bylem tak glupi,bo myslalem,ze na strate dziewczyny najlepsza jest kolejna dziewczyna.gadalem jak drobne kozaczki czy cioty.negowalem rozpaczliwe wolanie osob o utracona milosc.a teraz kiedy spac nie moge i pomysly sie w glowie rodza nowe,wsiadam zaraz w fure i jade do Sopotu do mojej jednynej milosci,bo zrozumialem,ze gowno z nowych sympatii bede mial,jak to byla/jest ta jedyna.kocham ja i ona mnie tez kocha,ale prawie pewny koniec z przyczyn bardziej niezlaeznych,choc nie tylko,zostal naznaczony.bylem tak glupi,smialem sie z tych co na takie tematy marudza,a teraz kiedy wiem co moge stracic,ze juz nigdy nic takiego nie zyskam ogarnia mnie potezna udreka.przepraszam za taka postawe,jeszcze pamietam jak to na forum tu gadalem.z drugiej strony kobiety rzeczywiscie trzeba krotko trzymac wlasnie popuscilem troche i juz rezulataty*****owe,chociaz jak krotko bylo to tez nie byly za***iste,ale znacznie lepsze.kobieta musi sie starac a nie facet,oczywiscie po osiagnieciu pewnego pulapu.nie mozna jej zbyt wiele mowic,bo czuje sie,az za pewnie,ale co tam.licze,ze da sie jeszcze naprawic to co sie stalo choc teraz jest juz bardzo ciezko.dziewczyne ta bardzo kocham i wiem,ze ona mnie tez,sama to mowi,ale nie chce,abym sie meczyl z nia,bo musi isc do pracy,bardzo gownianej pracy i sie prawie wcale nie widzymy.bede jednak walczyl o swoje i ci co wierza i nie tylko niech sie za mnie w dobrej intencji do Boga zwroca,a napewno pomoze.ale bylem kiedys glupi...