Czytaj drugą sytuację, nie mówię o bycie cieciem malinowym, a o zwykłym zaproponowaniu miejsca. Pasuje? Idziemy. Nie pasuje? Mam upatrzone drugie miejsce lub pytam czy ona ma jakiś pomysł..
Czy to znaczy, że jestem cieciem malinowym?
_______________________________
"A teraz pytanie z dziedziny savoir vivre'u - kiedy Cię mijam,
mam się odwrócić dupą czy jajami?"
****a dlaczego niektórzy nie rozumieją co się do nich pisze
Przecież nikt nie napisał, że mamy mieć w dupie swoją partnerkę, nie liczyć się z jej zdaniem, zawsze robić tak jak my chcemy. Ruchać ja tak jak nam się podoba, bez uwzględnienia jej potrzeb. Zabierać ją zawsze w nasze ulubione miejsca. I tak dalej...
Tu chodzi jednie o to, żeby czasem podarować sobie zbędne gadanie. Robienie wywiadu środowiskowego w celu jak najlepszego sprostania jej oczekiwaniom. To naprawde nie jest nic złego i panna się raczej nie powinna w****iać, a tym bardziej czuć się nieszanowaną ignorowaną i olewaną.
RAZ NA JAKIŚ CZAS. Nie permanentnie jak to niektórzy tutaj to odczytują i wprowadzają wielkie oburzenie. Jak to, być ****em i nie liczyć się ze zdaniem naszej partnerki.
Ręce opadają.
No i oczywiście mówimy o normalnych sytuacjach. Biorąc za przykład te wyjścia chociażby. Jaka panna sie w****i jeśli ją zabierzemy do tej restauracji, a nie do tej. Różnica praktycznie żadna. Co innego jakbyśmy przyszli do domu i mówimy Kochanie, zabieram Cię dzisiaj wieczorem gdzieś. A to gdzieś okazuje się jakąś mordownią w której facet ogląda sobie mecz w towarzystwie kolegów, a piwo do stolika przynosi panna z gołymi cyckami.
Mówimy o normalnych sytuacjach.
Poza tym ja z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli pannie robi jakąś różnicę przykładowa restauracja, to po prostu zapyta do jakiej pójdziemy i wyraża swoją aprobatę, bądź też nie. I nie dochodzi do sytuacji, że kobieta się zmusza, bo przecież mój kochany misiaczek się postarał, to nie będe robić mu przykrości i zacisnę zeby. Nosz ****a, całkiem normalne i naturalne zachowania, które mają miejsce, a nie że sobie coś tam wydumałem.
Czytaj drugą sytuację, nie mówię o bycie cieciem malinowym, a o zwykłym zaproponowaniu miejsca. Pasuje? Idziemy. Nie pasuje? Mam upatrzone drugie miejsce lub pytam czy ona ma jakiś pomysł..
Czy to znaczy, że jestem cieciem malinowym?
Jeśli panna jest normalna, to i bez tego zbędnego zapytywania czy jej pasuje, po prostu powiedziałaby tak lub czy nie moglibyśmy iść gdzieś idziej, bo to i tamto...
wlasnie chodzi o to ze panna ci tego nie powie wprost (tzn a wyjatki potwierdzajace regule) tylko bedziez musial sie wczuc w jakas ***ana wrozke i sam do tego dojsc ze jej nie pasuje co nie zawsze jest latwe bo czasami trudno wyczytac z grymasu twarzy czy to ja pierog swedzi czy jej sie tu nie podoba czy moze intenywnie o czyms mysli czy **** wie jeszcze co
To czy powie, czy nie jest bardziej zależne od konkretnej sytuacji. Bo w **** razy jest tak, że po porstu musimy się domyślać. Mówi tak, a naprawdę myśli nie. Ale chyba wspólne wyjście nie jest aż tak poważna rzeczą, że muszą wprowadzać te swoje gierki
Już nie róbicie z bab takich potworów, no chyba że Wy naprawdę z takimi się spotykacie