FORUM INSOMNIA
zabawa imprezy problemy przemyślenia seks

∑ temat został odczytany 10075 razy ¬
 
ROZRYWKA | Nauki Humanistyczne
Temat konkursowy-proza 
Temat zamknięty [powiadom znajomego]    
Autor "Temat konkursowy-proza"   
 
Pan Śmierć
BARON
 Wysłana - 2 październik 2008 18:29        | zgłoś naruszenie regulaminu

Sprawdź ile procent masz tłuszczu

Jako, że wpłynęły pierwsze zgłoszenia to zakładam, tak jak mówiłem, tematy, w których będą publikowane prace konkursowe, aby każdy mógł je przeczytać i ocenić

W tym temacie będą publikowane krótkie formy prozatorskie
______________________________
 
AD ANCALES, PLEBES!!!! EGO SUM BARON!!!
Veni, Vidi, Banni!%-)
Mafia znających łacinę%-)Baron wszystkich działów%-)
Rada Jedenastu i Inso 2009

Ekspert -
 
Pan Śmierć
BARON
 Wysłana - 2 październik 2008 18:29      [zgłoszenie naruszenia]

Autor: Shirru


"Władca Pierdzieli: Drużyna MaTeA"



-Dlaczego tego nie zrobiłeś?! - krzyczał Sam, miarowo uderzając głową w drzewo - Dlaczego nie zniszczyłeś pierścienia?!
Frodo milczał. Był zły na siebie, na Sama i na Gandalfa, przez którego musi przez to wszystko przechodzić. Był już pewien swoich zamierzeń.
-Odpowiedz!
Powiernik pierścienia rozejrzał się wokół. Długo wodził wzrokiem po nagich skałach i pojedyńczych, bezlistnych drzewach. W końcu uznał, że Samowi należą sie wyjaśnienia.
-Przepraszam Samie, ale uznałem, że możemy wykorzystać pierścień zamiast go bezsensownie niszczyć.
-Frodo, o czym ty mówisz? Czy nie słuchałeś Gandalfa? Nikt nie potrafi kontrolować mocy pierścienia oprócz jego stwórcy, czarnego Pana MaTeA!
-Nie zrozumiałeś mnie - żachnął się hobbit.
-Więc może powiedz mi wreszcie, o co ci, ****a, chodzi?
Frodo uśmiechnął się i wyjął zza pazuchy pierścień na łańcuszku. Był piękny.
-Opchniemy go - rzucił w stronę Sama i zaczął pakować plecak.
-Co?
-Słyszałeś, nie będę sie powtarzał. W Shire na pewno znajdzie się ktoś kto da nam za niego kupe złota.
Sama zatkało, nie poznawał swojego Pana. Nigdy w życiu nie posądził by go o coś takiego.
-Po***ało cię - wykrztusił wreszcie.
-Daruj sobie. Ten pierścień zapewni nam dostatek do końca życia. Jeśli chcesz dostać swoją działkę to lepiej zacznij sie pakować, bo zaraz wyruszamy.
Wszystko to, z góry drzewa, o które Sam uderzał głową, oglądał kruk. Nie było to zwykłe zwierze. Już następnego ranka o całym zajściu wiedział Pan Śmierć.


***

-Ile?
-Słucham Panie? - zdziwił się doradca.
-Ile pytam? Ile mogą dostać za ten pierścień? - Powtórzył pytanie Pan Smierć.
Pieprzony materialista, pomyślał Detralex. Zawsze tylko " ile to, ile tamto".
-Mówże wreszcie.
-Myślę, że ta błyskotka warta jest jakieś 50 tysięcy.
-Nieźle. A ile to będzie na "nowe"?
-Miałem na myśli 50tysięcy "nowych" - uśmiechnął się samymi dziąsłami doradca.
-Na twarzy Śmierci pojawiło się zaskoczenie,a potem uśmiech.
-O ****a! Musze go mieć. Wezwij vona.
-Wezwij vona - mruknął Detralex do strażnika.
-Wezwij vona - warknął strażnik do pachołka.
Von przybył po 20 minutach. Był to na oko 2-metrowy, potężny mężczyzna z twarzą idioty.
-Wybacz Panie, że musiałeś tyle czekać - skłonił się.
-Co ci zabrało tyle czasu? Powinieneś dostać bana na tydzień ... ale mam dla ciebie robotę.
-Proszę, wybacz. Nieopatrznie zatrzasnąłem się w komnacie i nigdzie nie mogłem znaleźć klucza.
Co za kretyn, pomyśleli równocześnie Śmierć, Detralex, strażnik i pachołek po czym nastała dość długa chwila niezręcznej ciszy.
-Dobra, mniejsza z tym. Skoncentruj się, bo powiem to tylko raz. Dwóch hobbitów, Sam i Frodo, zmierzają do Shire. W tym momencie powinni przechodzić w okolicach puszczy "Insomnia", to ta na wschodzie. Jeden z nich ma na szyi łańcuszek z pierścieniem... Przyniesiesz mi go.
-Mam nieść hobbita przez taki kawał drogi? To niewykonalne!
-Masz przynieść pierścień! - Załamał ręce Śmierć.
-A, ta jest!... Ale Panie, ponoć w insomni grasują wilkołaki i wampiry...
-Dobra, dobra. Weźmiesz ze sobą kulmasa.
Detralex gwizdnął. Z pod stołu wyszła największa i najbrzydsza świnia jaką Von w życiu widział. Cała pokryta rudymi, posklejanymi włosami z okropnym pyskiem zakończonym dwoma, 5-calowymi kłami. Strasznie śmierdziała.
Najemny szpieg i morderca cofnął się mimowolnie o krok, co nie uszło uwadze Śmierci.
-Nie martw się. Kulmi nie ruszy bez pozwolenia... Wyruszasz natychmiast. Masz 4 dni. Żegnam.
Von co prawda z lękiem, ale jednak raczył zapytać o wynagrodzenie. Bądź co bądź za taka fuchę powinien dostać jakieś 100 sztuk złota.
Pan Śmierć sie zaśmiał
- Jeśli za 4 dni, w południe, na stole przede mną nie będzie tego pierścienia ... dostaniesz bana na miesiąc. A teraz zejdź mi z oczu.
Detralex poczekał, aż Von wyjdzie i w końcu podzielił się swymi obawami ze Śmiercią.
-A co z MaTeeM? Co z jego SFD? Przecież wiesz panie, że będzie chciał odzyskać pierścień. Jeśli spuści ze smyczy swój legion Koksów to, no cóż ... mamy przesrane.
-Nie martw się - odrzekł po chwili namysłu Śmierć - Przecież mamy Don Quixeta.
Doradca się ukłonił.
-Pan zawsze wie co robić, chylę głowę przed geniuszem.
Śmierć odchylił głowę i uśmiechnął sie sam do siebie. Bardzo lubił słuchać komplementów na swój temat.



***


-Co ja tu robię? - mruknął Von rozglądając sie po lesie.- Trafiłem na jakieś zadupie pełne potworów i to w towarzystwie zmutowanej świni.
-Sam jesteś świnia - chrumknął kulmas.
-O ****a, to gada!
-Gdzie "****a"?
-Co?
-No gdzie " ****a" pytam! - rozglądał się zwierz.
Chwila niezręcznej ciszy. Świnia spojrzała na człowieka z wyrzutem.
-A, już kapuje...
Von się cofnął.
-Dobra, już się tak nie ekscytuj, bo dostaniesz zawału - wychrumkał kulmas.- Nigdy nie widziałeś gadającej świni?
-Nni .. niiiee. ... nno ... co tam słychać?
Zwierz westchnął, po czym wyjął ze swoich kudłów butelkę pełną przeźroczystego płynu.
-To może, skoro nie potrafimy przełamać lodów - wpieprz potrząsł butelką - utopmy je.
Człowiek spojrzał na świniaka trzymającego butelkę między racicami i pacnął sie ręką w twarz.
-Masz coś na zagryche?
-Tylko pasze.
-Super ...
- C.D.N

_______________________________
 
AD ANCALES, PLEBES!!!! EGO SUM BARON!!!
Veni, Vidi, Banni!%-)
Mafia znających łacinę%-)Baron wszystkich działów%-)
Rada Jedenastu i Inso 2009

Ekspert -
 
Pan Śmierć
BARON
 Wysłana - 5 październik 2008 12:41       [zgłoszenie naruszenia]

Autor: Siwek_wp2

Obudziłem się, elegancko, ważne że się obudziłem. Głowa boli, to też dobrze, tzn że żyje. Otwieram oczy i co ? i nicwidze ze pogoda dopisuje.. Ciesze się bardzo, wolne dziś to może będzie owocny dzień. Ale od obudzenia się do podniesienia głowy nie jest taka krótka droga. Nie ma łatwo, musi minąć czas..potocznie mowi się na to ze zółteczko musi dojsc.. nie wiem o to co komu chodzi.. ale stosuje się do tej waznej zasady. Kolejna wazna zasada..jak masz wolne..wyłącz telefon.. tak wazna zasada .. tylko ze zapomnialem o niej.. Dzwoni..Zle, nawet bardzo.. nie wazne wyciszam.. pasuje cos zjesc. Pasuje bo ostatni posilek jadlem prawie 24h temu. Patrze na zegarek ..oj oj ..poludnie ..oj oj znow..pol dnia za mna .. i co i nic nie zrobilem .. to łup sniadanie.. Lodówka .. i co ..? i znów nic ..standartowe produkty typu serek.. oczywiście wybralem serek.. o wyborze mało można tutaj mowic. Jedyny wybór to jaki to wybor? Ograniczony. Pojedliśmy, popiliśmy i śmierdzimy. Prysznic na biegu, ale co to się dzieje ? kac .. kac z nocy ..albo z poprzedniego dnia. Tego nikt nie wie, tyle że kac jest jak zastrzyk, odczyn neutralny, mowisz światu cokolwiek i dzień jest piękny. Piękny po dwóch ibupromach. Wychodze. Tak to już postanowione, jeszcze tylko ladnie się ubrać, żeby dziewczeta na podwórku widzialy ze mam klase. Spodenki i koszulka z przesłaniem.. 'Człowiek Legenda' może być i ta. Schodze sobie na dol, mala klatka schodowa..mała w znaczeniu wąska i droga ucieczki jest w doł albo w góre. Z góry ide.. a na dole.. hmm .. moja ukochana sąsiadka.. najwieksza społeczniara w całym okręgu. Widze już jej usmiech i widze multum informacji które przenosi. Lepiej od tych małych dysków na USBprzydatne urządzenia.. ale to urzadzenie nie opowie CI wszystkiego.. tego co było.. i tego co dołożyła koloryzując opowieśc. I dowiedziałem się czego nie chciałem. ZE jeden sąsiad wyjechał, sąsiadka jest chora i chłopaki pod klatką zażywaja narkotyki. Standard. Schodze, patrze faktycznie zażywaja narkotyki, palą tą trawke a że młody człowiek musi wszystkiego spróbowac, przyłanczam się. Chłopaki, moi przyjaciele, specyficzni, każdy jeden jest maksymalntm orginałem. Pierwszy podchodzi Benjamin, człowiek o niebywałej charyźmie i słowotoku. Jak zaczyna nie przestaje, mowi i mowi i mowi.. a jak przerywa to tylko żeby popić bo mu język kołkiem staje. Jest za to dobrym handlowcem, w tym fachu dużomówność to zaleta. Rządzi sobie malym salonem sprzedaży, ma pod soba pare osób i wszystko było by normalne gdyby nie to ze przez 5 lat faszerowal się psychotropami, za małolata charatał klej z koleszkami za blokiem, kiedys w szkole zemdlal i wykryli u niego cieżką chorobe głowy. Lata terapi, problemy i w gruncie rzeczy miedzy leczeniem się i prowadzeniem salonu zajmował się exportem. Tez niby nic orginalnego, ale exportowal broń do Austri. Zarobił na tym potężne pieniadzetak zarobil jeale zapomniał zapłacic kolegom z rosji za tą bron. Ile to już czasu.. z 2 lata.. 2 lata jak słyszy radziecki akcent to mu się sikać zaczyna chcieć. Drugi to jeden z bracijak braci to przynajmniej dwuch..i tak wlasnie jest..Bracia G. Jedyni ludzie jakich znam co w przypływie gniewu potrafili zabić czlowiekatzn jakby to był jeden to jeszcze pół biedy, ale wybili całą małą drużyne z jakiejś wioski. Wracali z przysiegi kolegi, a z przysiegi się wraca tak ze substancje psychoaktywne w postaci alkoholu i innych używek krąża we krwi. I nic by się nie stało gdyby się nie zatrzymali na siku..mordercze siku można by rzec. Sikaja we trójke..Bracia G..i mlody żołnierz. W tym tez by nie było nic dziwnego gdyby nie podeszła wiejska gangsterka w postaci 6 typów rządnych krwia jak nie krwi to przynajmniej ich telefonow i pieniedzy.. od słowa do słowa i Bracia zaczeli ich nokautowac, jeden za drugim, przewracali się jak kawki na czeresni po strzale z wiatrówki. Jakby się tylko przewrócili to znow pol biedy, ale Bracia zaaferowani całą sytuacja chcieli im zrobic fatality.. i zrobili .. wsiedli w samochód i pojechali dalej .. Dzien pozniej w gazecie regionalenej nagłówek 'Brutalne Zabójstwa Trzech Młodych Meżczyzn' w artykule niżej było napisane ze pozostalych trzech jest w ciezkim stanie, krytycznym, leża w szpitalu. Minie troche czasu az się wybudza ze spiaczki farmakoligicznej. Ogólnie Bracia sa spokojni, starszy o znaczącej ksywie Riki Tiki jest dobrym fachowcem, naprawde dobrym, stary budowlaniectylko taki po przejsciach.. o przejsciach nie ma sensu pisac.. ale jedno co jest wazne ma sliczną córeczke. Przesliczna dziewczynka. Córeczka fajna, z jej mamą problem.. Problem jak problem.. jest czystej krwi romówka..znaczy cyganka. A wiadomo jak cyganskie rodziny reaguja na cokolwiek. Telefon i rzucaja klątwy typu 'A niech Cie **** strzeli i Twoją matke też.' Przechodzil przez to pare razy .. i postanowil się im nie pokazywac na oczy jest on, córeczka i matka jego dziecka z genami panów z lepkimi rekami. Natomiast jego brat, Puczo..jest kucharzem..i to bardzo dobrym, robi cuda z miesem i to nie tylko miesem zwierzecym, sam byłem swiadkiem kiedys..dawno.. z dwa tygodnie temu, jak wziął tasak i odrąbał 3 palce czlowiekowi co nie zaplacił w jego knajpie..Za samo niezapłacenie nic by się nie stało ale ten owy pan pobil jedna z kelnerek za to ze się z nim nie chciała umówić. I tym własnie sposobem Puczo wymierzył sprawiedliwość ..W dzien powszedni jest spokojnym, romantycznym, miłym człowiekiem..tzn jak nie pije .. jak zacznie pic .. ehh.. pisałem o wiejskiej gangsterce.. to pamietacie co się tam podziało. Chwile postałem z nimi, pogaworzyłem jak to się potocznie mówi, patrzeidzie .. człowiek który powinien nosić tą koszulke która ja nosze.. Człowiek legenda..ehh.. Domino.. człowiek niezniszczalny a zarazem najbardziej podatny na uszkodzenia ciała..Ma on w sobie wiele chorób, ale jedna z nich najbardziej mu uprzyksza życie.. nie wiem jak ona się fachowo nazywa, ale to rodzaj osteoporozy. Przytocze pare chwil z jego życiaczasy szkolne .. biedny domino został zmuszony do gry w ping ponga ..wiadomo jakim sprzetem się tam gra.. Paletki, stół i piłeczka..teoretycznie najmniej szkodliwa z całego sprzetu..a jednak nie.. grał sobie tak biedny domino az do momentu kiedy jego oponent próbował coś przekombinowac.. i przekombinował w ten sposób że trafił Domina w zęba.. żęba numer jeden na górze.. najbardziej reprezentacyjny ząb z całego szeregu.. i co się stało? Piłeczka w połączeniu z choroba utrąciła mu zęba.. tak powstał człowiek bez jedynki. Drugą stracił jak sciagał domowym sposobem izolacje z przewodu prodowego..wiadomo jak to się robi.. do buzi i się ciągnie.. Domino to okreslil 'sciagałem gumke z druta i wyrwałem zęba' ..w pozniejszym czasie stracił jeszcze pare .. az w koncu państwo polskie się zlitowalo i upiekszyło Domina. Zasponsorowali mu zęby .. sztuczna szczeke.. ale szczescie jego nie trwało długo. Pewnego razu jechał sobie wieczorem na rowerze po wino..sklep całodobowy, późna godzina, a wiadomo kto późną godziną stoi pod sklepem..hmm.. bandyci.. chcieli od niego pieniądze.. i to owe wino po które wyruszyłJednak Domino nauczony przez lata żeby się nie dawać poniewierać, przystartował do nich .. finał był taki ze jak uciekał potknął się i uderzył policzkiem o ziemieniby nic .. ale policzek mu się zapadł do srodka, zapadając się złamał sztuczna szczęke która mu się wbiła w podniebienie..niby niewiarygodne ale prawdziwe.. Po jakimś czasie się wykurowal.. Nie opowiedzialem najwazniejszego z jego życia dar i nieszczescie w jednym .. zalezy jak na to patrzeć Człowiek ten duzo pił alkoholu..pił chronicznie az mu się w głowie pozmieniało .. postanowił targnąć się na własne życie .. a że mieszka na 3 pietrze..to najłatwiejszym sposobem jest skok z okna.. To też tak zrobił, wyskoczył..i tutaj się podziało.. nie wiem jak to nazwac.. i nie wiem jak się do tego odnosic.. ale wg mnie miał szczescie spadając spadł na bok, na ręke.. a ze miał szyne na niej to wbił sobie tą szyne w żebrażebro łamiąc się wbiło się w płuco.. Tak .. ale to nie jest głównym elementem tej przygody .. spadając na bok .. jak już wspomniałem spadł głową na kretówke.. taką małą górke ktorą robi kret jak wychodzi na powierzchnie.. i ta własnie kretówka uratowała mu życie.. dzieki niej łamiąć kregosłup nie przerwał rdzenia .. Długa rehabilitacja, ponad rok w kaftanie .. i co ? i Chłop dalej pije .. i nic się nie da mu przegadac .. Przywitał się, otworzył szlachetnego Wojaka.. taki browar po którym dzieja się dziwne rzeczy.. i poszedl dalej na zwiady .. Ja zrobilem podobnie, poszedlem dalej.. cokolwiek, byle by było konstruktywne i kreatywne.. to poszedłem do żabki..po herbatke, żółtą.. ożeźwiającą.. elegancka.. W gruncie rzeczy nie wymyslilem nic odpowiedniego moim założeniom. Wróciłem pod klatke .. a tam milion pomysłów.. tzn pomysł jeden.. żeby się napic .. ale milion miejsc.. jedno najbardziej nas przekonywało.. jeziorko, z tym ze ja wiedziałem ze moje chłopaki i obcy ludzie to nie dobre połaczenie..Niewazne.. zapakowalismy się w samochody i jedziemy.. jako ze ja mało pije .. to ja kierowałem jednym..drugim .. sliczna dziewczyna, najsliczniejsza ze wszystkich, miła, kochana, a co najwazniejsze była moja.. tylko moja i nikogo innego..Ania.. ehh.. aniołek i ciasteczko .. Chwila drogi .. dokladnie 20min, oczywiście wyscig kto pierwszy.. a ze mam e39.. a ona smieszną civic to wiadomo kto wygrał rajd.. Chwila rozeznania nad zalewem .. widzimy nasze wymarzone miejsce.. to wlasnie chcemy. Oczywiście nie było nic takiego az tam .. ławeczka, stoliczek ..ale najwazniejsze ze był cień.. tak to najwazniejsze.. ponieważ moi ludzie to grubasy .. każdy kolo 100kg.. im się nie widzi cierpiec na słońcu..pocić, dyszeć .. oni nie przyjechali tutaj na wysiłek.. tylko na przyjemnosci .. I się zaczęło.. jedna, druga, trzecia, szlif do sklepu, czwarta, piąta.. i widze .. to czego nie chciałem zobaczyć.. ida w naszą strone.. pijani, zarobieni ludzie.. 4 facetów i 2 kobiety.. jak się pozniej okazalo były zonami dwuch z nich .. ale nie chodzi o to.. chcą się przysiąść.. a ze stan upojenia już znaczny .. goscinnosc polska to ich przyjmujemy.. chwila mineła i jeden zaczyna się przemądrzać.. czego on to nie robi.. ile nie zarabia pieniedzy, czego to w nos nie wciągał.. rozumiem .. można się chwalic .. ale kolegom, a nie ludziom co się ich pierwszy raz na oczy widzi.. mineło troche czasu jak koledzy moi się zdenerwowali na tych opryskliwych panów..troche jak troche .. prawie godzina .. to i tak dobry czas.. i znow się zaczęło..krzyki, wrzaski, pisk kobietzamieszanie i widze tylko jak jednego pana który zresztą był prokuratorem ciągną do namiotu.. nie wiem nie interesowało mnie to co z nim będzie .. był najbardziej niemiły ..Jedno wiedziałem.. trzeba jechać do domu.. ledwo z Anią zapakowalismy koleszków w samochody .. mało brakło a podziały by się rzeczy jakie nie chciałbym żeby się podziały. Wrócilismy sobie grzecznie .. wypakowalismy ciała z aut.. jedno zostałonajwiekszy i najbardziej nieprzytomny.. otworzylismy mu okno i niech sobie kima.. jak bedize chcial to wyjdzie sobie rano i da znak żeby auto zamknać.. I teraz co ? do domu? No chyba tak .. pożegnałem się ładnie z dziewczyną.. Wszedłem, wykompałem sięzjadłem ..i do snu. . Tak i tak minął poniedziałek.. pierwszy dzien urlopu.. a gdzie to jeszcze 26 innych kolejnych.. ehh
_______________________________
 
AD ANCALES, PLEBES!!!! EGO SUM BARON!!!
Veni, Vidi, Banni!%-)
Mafia znających łacinę%-)Baron wszystkich działów%-)
Rada Jedenastu i Inso 2009

Ekspert -
[Powiadom mnie, jeśli ktoś odpowie na ten artykuł.]



 
Przegląd tygodnia Temat zamknięty

Temat konkursowy-proza