Zycie w innym kraju ma swoje plusy i minusy. Piszcie co Wam sie podoba w kraju w ktorym mieszkacie, a co jest ciezkie do zniesienia Nie chodzi mi tylko o to zeby pisac o kasie, ale o pozytywach i nengatywach dnia codziennego
Kraj - Wielka Brytania:
ZALETY:
-> kasa - jednak glupio o tym nie wspomniec. Kasa sie zgadza, mozna odlozyc, mozna poleciec na wakacje i kilka razy do roku do polski.
-> praca w wyuczonym zawodzie, i ciagly progres, sukcesy zawodowe ogolnie
-> kultura jazdy samochodem - przez to ze ulice sa bardzo waskie, auta parkuja wszedzie, i ulice ktore mogloby sie wydawac jednokierunkowe sa w 2 strony - ludzie przepuszczaja sie, mrugaja swiatlami, nie ma nerwow, kazdy unosi lape w podziekowaniu za przepuszczenie. Podobnie z pieszymi, ktorych puszcza sie bez trabienia. PO pol roku jezdzenia w takiej kulturze, jak mnie raz ztrabil ostro murzyn bo mu jakos zajechalam droge to sie tak rozbeczalam Bylam w szoku ze mi jeszcze faka pokazal i nie moglam dojsc do siebie - gile z nosa, histeria bylo ciezko... takie akcje to rzadkosc na szczescie.
-> Ludzie sie usmiechaja, pytaja jak sie masz, jak minal dzien, witaja sie i zagaduja. Mozesz sie spotkac z tym ze ktos zaczepi na ulicy, zagada w autobusie i zyczy milego dnia.
-> Ceny w sklepach -sieciowach ubraniowych sa takie jak w polsce, w lidlu tez Ogolnie promocje w sklepach typu "buy one get one free " albo "3 za 2 ".
-> W urzedach wytlumacza Ci jak krowie na rowie co trzeba zrobic i jak.
-> benefity - jesli malo zaabiasz moze sie ubiegac o dofinansowanie i ulgi.
-> polskie sklepy, i produkty polskie w suermarketach - serek wiejski, chleb i piwo niepoasteryzowane to nie problem, wszedzie to kupisz (z przebita cenowa rzecz jasna )
-> tanie leki ( przeciwbolowe, przeziebienie, alergia, krople do oczu wszystko 3 razy taniej niz w pl )
WADY :
-> tesknota za rodzina i przyjaciolmi
-> ceny wynajmu mieszkan sa spore - plus dodatkowe oplaty council tax, gaz , prad, dosc drogo
-> multikulturowosc - to wada i zaleta jednak mysle ze moj stosunek do murzynow i niektorych nacji moze byc odebrany jako rasizm wiec nie rozwijam tematu.
-> obcy jezyk/slang/rozne dialekty - czasem nic sie nie rozumie i trzeba udawac ze sie nie slyszy, no i zycie ze slownikiem w reku
-> ciagle trzeba wszstko googlowac - " jak zapisac sie do lekarza" "jak zdobyc NIN " "jak tanio dzwonic do polski z tel. komorkowego " i takie niezbedne procedury urzedowe ktore trzeba przejsc.
-> ceny zdrowej zywnosci sa duzo wyzsze niz smieciowego zarcia
-> tanie slodycze ktore kusza na codzien
-> z gory narzucone 8 dni wolnego w roku - tzn bank holiday, ktore odliczane sa od sumy dni przyslugujacych jako wakacje ( w kwietniu, maju, sierpniu itp. takie dni z dupy )
-> transport jest w sumie dosc kosztowny- busy, pociagi, metro.
-> kupno samochodu - samochody sa relatywnie tanie, ale ubezpieczenie juz nie. Do teo dochodozi road tax - podatek drogowy i MOT - przeglad, w sumie troche to juz drogo. Ceny paliw niewiele wyzsze niz w pl.
-> panstwo policyjne - wszedzie sa kamery - w sumie wada i zaleta.
-> alkohol duzo drozszy niz w pl, a w lokalach juz szczegolnie. Papierosy okolo 8 funtow za paczke. ( Mozna na gumtree od polakow kupic o polowe taniej sprowadzone z kraju)
Zmieniony przez - OLcia w-w w dniu 2013-10-10 00:54:10
______________________________
PO pol roku jezdzenia w takiej kulturze, jak mnie raz ztrabil ostro murzyn bo mu jakos zajechalam droge to sie tak rozbeczalam Bylam w szoku ze mi jeszcze faka pokazal i nie moglam dojsc do siebie - gile z nosa, histeria bylo ciezko... takie akcje to rzadkosc na szczescie.
już tu była na forum kiedyś moderatorka ze słabymi nerwami i zrezygnowała z tej funkcji w jednym temacie
z zalet to u nas w kraju też są te promocje i ludzie też nie prowadzą samochodów bardzo źle
z wad to prawie wszystko jest jak w Polsce, no może nie multikulturowość i życie ze słownikiem w ręku
-> tesknota za rodzina i przyjaciolmi
bo spora część wyjechała z kraju
Jakies 3x wyzsze zarobki niz w kraju, przy o 80% wyzszych kosztach zycia (nie rozdrabniajac sie, ze tulipany sa tansze, a pietruszka drozsza).
Produkty przemyslowe, telewizory, pralki itp, paliwo sa w podobnych cenach jak w PL
Jedzenie jest wyraznie drozsze, szczegolnie mieso i sery.
Bilety parkingowe, bilety wstepu sa wyraznie drozsze.
Uslugi za to adekwatne do tamtejszych zarobkow, wiec takie rzeczy jak wizyta u lekarza, prawnika, mechanika czy innego fachowca lub piwo w knajpie sa wielokrotnie, czasem i 10x drozsze niz w PL.
Hydraulik czy elektryk wezmie 50 EUR/h, firma remontowa skalkuluje dniowke 2 malarzy na 500 EUR.
Brak buractwa, mlodziezy JP, zapijaczonych mord.
Amsterdam jest bardzo zatloczony, holenderskie klatki schodowe moga przyprawic o klaustrofobie.
Ludzie sa bardziej zyczliwi, pogodni, gejowaci.
Zielen jest bardzo zadbana, architektura ladna, brak smieci i bazgrolow na ulicach, po Powrocie Polska wyglada jak Meksyk.
Zaryzykowalbym stwierdzenie, ze bogactwo holendrow nie opiera sie na jakims luksusie, bo zyja w calkiem normalnych mieszkaniach, a nawet elita majaca domy po kilka mln EUR, ma czesto w nich calkowicie zwyczajnie. Stare meble czy brak plaskiego TV to u milionerow nie taki dziwny widok. Czesto maja zabytkowe auta warte krocie w garazu, a jezdza czyms calkiem zwyczajnym. Zaryzykowalbym stwierdzenie, ze sa mniej zakompleksieni od Polakow.
Komfort finansowy opiera sie na pewnosci zatrudnienia, generalnie dobry student przyzwoitego kierunku ma tam zagwarantowana prace, a w zwiazku z tym kredyt na dom, wiec start jest duzo latwiejszy.
Ogolnie lubia tam kredyty, wiec emigracja do Holandi ucieczka od kredytow niekoniecznie bedzie, rzecietni ludzie czesciej niz w kraju podpieraja sie kredytem, chociazby wzywajac malarzy do odnowienia domu.
rodowici Holendrzy sa naprawde wysocy (srednia wzrostu 186 cm) Jezeli nie byles jakos specjalnie wysoki, to w Holandii bedziesz krociakiem, ogolnie Polakow rozpoznaje sie po niewielkim wzroscie,
wasach, reklamowce i skarpetach do sandalow.
W branzy budowlanej jezyk Polski jest jezykiem urzedowym-roboczym, w marketach budowlanych 90% klientow to Polacy, a reszta jak Ukraincy, Litwini, Slowacy itp mowi Polsku.
Jakby nie zaprzeczali, a beda zaprzeczac to nie tak wyraznie jak niemcy, ale podswiadomoie traktuja emigrantow z europy wschodniej jako kogos gorszego, takiego Borata. Pracownikow za to uwazaja za zlo, psujace ich rynek pracy. Prawda jest tez, ze nie okazuja tego, wiec szczegoly wychodza z czasem, miedzy slowami, czy w rozmowach.
Jezeli chodzi o awans, to trzeba sie nastawic na to, ze trzeba byc wyraznie lepszym lub tanszym od ich rodakow, zeby tego doswiadczyc. Majac do wyboru Polaka czy Rumuna, a Holendra lub Niemca, awansuja blizszego sobie.
Ciapaci sobie poczynaja coraz smielej, z czym gejaszkowacu holendrzy sobie nie radza, widok brunatnolicego kurdupla wyrywajacego rower i roztrzaskujacego o ziemie przy dwoch 2 metrowych policjantach, ktorzy nie podjeli poscigu za zbiegiem nie jest czyms odosobnionym.
Jak cos sobie przypomne to dopisze, bo mamy 8:56, a mam na 9:00 do pracy.
Stuttgart oraz Karlsruhe, Badenia-Wirtembergia, Niemcy:
ZALETY:
- Piękne, czyste, poukładane i kórewsko bogate miasta; Stuttgart jest uważany za jedno z najbardziej "zielonych" miast w Niemczech, jest mnóstwo olbrzymich i zadbanych parków, poza tym położony jest w rejonie winnic;
- Bardzo dobre położenie: baza wypadowa do Francji (Strasbourg), do Schwarzwaldu (tam bogaci Niemcy mają domki letniskowe), w Alpy oraz oczywiście nad Morze Śródziemne.
- Międzynarodowe, kolorowe środowisko, zwłaszcza w Stuttgarcie - moim zdaniem to jest akurat plus, ponieważ większość się bardzo dobrze asymiluje, zresztą widać po ilości par mieszanych;
- Bardzo łagodny klimat, zimy są wilgotne, ale raczej ciepłe i krótkie, latem jest raczej umiarkowana temperatura w granicach 25 stopni, upały rzadko.
- Bardzo dobra komunikacja - chodzi tutaj o kolej miejską. Coś takiego, jak SKM w Warszawie, tyle, że w Warszawie jest pięć linii na krzyż, a w Stuttgarcie chyba 80 ;
- Prawdziwe piwo;
- Mają Bundesligę, a nie jakąś ekstraklasę nieudaczników i sprzedawczyków;
- Niemcy w tym rejonie zmieniają samochody z taką częstotliwością, jak Polacy gacie na dupie, dlatego - jeśli to kogoś interesuje - można dość tanio kupić samochód (zwłaszcza, jeśli się wie, gdzie i jak szukać);
- Jest co robić i gdzie iść w czasie wolnym, oj jest - ogólnodostępne boiska sportowe i olbrzymie place zabaw dla dzieci, niedaleko duże parki rozrywki (Europa Park, Holiday Park) restauracje z kuchnią jaką sobie tylko wymarzysz, puby jakie sobie tylko wymarzysz, cały czas festiwale, dni kultury itp. muzea (np. DB, Porsche w Stuttgarcie - do tych jest chyba wstęp za free), katedry, zamki. Wiele atrakcji jest za darmo. Jeśli komuś wydaje się, że w Warszawie jest dużo do zwiedzania, to się trochę zdziwi. Nie chce mi się wszystkiego wymieniać, mam mnóstwo wspomnień, ale mogę np. powiedzieć, że w Stuttgarcie jest największe w Europie ZOO i ogród botaniczny (Wilhelma), którego nawet pobieżnie nie da się zwiedzić przez jeden dzień (od rana do wieczora), a żeby tak wszystko dokładnie prześledzić to trzeba 3-4 dni.
- Wszystkie największe i najpopularniejsze sklepy, w tym sieciówki, nie są porozpyerdalane po całym mieście tylko zebrane w jednym miejscu - na jednej ulicy (Koenigstrasse w Stuttgarcie, Kaiserstrasse w Karlsruhe), która jest też centrum kulturalnym i na której można po prostu fajnie spędzić czas;
- Jest (zwłaszcza w Stuttgarcie) wiele specjalistycznych sklepów i marek, których nie ma w Polsce, ale w dobie Internetu i tak nie opłaca się kupować w sklepach stacjonarnych, przynajmniej tych w centrum. Są wyprzedaże, dwa razy w roku (sommerschlussverkauf i winterschlussverkauf), ale na jakieś mega okazje nie ma co liczyć - cały interes w Niemczech kręci się teraz na ebayu i na amazonie.
- W Stuttgarcie i Karlsruhe jest liczna i bardzo dobrze zorganizowana wokół Polskich Misji Katolickich Polonia . Oprócz niedzielnych mszy są cykliczne spotkania (dzień dziecka, sylwester, imprezy karnawałowe, wigilie), wspólne wyjazdy, w Stuttgarcie działa również polska szkoła, do której chodziłem. Zawsze można liczyć na pomoc, przyjść na mszę i zapytać, Polacy są bardzo życzliwi, pamiętam, że msza w Stuttgarcie w kościele na Zuckerbergstrasse była od 11.00 do 12.00 a ludzie rozjeżdżali się do domów dopiero ok. 14.00. Można po mszy kupić polską prasę i artykuły, są też ogłoszenia typu szukam pracy - dam pracę, szukam mieszkania - dam mieszkanie, są również ogłoszenia matrymonialne
WADY:
- Turasy-brudasy: jedyna nacja, która robi problemy, coś jak Cyganie w Polsce. Jest od chója Murzynków (oczywiście tych afrykańskich, zwłaszcza Nigeryjczyków), ale są spoko. Źle wspominam za to mieszkańców krajów bałkańskich (byłej Jugosławii).
- Ceny: moim zdaniem takie same jak w Polsce, tylko że w euro: browar w knajpie - 8E, bilet jednorazowy - 3,5E, chleb - 3-4E, kefir - 1E. Zależy, jak na to patrzeć, tanio nie jest.
- Większość, zwłaszcza starszych Niemców, posługuje się dialektem (gwarą szwabską), którą nawet osobie bardzo dobrze znającej język niemiecki strasznie ciężko zrozumieć; ogólnie bez dobrej znajomości języka raczej nie ma co jechać. Z drugiej strony - tak jak w Londynie - rdzenni mieszkańcy nie pracują w hipermarketach, pubach i innych takich przybytkach dla plebsu, tylko w bankach i urzędach, a Murzyna dużo łatwiej zrozumieć, tak jak Hindusa na lotnisku w UK. Wszystko zależy od tego, jaka praca, w niektórych przypadkach można liczyć na to, że dogadamy się po angielsku.
Ja mieszkałem w Stuttgarcie z rodzicami rok, w latach 90., potem jeździłem na wakacje do Karlsruhe, potem (w LO) na zarobek, też do Karlsruhe. Pracowałem jako pomocnik w warsztacie samochodowym i na tzw. szrocie, zarabiałem 50 DM / 50E na dzień, przy czym wikt i opierunek miałem zapewniony przez rodzinę.
Jakbym dziecinstwo spedzil na szrocie, to tez bym mial hopla na punkcie przebierania sie w poszetki angielskiego lorda.
Tak na serio to kolego szacun, bo mialem taki obraz, ze elegancka mama w rezydencji w karczewie nagradzala kremusiem ,jak kolega bryczesow nie pobrudzil grajac w pilke miast w polo, a tu widze ze swoj chlop, zapieprzal z plebsem przy demontazu tlumikow od trabantow.
Dla Polaka pierwszy problem w Cali to jest wiza/green, jak chcesz na nielegalu to wolna wola, może Obama zrobi "amnestię" bo od dłuższego czasu *******i o reformie prawa immigracyjnego.
Jak nie zrobi to licz się z tym że do USA wjedziesz 1 raz, deportacje w Cali nie są takie rzadkie choć głównie łapią Mexów, ale o robotę na nielegalu będziesz właśnie konkurował z Mexami których codziennie paruset pewnie przełazi przez granicę
Cali to duże miejsce, więc masz w jednym stanie pustynię, góry, ocean, lasy, do wyboru do koloru i od tego zależy pewnie standard życia.
Co nieco mogę o L.A., przy czym zaznaczam - emigracji nie było, raczej takie luźne spojrzenie dłuższego turysty - minusy na pierwszy rzut oka to ceny nieruchomości, koszta wynajmu i dla osób bez $ - konieczność mieszkania w "ciekawym" sąsiedztwie, według Amerykanów podatki ( Polak może inaczej na to patrzeć ), bez auta nie pożyjesz w ogóle bo komunikacja miejska tam to żart.
Poza tym są dzielnice gdzie biały człowiek nie zagląda, jest przestępczość na poziomie trudnym do ogarnięcia dla Europejczyka i w przypadkach gdzie w Polsce zbiera się w łeb tam można dostać serię z pistoletu maszynowego. Do tego pomijając gościnne występy czasami z tych dzielnic wychodzą zorganizowane zamieszki i wtedy jak trafisz na takich miłych młodych np. czarnych ludzi to patrz filmik poniżej:
Przypadkowo właśnie w Cali spotkałem jedynych białych ludzi, którzy w rozmowach koleżeńskich przy obiadku potrafili wygłaszać teksty otwarcie rasistowskie o czarnych.
Do tego od czasu do czasu pojawiają się głosy że Kalifornia jako stan finansowo nie wyrabia, w USA przypominam bankructwa zdarzają się w sytuacjach dla Europejczyka trudnych do zrozumienia ( vide niedawne bankructwo Detroit ) i akurat w ośrodkach miejskich w Cali jak coś "zbankrutuje" z widocznymi efektami dla części obywateli, to będziesz miał na ulicach regularną wojnę.
Oczywiście mocna polityczna poprawność, jeśli komuś to przeszkadza to również po stronie minusów.
Wreszcie trzęsienia ziemi to w Kaliforni norma.
Plusy - USA, dobre dochody przy legalnej pracy, pogoda, styl życia, ładne kobiety jak na USA do wyboru do koloru.
Zmieniony przez - mlkv w dniu 2013-11-04 13:28:05
_______________________________
"Real niggers do what they wanna do, bitch niggers do what they can do"
Jechałbym na z góry nagraną robotę w IT, w Palo Alto, więc problemy z pozwoleniem na pewno byłyby na start pozałatwiane, a potem się zobaczy...
Poza tym są dzielnice gdzie biały człowiek nie zagląda, jest przestępczość na poziomie trudnym do ogarnięcia dla Europejczyka i w przypadkach gdzie w Polsce zbiera się w łeb tam można dostać serię z pistoletu maszynowego.
To mnie trochę martwi, szczególnie, jak zamieszkam w sąsiedztwie z jakimiś rasistowsikimi fasolarzami i innym brudem i smrodem.
_______________________________