Kilka lat temu gdy zaczynalem pracowac jako merchandiser w roznych halach (Makro, Geant, Selgros itp) wlecialem do Makro. ******lnik tam jest straszny bo, zeby wejsc trzeba miec identyfikator z kodem kreskowym w ktory strzela pani z ochrony. Wystarczy byle glupota(np ktos zapomnial podpisac karty pracy z poprzedniego dnia) i juz nie wejdziesz. Mialem wlasnie taka akcje i ochroniara nie chciala mnie wpuscic. Oczywiscie poszedl na nia ogien i po kilku minutach zadzwonila po kierownika dzialu. Ten przyszedl po mnie i warunkowo mnie wpuscili. Wchodze na hale i zanim zaczalem pracowac to polazilem po sklepie, zeby sie przywitac ze znajomymi. Gadam z kolesiem i oczywiscie soczyscie opowiadam mu moja historie sprzed paru minut. Podchodzi do mnie jakas raszpla i rozpoczyna awanture:
ona: Ja tu przyszlam w spokoju zakupy zrobic a pan tu rzuca miesem na lewo i rawo
ja: To nie podsluchuj
ona: Co za chamstwo ! Kim pan tu jest ?
ja: Kierownik do spraw niepotrzebnych
ona: Pana nazwisko !?
ja: Juan Morales Escobar
ona: Pan sobie ze mnie jaja robi ! Zaraz zawolam dyrektora hali
....No i musialem *******lac na PT (Przyjecie Towaru - Magazyn) bo tylko tam klienci nie maja wjazdu wiec nie mogla mnie tam szukac
Teraz pracuje jako Przedstawiciel Handlowy w dosc znanej firmie produkujacej slodycze - slynacej z czekoladowych jajek z niespodzianka .
Jestem od dzialu sprzedazy detalicznej w sklepach osiedlowych, czyli szaleje po dzielnicowych spozywczakach i warzywniakach.
Wpadam do jednego z warzywniakow. Ja od******lony jak stroz w Boze Cialo, a wlasciciel na luzie w rozpietej bluzie. Kalosze na nogach, pasieka z dupy wystaje. Widze, ze gosciu zyje ze sprzedazy cebuli i ziemniakow, ale probuje mu cos wcisnac. Nawijam kilkanascie minut o swietnej sprzedazy, o rozpoznawalnym produkcie, o darmowych gadzetach, gablotach, polkach, plakatach i oczywiscie o zwrotach produktow przeterminowanych lub zniszczonych, a facet po tym kilkunastuminutowym monologu.....A CO JA Z TEGO BEDE MIAL ?
Bez kitu. Praca Przedstawiciela Handlowego to najwieksze kurestwo jakie moze byc.Z boku to wyglada pieknie. Niby dobra kasa, auto, telefon, ale ****a uzerac sie z ludzmi ktorzy w wiekszosci okazuja sie debilami nie majacymi zielonego pojecia o podstawowych zasadach handlu typu FIFO to jest cos co dyskredytuje ta profesje w moich oczach. Czekam tylko, az mnie wy******la z hukiem i szukam czegos innego bo to jest jedna wielka tragedia
_______________________________
"Cześć kle0 jestem nie wiem czy mnie kojarzysz byłam pare lat z deberem z forum"
kurde - różni ludzie, narazie jeszcze nie pracuje ale już się okazało z kim w nowej szkole będę polemikę werbalną prowadził (czytaj wrzucał jak się da ) bo z niektórymi nie mogę.......
Cóż - ich strata
_______________________________
Lubię placki.
Kradnę konie.
Nom praca z ludzmi jest ciekawa, jako braman to nie mialem raczej ekscesow poza jednym, kiedy juz o 3 nad ranem przygotowywalem sie do zamkniecia lokalu i na pietro weszla kobieta co kiedys sprzedala mi telefon, chyba w Erze i zaczela sie do mnie przymilac, lecz w sposob dosc agresywny i nie dalo sie jej wytlumaczyc ze z nia nie pojde bo jestem w pracy Teraz ona pracuje w ksiegarni prawniczej w ktorej ostanio robilem zakupy i jak mnie zobaczyla to odrazu uciekla zawstydzona na zaplecze tak to w wiekszoci klientela byl ok.
Za to jako pizza boy mialem smieszne sytuacje. Wozilo sie pizze i do burdeli gdzie otwieraly skapo odziane panienki, czy szukajac przejscia na rembertowie skorzystalem z przejscia podziemnego dla pieszych skuterem. Czesto takze jadlem pizze razem z klientem
_______________________________
termitek on-line hrhrhrhr %-)
Ja teraz rzucam po miescie pizza skuterkiem i w sumie jakis wiekszych przygod nie mialem. No moze poza tym ze raz otworzyl mi jakis stary dziadek w samych majtkach ze skarpetkami na ramieniu zawieszonymi i z textem:"przepraszam ale wlasnie pranie robilem" Myslalem ze ***ne A i raz mi niechcacy upadl skuter na samochod to sie letko wgniotl samochod ale szybko stamtad s******lilem
A i najwazniejsze Wczoraj za***iscie bylem spozniony bo jakas mala uliczke szukalem. Patrze czerwone swiatlo rozejrzalem sie dookola nikogo noe bylo no to jade. I ****a po przejechaniu slysze policje i ****a 500zl mi chcieli w***ac. Przekupilem ich pizza
Ja mam 19 lat a już doświadczenia jako: kitchen porter i cleaner, a teraz szukam czegokolwiek i nic nie moge znaleźć :-/
Pracowałem w najwiekszej chińskiej restauracji w Londynie i byłem tam jedynym białym (reszta chińczycy). Pierwszego dna jak wszedłem, to podeszły za***iste azjatki i jedna z nich mówi po polsku: cześć, jak się masz, fajny *huj Kiedyś też cały staff krzyczał do mnie: *huj ci w dupa
Jeden z koleś sie kiedyś w*kuw*ił i zaczoł talerzami rzucać. Ze 200 stłukł i go wylali za to.
Kiedyś też aplikowałem do pracy w TESCO w Anglii i kolesiówa z infolinii mi robiła test z angielskiego zadając pytanie: Co ty i twoi przyjaciele myślicie o terroryźmie w krajach trzeciego świata
Bardzo ptrzebne pytanie do pracy - sprzedawca zmiana naocna (czyli rozkładanie towaru).
Zmieniony przez - N-e-o w dniu 2005-10-14 00:18:18
_______________________________
"Nie dyskutuj z debilem: najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
Od jakiegos czasu pracuje jako daradca klienta w telefonicznym BOKu TPSA. Zrytych ludzi jest tyle, ze juz stalo sie to dla mnie codziennością.
Ja:dziendobry nazywam sie x y w czym moge pomoc ?
Gościu: Wy w tej tepsie to kur*** wszscy jestescie po-pi.erdole**
Tutaj zastosowalem tekst ze szkolenia zwany hamulcem przekleństw
Ja: moge sobie poradzić z Pana problemem, ale nie poradze sobie z Pana obraźliwymi słowami
Gościu: *******laj !!
I tyle jeżeli chodzi o psychologiczne podejście
Cześto też dzownią łepki robiąc sobie jaja. Raz zanim zdążyłem się odezwać to słyszałem, że to łepki i:
Ja: Dzieńdobry - komisariat policji
Łepki: yyyyyyyy.... przepraszam pomyłka
ale miałem polew
Inna sytuacja:
Ja:dziendobry nazywam sie x y w czym moge pomoc ?
Klient: dziendobry jestem homoseksualista - czy wsadzi mi pan penisa do dupy ?
Ja:*******laj i go wy***ałem w eter
Ja też mykam z pizzą i dzisia ***nąłem w taryfiarza bo za ostro zahamowal a mi jeden hamulec nie trybił
Ale lepszą akcją było to że działą przedni tylko.
Zazwyczaj wciskam do oporu i luzik hamuje elegancko, ale dzisiaj jechałęm Andersa (połatana droga strasznia) widze czerwone - to jade na pelnym gazie i hamuje max w ostatniej chwili. Robię jak zwykle a tu *** podbiło mi tył na dziurze jakiejs i pojechałem 15 metrow na przednim kole (NA SKUTERZE) pod kątem 45stopni jakos do jezdni
Gdybym nie utrzymał się w siodle to moglbym sobie kark skręcić.
Najlepsze to ze od razu jak wylądowałem to zamiast przerazenia - adrenalina i uczucie za***istej opcji oraz chęć powtórzenia