitt, trochę chodziłem i znam jako tako reakcje swojego organizmu.
Co do jedzenia, to nie sądzę nawet żeby te nudności po powrocie do samochodu były spowodowane niejedzeniem, bo nigdy wcześniej tak na głód nie reagowałem. Nie czuję się nie wiadomo kim, czasem przesadzam, ale przyzwyczajony jestem do takiego odżywiania się na szlaku.
Zresztą patrząc na zaprawionych pasterzy. To jak oni funkcjonują to jest nie do pojęcia. W zeszłym roku szedłem z nimi przez dwa dni i przez dwa dni zjedli może pętko kiełbasy i suchą bułkę na głowę. Do tego jakieś leśne owoce + piwko. Nie porównuję się do nich, ale przyzwyczajony organizm umie sobie radzić.
Na orlej byłem andromeda, ale szczerze mówiąc wejście na rysy podobało mi się bardziej. Na orlą te łańcuchy były tak jakby "na świeżo" na rysach wcześniejsze podejście, przy szybkim tempie już trochę dawało w kość, co za tym idzie łańcuchy wymagały więcej skupienia.
Zmieniony przez - GjeEm w dniu 2013-08-05 21:21:41